Krótka pamięć atomowego Grada

 

 

 

 

 

 

 

 

Zabezpieczony finansowo na następne 20 lat (z dwoma pensjami, każda w wysokości ok. 55 tysięcy zł miesięcznie), świeżo upieczony prezes atomowych spółek państwowych, były minister Skarbu Państwa i były poseł Platformy Obywatelskiej z tarnowskiego okręgu wyborczego, Aleksander Grad nagle obudził się z długiego snu politycznego i przypomniał sobie o stolicy regionu, którego mieszkańcy kilka razy wybrali go do Sejmu.

Grad postanowił ratować Tarnów – miasto, które uchodzi za jedno z najmniej atrakcyjnych, jeśli chodzi o komfort mieszkania i perspektywy rozwoju (zwłaszcza dla młodych ludzi). Chcąc zapewne zwrócić na siebie uwagę Sławomira Mrożka i by polepszyć sobie humor, władze zamówiły niedawno sondaż, z którego wynika, że… nie jest tak źle. Poczuliśmy się w tym momencie prawie jak w PRL-u (nic dziwnego zresztą – przecież nie tak dawno prezydent Tarnowa próbował – dzięki Bogu i wojewodzie bezskutecznie – nazwać jeden z mościckich skwerów imieniem członka kierownictwa organizacji przestępczej o nazwie PZPR).

W wywiadzie dla GK (14.12.2012) Grad – zanim przedstawił „odkrywczy” plan wydobycia Tarnowa z zapaści – wytłumaczył, dlaczego dał się zrobić prezesem dwóch państwowych spółek na raz á 55 tysięcy złotych miesięcznie (co oznacza bardzo sprytne obejście tzw. „ustawy kominowej”, ograniczającej wynagrodzenia kierownictwa spółek państwowych). W Polsce – zdaniem Grada – nie ma „sposobu na zagospodarowanie byłych ministrów”, więc najlepszym rozwiązaniem było przyjęcie propozycji stanowiska, gdzie można zarobić ok. 4 razy więcej niż minister.

Na wszelki wypadek Grad przekształcił swoje dawne biuro poselskie w Biuro Aktywności Obywatelskiej. Nigdy nic nie wiadomo, a jeśli PiS dojdzie do władzy za dwa lata i trzeba będzie pakować walizki prezesa spółek atomowych, to co wtedy? Przecież Grad nie wróci do pracy jako sprzedawca nawozów sztucznych.

Po kilkunastu latach uprawiania polityki i ewidentnego ingerowania w sprawy tarnowskie, Aleksander Grad przedstawił nagle projekt o nazwie Tarnów 2030! Po tym, gdy protegowany Grada – obecny prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała – zawiódł oczekiwania wyborców, nie realizując właściwie żadnej ze swych głównych obietnic wyborczych, jego dobroczyńca postanowił mówić o dalekiej przyszłości, o programie dla Tarnowa na następne siedemnaście lat, bo ani teraz, ani za dwa lata nikt nie będzie w stanie rozliczyć go z tego, co z programu naprawdę udało się zrealizować.

Być może po okresie nieudanych prezydentur Mieczysława Biebia i Ryszarda Ścigały, Gradowi zrobiło się po prostu głupio, że jego „pretorianie” tak niewiele zrobili dla Tarnowa, sprawując niepodzielnie władzę w mieście od wielu już lat? Kreślona przez ex-ministra perspektywa lat 17 być może związana jest z czymś innym. Atomowy Grad sam bowiem wyznaje, że do bezpośredniej polityki w ciągu najbliższych 6-7 lat nie wróci. Może więc już teraz, jako człowiek niezwykle zapobiegliwy (zwłaszcza o stan swego posiadania), Grad przygotowuje sobie „miękkie lądowanie” polityczne w Tarnowie?

W swym projekcie polityk rzuca enigmatyczne hasło: „Miasto inteligentnych specjalizacji”. Być może chodzi tutaj o wyspecjalizowanie się tarnowskiego układu rządzącego w wieloletnim utrzymywaniu się przy władzy (sic!)? Trzeba bowiem przyznać, iż ludzie, którzy zapewniają trwanie owego układu władzy od tak dawna, są na pewno bardzo inteligentni i faktycznie wyspecjalizowani w tym, co robią.

Grad sam przyznaje, że wierzy w prognozy GUS, iż liczba mieszkańców Tarnowa spadnie w ciągu najbliższych 20 lat poniżej 100 tysięcy, liczba osób w wieku powyżej 65 roku życia wzrośnie o jedną trzecią i równocześnie także o jedną trzecią zmniejszy się liczba osób poniżej 18 roku życia. Kto doprowadził do sytuacji, w której młodzi tarnowianie nie widzą tu dla siebie żadnych perspektyw? To głównie ci, którzy rządzą miastem od 2002 roku, to jest przede wszystkim Platforma Obywatelska, grupa Ścigały – Tarnowianie i częściowo SLD, czyli środowisko najbliższe nowemu specjaliście od atamu.

Jaką receptę oferuje Grad w swym manifeście (sic!) Tarnów 2030? Proponuje „poważną dyskusję o propozycjach dla młodych ludzi”! Czyli obudził się nagle po kilkunastu latach procesu staczania się Tarnowa po gospodarczo-kulturowej równi pochyłej i proponuje teraz „poważną dyskusję”. Co robił, jako poseł PO i lider tarnowskiej Platformy Obywatelskiej przez ponad dekadę? Dlaczego nie proponował takiej dyskusji wcześniej, tylko teraz, gdy mamy do czynienia z powszechną ucieczką młodzieży z Tarnowa?!

Grad mówi dalej: „Miasto musi otrzymać silny impuls prorozwojowy…”. Dlaczego więc Tarnów tego impulsu dotąd nie otrzymał, gdy Grad w grudniu 1997 roku został wojewodą, ostatnim zresztą, postrzeganym czasem jako „likwidator województwa tarnowskiego” (województwo tarnowskiej zlikwidowane zostało właśnie za czasów wojewody z ramienia PO, 31. grudnia roku 1998). Dlaczego Tarnów nie otrzymał tego impulsu, gdy (geodeta!) Grad był najpierw wiceministrem zdrowia, a później posłem i ministrem Skarbu Państwa?

Teraz, po latach, ogłaszanie przez Grada „manifestu” w sprawie rozwoju Tarnowa jest zwykłą bezczelnością ze strony polityka, który na różnych ważnych stanowiskach miał przez kilkanaście lat okazję, by pomóc miastu, by stanęło na nogi. Manifest PKWN do dzisiaj odbija się Polakom czerwoną czkawką. „Manifest” ex-ministra służy tylko celom medialnym.

  

Marek Ciesielczyk

 

Za: www.polscott24.com

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*