W Koninie chuligańska bieda…

Klub piłkarski Górnik Konin o barwach biało-niebieskich powstał w 1957 roku. Jego największym sukcesem był finał Pucharu Polski w sezonie 1997/98 (porażka z Amicą Wronki 3:5 po dogrywce). Klub wychował kilku znanych piłkarzy. Z Górnika w świat ruszyli m.in. reprezentanci Polski – Marcin Kamiński i Andrzej Woźniak czy Krystian Bielik. Grał tam też Artur Wichniarek, doskonale znany kibicom łódzkiego Widzewa gdzie – kopał piłkę w sezonie 98/99, zdobywając 28 bramek dla czerwono-biało-czerwonych z Łodzi. Stadion im. Złotej Jedenastki Kazimierza Górskiego w Koninie przypomina złote czasy PRL-u, to jednak norma na boiskach o niższej klasie rozgrywkowej gdzie, jeśli na stadion przyjdzie kilkuset widzów, oznacza to święto miasta i klubu. Kibice Górnika od zawsze sympatyzują z Lechem Poznań z racji koalicji wielkopolskiej fan clubów poznańskiego klubu. W tym momencie można by zakończyć ten rys historyczny o klubie, gdzie smutek i nostalgia, a takich w Polsce są setki i nikomu nie zapadają w pamięć. Ten klub i ci kibice zapadli jednak w pamięć wielu w kraju i za granicą. Jest marzec 2010 roku. Na zdewastowany stadion Górnika, pełen walających się kamieni, połamanych ławek, do tego zarządzany bez wyobraźni, gdzie dla uniknięcia kosztów jako mecz podwyższonego ryzyka zgłoszono ochronę widowiska do 300 osób, przyjeżdża klub nielubiany w Koninie. Do Konina zawitać miała drużyna Legii Chełmża (jej fani sympatyzują z drużyną Legii Warszawa, więc mamy tu beczkę prochu). W wyniku mobilizacji na sektor fanatyków Górnika Konin przyszło około 700 kiboli, gotowych do konfrontacji z przyjezdnymi. Policja i ochrona zawodów w liczbie kilkudziesięciu wprowadziła fanów drużyny przyjezdnej (dwa autokary) do klatki dla gości. Biało-niebiescy wytrzymali tylko do przerwy i frontalnie zaatakowali legionistów z Chełmży. Chuligani nie zrezygnowali z bójki nawet wtedy, gdy do akcji wkroczyli policjanci. Funkcjonariusze zostali obrzuceni kawałkami betonu, kostką brukową oraz sztachetami ze zdemolowanych ławeczek. W starciu rannych zostało ponad dwudziestu policjantów, którzy ku uciesze całej chuligańskiej Polski zostali wyrzuceni ze stadionu. Po rozróbie uczestnicy rozpierzchli się po okolicy. Rozwścieczona policja aresztowała wszystkich, jak leci, na osiedlach i w knajpach, jeden z samochodów antyterrorystów tak się zapędził w ściganiu stadionowych bandytów, że wpadł na drzewo. Zatrzymano kilkanaście osób, wiele musiało przedwcześnie zakończyć kibicowską karierę, udając się na emigrację, kilka dostało wyroki w zawieszeniu, inni kilkuletnie wyroki bez zawieszenia, co jak na skalę wykroczeń było wyrokami bardzo łagodnymi. Policji było za mało, z bandytami sobie nie poradziła. Ucierpiało 10 mundurowych, dwóch ciężko. Jeden miał rozbitą głowę, trafił do szpitala, przez kilka miesięcy nie mógł pracować. Dziś są już policyjnymi emerytami, lecz o sprawie nie zapomnieli i sprawa, skierowana do sądu o zadośćuczynienie, właśnie ma swój epilog. Sędzia Mikołaj Tomaszewski z poznańskiego Sądu Apelacyjnego zaznaczył, że Klub Górnik Konin ponosi za szkody powodów odpowiedzialność, bo nie zabezpieczył odpowiednio meczu. Nie dochował wymogów bezpieczeństwa na obiekcie sportowym. Co najmniej z winy nieumyślnej odpowiada za skutki. Dwójka policjantów dostała łącznie 200 tysięcy złotych. Dla III-ligowego klubu, w którym trenuje 300 piłkarzy, z rocznym budżetem w wysokości 450 tys. złotych, zapłata blisko 200 tys. oznacza koniec działalności.
Policjanci są oskarżani przez klub, że nie chcą przyjąć ugody i zasądzonej kwoty rozłożyć na raty, klub  dziś prosi o ratunek najwierniejszych kibiców. Nie od dziś wiadomo, jacy ludzie przewodzą bandami kibicowskimi i co się dalej z tym wiąże. Handel narkotykami, obstawianie agencji towarzyskich i dyskotek, przemyt i produkcja papierosów bez akcyzy, stręczycielstwo… Idą za tym wielkie pieniądze! Chuligani z Konina, ratujący swój klub uzbierali… 14 tysięcy złotych, czyli u nich chuligańska bieda…
Na co dzień wiele mają do powiedzenia na radykalnie prawicowym skrzydle, co rano na kolanach walcząc o Polskę, miasto i klub. Na zimowej Pielgrzymce Kibiców na Jasną Górę tradycyjnie odpalali race na błoniach jasnogórskich, modląc się o szczęśliwy rok w chuligańskim trudzie…
Dziś tych współczesnych Wandali pokonać mogą zwykłe prawidła współczesnego świata. Za każdy występek kiedyś przyjdzie kara… Mocni w pięściach, mocni w gębie a tu pusto w kieszeniach!

 

Roman Boryczko,

wrzesień 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*