Dzień rozliczenia – słowo weterana

Oddajemy wyśmienity artykuł, napisany przez weterana armii amerykańskiej, obecnie dziennikarza, publicysty. Nic dodać, niczego ująć. To samo dotyczy Sarmatów: chamów trzeba raz na zawsze wyplenić. 

AF

 

Ten artykuł, podobnie jak cebula, ma wiele warstw. Proszę o wstrzymanie się ze swoją opinią do przeczytania artykułu do samego końca.

Chcę poprzedzić ten artykuł pełnym ujawnieniem. Służyłem w armii amerykańskiej przez 24 lata. W tym czasie 7 razy byłem rozmieszczony w strefach działań wojennych. Spędziłem 5 i pół roku mojego życia na rozdartym wojną Bliskim Wschodzie (większość w Iraku). Służyłem honorowo i wykonywałem jedynie zgodne z prawem rozkazy. Byłem „lojalny wobec tych, z którymi służyłem”, jak jest w kodeksie wyznania wiary podoficera. Nie ma większego ciężaru w życiu niż widok, gdy jeden z Twoich ukochanych Żołnierzy zginie, a jego bliscy patrzą Ci prosto w oczy i mówią: „Proszę, przyprowadź mojego syna/męża/tatusia do domu”. Chociaż sprowadziłem ich wszystkich z powrotem żywych, oni (łącznie z mną) nigdy nie byli tacy sami, wszyscy są okaleczeni psychicznie.

Według słownika Merriam-Webstera weteran to „były członek sił zbrojnych”. Moglibyśmy spierać się z tą definicją, ponieważ, jak mówimy, nasza przysięga nie ma terminu ważności. To dość skrócona definicja kogoś, kto (w większości przypadków) zgłasza się na ochotnika do służenia swojemu krajowi i dosłownie naraża się na niebezpieczeństwo utraty życia bądź kalectwa.

Słowo „rozliczenie” naprawdę do mnie przemawia. Rozliczenie oznacza sytuację, w której coś, co było złe, niesprawiedliwe lub niszczone od dawna, w końcu zostaje rozwiązane. Od bardzo długiego czasu w tym kraju dzieje się coś złego i niesprawiedliwego. Jeśli uważasz, iż w ciągu ostatnich kilku dekad świat po prostu uległ korupcji, mam dla ciebie wyjście. Faktem jest, że kontrolerzy tego świata zdali sobie sprawę, iż nikt nie chce się im przeciwstawić, więc postanowili nawet nie próbować dłużej ukrywać swoich złych zamiarów. I to powinno Cię martwić.

Po raz pierwszy złożyłem przysięgę w październiku 1986 roku w ramach programu opóźnionego wejścia, podczas ostatniej klasy szkoły średniej. Już w bardzo młodym wieku wyryło mi się w pamięci, że naszym obowiązkiem jest służyć. Poza Koreą nasza rodzina brała udział we wszystkich większych konfliktach, począwszy od wojny domowej. Służyłem z ojcem podczas operacji Pustynna Burza. Mam swoje zdjęcie, gdy miałem 10 lub 11 lat, byłem w pełnym mundurze wojskowym. Nie było wątpliwości, iż będę służyć i kilka pokoleń po mnie również. Cóż, taki był plan…

W połowie lat 90. nie byłem jeszcze w takim momencie życia, w którym zdałem sobie sprawę, że rzeczy nie wyglądają tak, jak nam przedstawiano. Podobnie jak wielu młodych mężczyzn, martwiłem się, jak będę zarabiał pieniądze i cieszył zimnym piwem, kiedy nie miałem pracy. Jednak mój ojciec zaczął zdawać sobie sprawę z kłamstw.

Pod koniec 1992 roku w prasie zaczęły pojawiać się doniesienia stwierdzające, iż Świadectwo Nayirah, jedna z historii, która poruszyła serca Amerykanów i doprowadziła do rozpoczęcia wojny w 1991 roku, w rzeczywistości była kłamstwem. Mój ojciec i wielu innych weteranów wojny w Zatoce Perskiej cierpiało na tak zwany „syndrom wojny w Zatoce Perskiej”. Większość spraw przesłanych do VA (United States Department of Veterans Affairs – Departament ds. Weteranów) w celu uzyskania odszkodowania – została odrzucona. Nasz rząd uwielbia wysyłać nas na wojnę, ale wykonują brudną robotę, opiekując się nami, kiedy wracamy do domu. Mój ojciec był jedną z osób, których wniosek do VA został odrzucony.

Potem bardzo cierpiał. Przez ostatnie kilka lat życia starał się po prostu jakoś oddychać. Zmarł w 2019 roku w wieku 74 lat na zwłóknienie płuc. Nigdy w życiu nie wypalił ani jednego papierosa. W późniejszych latach nie chciał walczyć z rządem o świadczenia. Miał ich serdecznie dość, czując się zdradzony. O jego niechęci do rządu dowiedziałem się dopiero w późniejszym życiu. To jeden z powodów, dla których  myślę, działam  i piszę tak, a nie inaczej.

Nawet nie wiesz, że nasz kraj został wykolejony już dawno temu. Udzielaliśmy kredytu tam, gdzie był należny. Ludzie, którzy stworzyli matrix, w którym żyjemy, wykonali ogromną pracę. Sprawili, abyśmy ciężko pracowali, abyśmy z ledwością wiązali koniec z końcem. Odwrócili naszą uwagę rozrywką: piłką nożną, muzyką, telewizją i filmami. Szwabili nas za prąd, artykuły spożywcze, mieszkania i gaz. I oczywiście wykrwawią nas do sucha swoimi pasożytniczymi podatkami. Sprawili, iż życie jest tak drogie, że zarówno mama, jak i tata muszą pracować, podczas gdy stary, dobry rząd indoktrynuje Twoje dziecko w wieku od 6 do 18 lat.

Zatem pytanie za milion dolarów brzmi: „Jak złamać matrix?” Cóż, z pewnością nie jest to prosta odpowiedź. Aby jednak jakikolwiek plan odniósł sukces, należy określić i osiągnąć trzy cele. Po pierwsze, określ cel. Po drugie, opracuj zadania, wymagane do osiągnięcia celów. Po trzecie, jakie zasoby są potrzebne do realizacji celu.

Jaki jest zatem cel? Z pewnością nie możemy naprawić naszego obecnego stanu rządu. Moim zdaniem, podobnie jak samochodu, który uległ poważnemu wypadkowi, nie da się naprawić, tak ten system należy doszczętnie wykorzenić. Nie ma sposobu na naprawienie tego bałaganu. Jeśli chcemy zapewnić samorządowi prawdziwie wolne państwo ze skrajnie ograniczonymi uprawnieniami, musimy podjąć wiele kroków. (Cdn.)

SFC George Hobbs,

„Łowca faktów”

Tłum. Andrzej Filus

Armia USA (w stanie spoczynku)/US Army (Retired)

Źródło: Veterans Today (VT)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*