Krzyśkowe strachy

Czuję do dziś wielki szacunek do sceny punk i sceny niezależnej w ogóle – a to dlatego, że zebrała ona w sobie jak w soczewce tak różnych sobie ludzi, którzy w tym szczególnym dla siebie momencie potrafili coś tworzyć, często bez pieniędzy, bez żadnego zaplecza, sponsorów i tych, co zwykle dają „dobre rady”. Negowanie politycznego sznytu szło scenie niezależnej bardzo sprawnie do pewnego subtelnego momentu, kiedy na deskach teatrów, w programach telewizyjnych, filmach, reportażach czy modzie (również tej na wegetarianizm i wege-biznes kulinarny) pojawili się „swoi” – niby politycznie odlegli (liberałowie z „dobrych”, bogatych domów, czy resortowe dzieci po nieboszczce komunie), ale w warstwie skandalu tak bliscy ciału buntownika…

Nie jest prosto zebrać młodzież do swoich politycznych celów, tylko Jerzy Owsiak to potrafi, ale on daje swobodę, upicie się do nieprzytomności i muzyki do woli! Kultura liberalna swego czasu miała ogromny problem z nowo powstałym Komitetem Obrony Demokracji. Utyskiwano, że mimo iż ruch jest nowoczesny i do komunikowania używa Internetu, to na marszach widać było głównie ludzi starszych, pamiętających etos Komitetu Obrony Robotników. Widać było za to coraz wyraźniej, że KOD nie potrafi zaangażować młodzieży. Cel liberałów jeden! Musimy wspólnie zastanowić się jak sprawić, by demokracja i wolność znowu zaczęły być sexy”.

Powstanie partii Razem Adriana Zandberga również było pewnego rodzaju jutrzenką dla wszelkich komunizujących liberałów, lubiących t-shirty z Che Guevarą, nie pogardzającymi jednako kilkoma intratnymi etatami w korpo czy na innych eksponowanych stołkach… U takich ludzi jedno z drugim się nie kłóci. W Razem starali się z światowym ruchem komunistycznym zaszczepić w Polsce rozdawnictwo na szwedzką modłę. Nie udało się, bo całego tego socjalizmu Prawu i Sprawiedliwości ledwie starczyło na 500+! Dobrze, że Zandberga nie zdelegalizowali po donosie do Prokuratury Krajowej, bo biedaczyna nie doczekałby sojuszu z wolnorynkowym dziś Sojuszem Lewicy Demokratycznej, choć dzięki temu wizerunek lewicy wesoło topi w szambie. Dzisiejsza tak zwana „polska lewica” to kawior, szampan, ustawione na zawsze dzieci a jeśli emerytura – to tylko w ciepłych krajach! Bananowy song – Viva PZPR!

Tuzy, niosące swymi lirykami pokolenia buntu dziś, w dobie katolickiego konserwatyzmu powinny dostać atomowego przyśpieszenia, a nasi bardowie wszak cali w strachu… Okrutne czasy junty Jarosława Kaczyńskiego i jego kota oraz przeżartej do szpiku kości nazizmem partii Prawo i Sprawiedliwość, zamachu na demokrację, wolność sędziów, zamachu na niepełnosprawnych, nauczycieli, lekarzy rezydentów i innych grup społecznych, doprowadziły naszych pieśniarzy do niepokoju i paranoi, że nazizm nie nadchodzi – on już TU JUŻ JEST, a co smutniejsze: tubylcom się spodobał!

Pierwszym zatroskanym o kondycję narodową młodych demokratów jest Wielkopolanin – Krzysztof Grabaż Grabowski, świetny tekściarz i lider ważnych rockowych zespołów – Pidżamy Porno i Strachów na Lachy, o którym można by rzec, że choć tak późno – stał się gwiazdą polskiego rocka. Wychowany w Pile, gdzie wszyscy kibicują Lechowi Poznań, mimo że w życiu nigdy niczego mu nie brakowało, bo pochodzi z bogatego domu, dążył uparcie do sławy i bycia głosem buntu! W latach 80. XX w. Krzysiek przywdziewa estetykę punkową jako mundur, który był dla młodego muzyka estetyką podstawową, niejako obowiązkową dla zadeklarowania udziału w generacyjnej rewolcie.

Mundur poszedł w kąt, bo chodziło o karierę muzyczną a nie ideologiczne pierdoły! Grabaż wybija się dopiero po trzydziestce a dziś to sympatyczna, pucołowata gęba na etacie szarpidruta. Obserwuje polityczny kalejdoskop i najgorzej czuje się pod rządami Prezesa. Coś mu uwiera w tym prowincjonalnym kołtunie, wszak ma się ten wielkopolski sznyt! Czystość, zdrowie i solidność ponad wszystko! Kaczyński jest dla Grabaża swego rodzaju fobią i punktem odniesienia do mitu Polaka – biednego debila, zaczadzonego wiarą w święte durnoty… Podczas pierwszych rządów PiS-u członkowie muzycznej trupy Grabaża zrobili sobie baner z podobiznami Wierzejskiego, Kurskiego, Giertycha i Zawiszy i napisem: „Nie pozwól im iść dalej, póki jeszcze czas, póki jeszcze można”.

Prorok? Krzysztof boi się prawicowego radykalizmu Jarosława Kaczyńskiego sugerując, iż wszystkie radykalne ruchy prawicowe, których działalność możemy obserwować w Europie, są więc w mniejszym bądź większym stopniu finansowane przez Rosjan. Może to dzisiejsze odcięcie się od wschodniego sąsiada, embargo na nasze produkty nałożone przez Rosję, wspieranie finansowe i militarne upadłego tworu, zwanego Ukrainą i milionów jego dzieci, będących na naszym garnuszku jest tylko iluzją a tak naprawdę Kaczyński i Macierewicz to „ruskie onuce”? Socjalizm Kaczyńskiego budzi strach, ale też i podziw, bo ten niewielkich rozmiarów polityk sam jeden zrobił wszystkim Polakom dobrze… A micha rozleniwia, owoż lenistwo narodu może przy nadchodzących wyborach skończyć się jeszcze większą katastrofą dla postępowych piewców od Grzesia Schetyny do pani Kidawy-Błońskiej, co Grabaża wpędzi do grobu..! (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

2019

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*