Chytre lisy, przywódcy stada

Bardzo smutna to rzeczywistość, jeśli w społeczności brakuje ludzi wielkich. Bardzo smutna to rzeczywistość, jeśli w wielkiej społeczności brakuje ludzi prawych, mądrych, wrażliwych i z racji swojego wykształcenia bądź pochodzenia predestynowanych do bycia elitą. Elita danej społeczności to nie tylko jednostki, cechujące się wyjątkowym sprytem i smykałką do przedsiębiorczości, czy z racji silnego charakteru usiłujące przeforsować wszelkie inności, które mają być zaakceptowane na zasadzie siły. Elita to przewodnicy dla słabszych, to Światło latarni morskiej dla zbłąkanych, to głos rozsądku dla porywczych, to słowo na trudny czas. W Polsce elity brakuje. Nikt właściwie nie domaga się, by taki status przysługiwał naturalnym przewodnikom stada – charyzmatykom. Właściwie przyzwyczailiśmy się tak już z rozpędu, że przewodnikiem stada jest ten, kto uprzednio zainwestował odpowiednio w swój wizerunek i wypromował go, co skutkowało rozpoznawalnością – a dalej pozycją w grupie.

Ktoś anonimowy wcale nie musi dziś takim pozostać. Odpowiednie fundusze, spec od wizerunku, sztab ludzi, którzy w przestrzeni internetowej zainicjują odpowiednio osobę, polecenie przez kogoś już rozpoznawalnego – będą kluczem do sukcesu. Nieważne czy to będzie osoba kościelna, czy wręcz kojarząca się z minionym systemem. To nie jest naturalne i w przyrodzie nie występuje (patrząc na świat zwierząt), iż kulawy, wyleniały i mający ciągoty do samców lew zostaje przewodnikiem stada. I nie w walce z dotychczasowym liderem, a kooptując sobie za pomocników do sukcesji stado hien… Homo sapiens to jednak dziwna istota!

Jakiś czas temu do zespołu, w którym zarabiam na chleb, dołączyła kobieta w wieku około 35 lat, która pracowała już wcześniej na tym samym wydziale na innej zmianie, lecz akurat ostatnie pół roku przebywała na zwolnieniu lekarskim. Osoba energiczna, wygadana, przebojowa z dosyć denerwującą manierą mówienia wszystkiego bardzo głośno, ale przecież to nie grzech i takie niedoskonałości nie rzutują na całościowy odbiór kogoś, kogo widzi się po raz pierwszy w życiu. Kobieta ta już pierwszego dnia zaczęła mnie wypytywać o różne rzeczy, poruszaliśmy również drażliwe tematy dotyczące pracy, mobbingu, nawet temat osób homoseksualnych, które coraz częściej pojawiają się jako pracownicy i nie ukrywają tego, akcentując swą odmienność tęczowymi akcentami, czy w przypadku kobiet charakterystyczną fryzurą. Osoba ta zadeklarowała się jako kobieta heteroseksualna w nieformalnym związku, co przecież w dzisiejszych czasach nie jest niczym dziwnym, wegetarianka, miłośniczka radia TOK FM, ale zbytnio niepolitykująca.

Jakież było moje zdziwienie, gdy następnego dnia nasza pracownicza relacja zmieniła się o 180 stopni. Z – jak się mogło wydawać na pierwszy rzut oka – normalnej osoby, wyszła pragnąca zdominować wszystko i wszystkich potworzyca. Na pierwszy ogień poszedłem ja, ponieważ chyba zbyt mało pochlebnie wypowiedziałem się o stacji pana Adama Michnika, jak również przytoczyłem żartem pewną anegdotę z życia, dotyczącą wegetarianizmu. To był mój wyrok śmierci i jak się później miało okazać przy użyciu intrygi wyrok osobisty! Koniec końców stałem się po jednym dniu wrogiem numer jeden, a co smutniejsze i podłe, kobieta ta wiedząc z tego, co jej przekazałem w rozmowie, o mobbingu i niszczeniu mojej osoby w innej pracy, zaczęła budować pewne podwaliny pod całkowite zniszczenie mojej osoby właśnie na modłę klasycznej definicji mobbingu i relacji oprawcy i osoby zdominowanej.

Zaiste, miała chyba doświadczenie w te klocki, a nie jest to specjalnie trudne – polega to wszak na wrodzonej podłości. Najpierw ostentacyjnie przestała się do mnie odzywać udając, że mnie nie ma (jestem jak powietrze), po czym zaczęła budować pewną atmosferę, która docelowo miała doprowadzić do jeszcze większego wyizolowania mojej osoby. Było to dla wszystkich w zespole, którzy jej nie znali, dziwne – ale również w swej skuteczności i determinacji zaskakujące. Na szczęście moje doświadczenie życiowe, jak również to, iż jestem lubiany, spowodowało tylko destrukcyjne zachwianie równowagi w relacji dwóch osób w grupie, a otoczenie stało się tylko biernym widzem i ostrym cenzorem. Koniec końców osoba ta, mająca cechy dominujące (mówimy chyba jeszcze o jednostce chorobowej), weszła w spór z kolejnymi mężczyznami, co zaowocowało tym, że z bycia pretendentem do roli władczej, pretendentem do roli przywódcy, z racji wykształcenia i elokwencji – być może do roli oddolnego autorytetu, kobieta ta stała się pośmiewiskiem i pozostała nim do dziś, a mijają już dwa miesiące naszej współpracy.

Dalsze jej poczynania, które były chyba tylko próbą nowoczesnego (na modłę rewolucji gender) zaistnienia w grupie, a uzewnętrzniały się między innymi tym, iż kazała do siebie mówić w liczbie mnogiej, twierdząc, że jest mężczyzną i kobietą w jednym i prosiła, by nigdy nie pomagać jej, bo jest konstrukcją idealną o niesłychanej kulturze – swobodnie przesunęły wygórowane ambicje babona na margines grupy – do bycia pariasem i dziwolągiem.

Okazuje się (a opowiedziany przykład to historia prawdziwa), iż społeczeństwo polskie nie jest przygotowane i nie wyczekuje wprowadzania nowin, które wprost godzą w naturalną logikę, którą obserwujemy na zasadzie empirycznej. Dzisiejsze prawdy wprowadzane na siłę pod tęczowym pistoletem spotykają u większości na mur niezrozumienia. Idą za tym ogromne fundusze, celowo przeznaczane na „nowości” przez obrzydliwie bogatych donatorów, jakim znudził się dotychczasowy Porządek Świata i dzięki właśnie brudnym pieniądzom postanowili oni cały ten dotychczasowy ład wywrócić do góry nogami. Oczywiście taki proces nie jest możliwy do dokonania w ciągu miesiąca czy jednego roku. Niestety dla tych obrzydliwie bogatych, potrzebowali oni do tego aż kilku dekad, wielkich funduszy i niepewności sukcesu, ale jak widać po skutecznej pracy, dotrwali do zadowalającej ich mety. Zachwianie równowagi w rodzinie, zburzenie autorytetu mężczyzny, zburzenie autorytetu kobiety jako matki, rozbicie rodzin, rozbicie relacji, rozbicie przyjaźni i zastąpienie tego wszystkiego wirtualną rzeczywistością zderzenia się z ludzką samotnością. Izolacja, indoktrynacja, brak możliwości odniesienia się do autorytetów moralnych, nachalna propaganda, wykrzywienie normalności… Oto Nowy Porządek Świata! (Cdn.)

Roman Boryczko,

grudzień 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*