„Grzechoczą puszki” – III Rzesza i jej Winterhilfswerk des Deutschen Volkes (4)

X X X

Podczas zbiórki datków, w której prym wiedli młodzi ludzie z Hitlerjugend i Związku Niemieckich Dziewcząt (Bund Deutscher Mädel), w całym kraju rozlegało się grzechotanie puszek – często oznaczonych nazwą regionu lub okręgu partyjnego (Gau) – które miało zachęcać potencjalnych ofiarodawców do hojności. W samym tylko Berlinie angażowano do udziału w akcji 75 tysięcy osób. Nic dziwnego zatem, że przeciwnicy nazistów nazywali ją „zorganizowanym rozbojem w biały dzień”.

Czyniono różne starania, by ułatwić Niemcom przełknięcie tej gorzkiej pigułki. W zbieraniu pieniędzy do puszek brały udział znane osobistości i wysocy funkcjonariusze partyjni. Deutsche Allgemeine Zeitung z 4. grudnia 1938 roku donosiła, że jeden z punktów zbiórki darów obsługiwany był przez ministra spraw zagranicznych, von Ribbentropa. Minister, jak relacjonuje gazeta, wyraził zadowolenie z ofiarności berlińczyków. W 1938 roku malarz Max Reimer na zamówienie Reichsministeriums für Volksaufklärung und Propaganda przygotował plakat, reklamujący akcję WHW, przedstawiający modelową niemiecką rodzinę (ojciec i matka z czworgiem dzieci) z napisem „Ein Volk hilft sich selbst”. („Naród pomaga sam sobie”). Przebywający w 1939 roku w Niemczech jako korespondent North American Newspaper Alliance, dr Lothrop Stoddard, napisał o akcji Winterhilfswerk: „Raz na dwa tygodnie każde miasto, miasteczko i wioska w Rzeszy roi się od Brunatnych Koszul, niosących czerwone puszki. Chodzą dosłownie wszędzie. Nie możesz spokojnie usiąść w restauracji czy piwiarni, bo prędzej czy później ktoś do Ciebie podejdzie, pobrzękując ostentacyjnie puszką przed twarzą. Nigdy nie widziałem Niemca, który odmówiłby wrzucenia paru groszy, nawet jeśli równowartość tej kwoty jest mniejsza niż jednego centa. (…) Ludzie kupują malutkie odznaki, żeby pokazać, że oni również dołączyli do akcji. (…) Punktem kulminacyjnym akcji jest Dzień Solidarności Narodowej, przypadający tuż przed Świętami Bożego Narodzenia (…).”

Pomoc Zimowa była też źródłem poważnych dochodów do budżetu państwa, które wzrosły z 0,3 miliardów reichsmarek na przełomie lat 1933–1934 do 1,6 miliardów zimą z 1942 na 1943 rok. Środki te mogły być wykorzystane do zastąpienia – lub przynajmniej uzupełnienia – wydatków socjalnych, tym samym umożliwiając zwiększenie nakładów na inne cele, takich jak zbrojenia. W czasie wojny Pomoc Zimowa posłużyła między innymi do zbiórki ubrań dla żołnierzy na Froncie Wschodnim. Niektórzy Niemcy żartowali wówczas, że skrót akcji, WHW, oznacza tak naprawdę Waffen Hilfswerk – Pomoc Zbrojną. Podczas wojny Dzieło Pomocy Zimowej rozszerzono na tereny okupowane. Akcja ta organizowana była m.in. w Poznaniu, wśród tutejszych Niemców.

Zbiórki na Pomoc Zimową organizowano przede wszystkim podczas różnych niemieckich uroczystości. Przykładowo, w 1940 r. dobrą okazją stał się Dzień Policji Niemieckiej (Tag der Deutschen Polizei), obchodzony 18. lutego. W akcję zaangażowani zostali wówczas funkcjonariusze Narodowosocjalistycznego Korpusu Motorowego, kwestujący po ulicach miasta z puszkami  w roku 1940. Kolejnym był Dzień Rzemiosła (Tag des Handwerks), świętowany 31. marca. Tego dnia ulicami Gauhauptstadt Posen przemaszerowały cechy rzemieślnicze. Było to dobrym pretekstem do prowadzenia ostatnich w kampanii 1939-1940 kwest na rzecz Pomocy Zimowej. Cech kowalski wystawił transparent głoszący, iż „kowalem losu” każdego Niemca jest wspólnota narodowa. Kowale rozdawali też pamiątkowe podkowy dla darczyńców. Jak donosił Ostdeutscher Beobachter, największym zainteresowaniem wśród licznych odznak Pomocy Zimowej cieszyły się porcelanowe motylki, a informujący o tym artykuł prasowy zatytułowano Polowanie na motyle (Schmetterlingsjagd auf WHW Groschen, Ostdeustcher Beobachter, numer z 1.04.1940 r.).  (Cdn.)

Roman Boryczko,

luty 2024

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*