Chapeau bas!

Najwybitniejszy uczony Lublina - botanik, prof. Dominik FijałkowskiWiosną 2016 r. profesor Dominik Fijałkowski skończyłby 94 lata.  Zmarł 22. listopada.

Był nie tylko autorem wielu prac naukowych i inicjatorem powstania RPN (Roztoczański Park Narodowy) i PPN (Poleski Park Narodowy) czy Ogrodu Botanicznego UMCS. Dla wielu pozostanie w pamięci jako najwybitniejszy po prof. Władysławie Szaferze polski botanik – obrońca przyrody.

W tej dziedzinie nie uznawał kompromisów, stąd latami toczył walki o skrawki terenów, jeszcze przez ludzi nie przekształconych (czyt.: zdewastowanych). Nic tedy dziwnego, iż został jednym z bohaterów Humanistów w sieci Historii, książki, która ukazywała losy uczonych, twórców i animatorów kultury w zderzeniu z ciągłymi przemianami, jakim poddawana była Polska od roku 1944.

I tu, niestety, wypada stwierdzić, że łatwiej było Profesorowi przekonywać do chronienia skarbów przyrody partyjnych funkcjonariuszy w czasach tzw. Polski Ludowej, niż po roku 1989 neoliberalne “elity”, dla których liczył się wyłącznie pieniądz. W zderzeniu z kapitałem – prof. Fijałkowski stawał bezsilny. Nadal więc NIE powstały: Park Narodowy Lasy Janowskie czy obejmujący tzw. Pagóry Chełmskie – Chełmski Park Narodowy. Podobnie z lubelskimi Górkami Czechowskimi. Profesor widział je jako naturalne rozszerzenie istniejącego już terenu Ogrodu Botanicznego UMCS – tym bardziej, iż Górki Czechowskie to (do niedawna) dobrze zachowany obszar, typowy dla  Wyżyny Lubelskiej.

Kielecko-lubelski biznes postrzegał je jednak jako źródło dochodu i na swoim postawił. Zdrowego rozsądku i honoru (pamiętacie Państwo jeszcze to słowo???) broniło czas jakiś kilku radnych lubelskiego Ratusza. Z tym samym – mizernym wobec zapachu mamony – skutkiem.

Polesia Zachodniego także nie udało się ochronić przed apetytami przemysłu wydobywczego, tym bardziej, iż KWK Bogdanka została ostatnim – prócz puławskich Azotów – dużym zakładem pracy całego regionu!

Przejeździliśmy z Profesorem Ziemię Lubelską wzdłuż i wszerz. Powstawały z tego reportaże i dokumenty dla lubelskiej telewizji oraz (Jego i moje) teksty dla Dnia, Tygodnika Współczesnego, Obserwatora Ziemi Lubelskiej czy później – Ulicy Wszystkich Świętych. Jeszcze projekty rezerwatów (o ile mnie pamięć nie zawodzi, tubylczy Urząd Wojewódzki potrafił wielkiemu uczonemu w ogóle nie odpowiedzieć na jego – minimalistyczne często – prośby o zajęcie się serio florą i fauną) i zwyczajne, ludzkie rozmowy, toczone niekiedy w rozklekotanej furgonetce obecnego lidera SięMyśli, red. Soroki, wówczas działacza Polskiej Partii Zielonych – tej prawdziwie zielonej, obecna gromadzi indywidua ciekawe, acz mało z ochroną środowiska związane. Były to czasy aktywności Darka Wlaźlika, Adasia Polskiego, Wieśka Piotrowskiego, Bogusia Sarata, Jurka Wójcika czy Mariana Sadłosa…

Zacięcia badacza terenowego nie stępił w Dominiku Fijałkowskim nawet wiek. Zresztą wrósł w pejzaż Ziemi Lubelskiej tak bardzo, iż trudno będzie zaakceptować realny stan rzeczy. Stan życia, bo ono trwa nadal. Wiosną Wyżyna Lubelska, Polesie Zachodnie czy Roztocze Lwowsko-Tomaszowskie znów przecież ubiorą zielone kapoty, między innymi dzięki takim postaciom, jak Profesor. Jedni kochają złotówki, inni wolą ludzkie uśmiechy i dotyk szumiących liści. Pasji nic zastąpić nie zdoła, a kilku następców botanik pozostawił. Na pewno będą mieli trudniej – pieniądz robi wodę z mózgów ludzi do niedawna… ludzkich. Ale jeśli prawdziwe są ich pasje, wówczas prawdziwi są i oni.

Ci nijacy – potrafią tylko zaludniać nekropolie.

Tekst i fotka Profesora:

Lech L. Przychodzki

Msza św. żałobna odbędzie się w piątek, 27. listopada 2015 roku o godzinie 11:00 w Kościele Akademickim KUL w Lublinie.

Uroczystości pogrzebowe – w sobotę, 28. listopada 2015 roku o godzinie 12:00 w Kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski w Zwierzyńcu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*