Rewitalizujmy polską biedę

100_9980W Łodzi, mieście szczególnie dotkniętym gwałtownymi przemianami społecznymi lat 90. XX w., czyli zaplanowaną likwidacją przemysłu lekkiego i postępującą degradacją miasta, biedą oraz bezrobociem – premier Donald Tusk ogłosił plan rewitalizacji centrów miast, który pokryty będzie tak z pieniędzy unijnych jak i wygenerowanych w Polsce. Skąd np. Łódź ma wziąć swoją połowę składki na ten plan – tego premier nie dodał, grunt, że plany rządu są świetlane. To te same wciąż pookrągłostołowe umysły, z uporem tytanów niszczące Polskę od wielkiej transformacji ustrojowej. Dziś – w obliczu powszechnego ubóstwa (w/g oficjalnych danych – co trzeci Polak może ogłosić bankructwo) – ekipa Tuska za 25 mld unijnych grantów chce ożywić zdegradowanych obywateli tego kraju. Cóż to za diabeł, ta rewitalizacja? To nie żadne upiększanie, odmalowywanie ani remontowanie kwartałów kamienic, straszących pustostanami, sypiącym się tynkiem i pofalowanymi krawężnikami. Zamknięte rewiry to oazy patologii, chorób społecznych, biedy i ubóstwa, a także choroby gorszej, bo wielopokoleniowego wykluczenia społecznego całych rodzin.

Z ojca na syna spada ciężar bezrobocia, opieki społecznej i wiecznego kombinowania. Plan Tuska, to plan z wyższej półki! Słuchając radia TOK FM na w/w wymieniony temat dowiedziałem się, iż chodzi o wygenerowanie oddolnej erupcji chęci, mocy i ekonomiczny dostatek dotychczasowych biedaków. W każdej kamienicy planuje się świetlicę, wzmacniającą aktywność, predyspozycje i nabywanie nowych umiejętności. A wszystko po to, by własnymi rękoma lokatorzy w czynie społecznym odnowili kikutami straszące ruiny, zaś na koniec – jako wspólnota – podwyższyli sobie komorne z racji powstałego właśnie luksusu. Władza już nie straszy gentryfikacją, albowiem nie ma aż tylu bogatych, chętnych, by płacić totalnie zawyżone komorne za i tak wątpliwy luksus. Teraz – według wizji premiera – mieszkańcy kamienic sami przemienią się z larwy w motyla. Niby niemożliwe, a jednak… Dzięki olbrzymim kwotom, które są do wydania, rząd PO dla ich defraudacji stworzy każdy plan, choćby najbardziej absurdalny. Ciekawe pytania zadał bloger Michał Charzyński; warto je zacytować:

„1. Czy będą to środki budżetu państwa czy też budżetu UE? Jeżeli rząd przeznaczy na rewitalizację miast, w tym Łodzi, fundusze unijne, to kto będzie pokrywać wkład własny?

2. Czy narodowy (rządowy) program rewitalizacji miast pominie kwestie własności nieruchomości? Większość kamienic, którymi zarządza Miasto Łódź, ma swoich właścicieli. Zazwyczaj są to nieobjęte spadki. W jaki sposób państwo rozwiąże zakazy inwestowania środków publicznych w prywatną własność?

3. Czy narodowy (rządowy) program rewitalizacji będzie oznaczał zdjęcie odpowiedzialności z władz i społeczności lokalnych? Łódź znalazła się w takiej a nie innej sytuacji nie z powodu kataklizmu, ale w wyniku zaniechań, błędów i chaotycznych działań jej dotychczasowych włodarzy. Żaden z nich nie podjął działań na rzecz uporządkowania kwestii własności nieruchomości, w tym kamienic.

4. Jaka była podstawa prawna, techniczna, organizacyjna wyboru Łodzi, jako miasta, które jako pierwsze otrzyma środki na rewitalizację? Czy uwzględniono fakt, że znaczna część kamienic w centrum tego miasta nadaje się wyłącznie do rozbiórki?

5. Czy program rewitalizacji Łodzi ma ukryć niekompetencję jej władz, dotyczących ostatnich chaotycznych remontów i inwestycji komunikacyjnych?

6. Czy program rewitalizacji Łodzi uwzględni gigantyczne wydatki budżetu państwa na przeskalowany Nowy Dworzec Kolejowy Łódź Fabryczna?”.

W sytuacji, gdy państwo (niczym Polska) nie działa w oparciu o kontrolę obywateli, politycy, mający możliwości wydawania według własnego widzimisię pieniędzy wspólnych, często robią to na projekty celowe, ale tylko z ich ekonomicznego punktu widzenia i grantów, jakie wpadają do kieszeni. Czy ktokolwiek dałby na przechowanie swe oszczędności oszustowi, złodziejowi czy krętaczowi?

Lublin, dom J. Palikota przy Archidiakońskiej

A tak się dzieje przecież każdego dnia z pieniędzmi wspólnymi, zebranymi z naszych podatków. Trwonione na projekty nie konsultowane społecznie pogłębiają tylko zapaść polskich miast. Pojawiają się jednak nieśmiało budżety obywatelskie, dające każdemu mieszkańcowi głos, na co chce przeznaczyć pewną kwotę z budżetu samorządu. W Łodzi kwota owa na rok 2013 wyniosła… 20 milionów złotych. Czy to jest policzek? Czy raczej zwykła kpina z obywatela? Dla władzy suto zastawiony stół, dla obywateli – kosteczki…

 

Roman Boryczko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*