Dwie kobiety wyklęte skazane, by patronować ślepej łódzkiej uliczce (2)

Władza komunistyczna ruszyła pełną parą z sowiecką propagandą i kulturą. Otwarto pismo komunistyczne – Kuźnicę, organ intelektualny partii.  Na jej łamach toczono dyskusję, jaka ma być przyszła Polska pod dominacją komunistów. Redakcję Kuźnicy tworzyli m.in. Stanisław Żółkiewski czy Zofia Nałkowska. Łódź miała stanowić dla władz poligon dla nowego modelu kultury – kultury marksistowskiej,  ludowej. Udało się im dla potrzeb literatów załatwić kamienicę przy ul. Bandurskiego. Zamieszkały w niej tuzy polskiej literatury: Władysław Broniewski, Adolf Rudnicki, Zofia Nałkowska, Pola Gojawiczyńska, Seweryna Szmaglewska… Krótko mieszkali tu także: Kazimierz Brandys, Stanisław Dygat, Maciej Słomczyński, a nawet znany po latach krytyk filmowy Zygmunt Kałużyński ze swoją ówczesną żoną, poetką Julią Hartwig. Otwarto łódzkie kina, Bałtyk zapraszał na Tęczę, Przedwiośnie na film dokumentalny o bitwie pod Stalingradem. Ale już w lipcu kina w Łodzi pokazywały na seansach przygotowane przez Polską Kronikę Filmową sprawozdania z kolejnej sesji Krajowej Rady Narodowej. W Łodzi osiadł też, przywędrowawszy tu z Lublina, Teatr Wojska Polskiego. Natomiast w gmachu kina Grand przy ul. Traugutta otwarto kierowany przez Jerzego Jurandota Teatr Miniatur Syrena. Do Łodzi przywędrowała też Wytwórnia Filmowa Wojska Polskiego Czołówka. To ona jako pierwsza po wojnie zaczęła produkować w Polsce filmy. I dzięki jej aktywistom w Łodzi powstała Wytwórnia Filmów Fabularnych.

Ruszyły pierwsze łódzkie fabryki włókiennicze, a jak szybko ruszyły, tak szybko wybuchły pierwsze strajki. W dawnych zakładach Karola Scheiblera i Ludwika Grohmana kierownictwo objęli Witold Jezierski i A. Radziszewski. Firmą Izraela Poznańskiego z ramienia Rządu Tymczasowego kierował Stefan Hibner, a rady pracowniczej – Paweł Gałek i Jan Salem.

***

Michalina Tatarkówna urodziła się w 1908 roku w Łodzi w rodzinie zafascynowanego komunizmem działacza Komunistycznej Partii Polski. Miała 14 lat, gdy zaczęła pracę w przędzalni w Widzewskiej Manufakturze. Kiedy szła się zatrudnić, założyła buty na wysokich obcasach, żeby wyglądać na starszą. Mieszkali wtedy w kamienicy przy ul. Kilińskiego 145 m. 23. Kilkanaście lat Tatarkówna przepracowała w tkalni jak i na innych działach, toteż zaznała czym jest wyzysk i wyczerpująca, monotonna praca po kilkanaście godzin na dobę. W międzywojniu orientacja komunistyczna była zakazana a mimo to dziewczyna w latach 1927–1934 należała do Komunistycznego Związku Młodzieży Polski, a w latach 1934–1938 do Komunistycznej Partii Polski. Wtedy zafascynowanie komunizmem było wyrazem buntu i rozpaczy, ale z historii wiemy, że też naiwności i niedoinformowania. Tuż po skończeniu wojny  w latach 1945–1947 Tatarkówna dostała awans i stała się I sekretarzem Komitetu Dzielnicowego PPR Łódź-Widzew. Po stanowisko I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Łodzi sięgnęła w 1953 r., była też słuchaczką Szkoły Partyjnej przy KC PZPR.

Michalina Tatarkówna była bardzo słabo wykształcona lecz jako sprawdzona działaczka, aktywistka komunistyczna, pięła się błyskawicznie po szczytach kariery. Zapatrzeni w sowieckie wzorce polscy komuniści wprowadzali równouprawnienie płci, tak w robocie rewolucyjnej jak i w przemyśle czy rolnictwie. Ponad milion kobiet po roku 1945 zatrudniono w przemyśle, najwięcej – bo aż 75% – w robotniczej Łodzi. Polityka PPR (potem PZPR) była tworzona przez mężczyzn, którzy pełnili kluczowe funkcje w aparacie partyjnym i rządowym. Kobiet tam się prawie nie dostrzegało, a w partii w Łodzi było ich aż 30%. Jednak te, które awansowały na szczyty hierarchii władzy, były wyjątkami. Pierwsze lata powojenne dla władzy komunistycznej określały zupełnie inne priorytety. Po pierwsze towarzysze pragnęli wzmocnić swoją władzę, po drugie odbudować kraj z ruin i zgliszcz. Jak pisałem, Łódź nie leżała w gruzach a mimo to, że posiadała tak cenny przemysł, była od początku pomijana. Większość inwestycji była wówczas finansowana przez państwo. Tatarkówna-Majkowska wykłócała  się w stolicy o złotówki dla Łodzi. Namówiona przez organy wyższe zlikwidowała w Łodzi Okręgową Dyrekcję Kolei, co spowodowało, że włókiennicze miasto ostało się z najgorszym taborem w kraju. Tej decyzji bardzo żałowała.

Michalina Tatarkówna-Majkowska i Walentyna Tierieszkowa-Nikołajewa, pierwsza kobieta w kosmosie

Miasto, które ubiera cały kraj, zarabia dewizy, potrzebuje wody, rozbudowy kanalizacji, ulic… W roku 1953 roku, po śmierci Józefa Stalina każde miasto w Polsce musiało przemianować swoją główną ulicę na ulicę Stalina w ramach wdzięczności, że ziemia urodziła takiego zbrodniarza. Główną ulicą Łodzi była „od zawsze” ul. Piotrkowska, przemianowana za okupacji hitlerowskiej na Adolf Hitler Strasse. Teraz miała dostać imię kolejnego dyktatora. Tatarkówna-Majkowska nie chciała zmienić Piotrkowskiej, więc imię Stalina nadała ulicy Głównej (obecna al. Piłsudskiego, łącząca trasą W-Z oba krańce Łodzi – Widzew i Retkinię). Ulica Piotrkowska decyzja pani I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR była zamykana dla ruchu w soboty i niedziele i stawała się reprezentacyjnym deptakiem, odwiedzanym przez tłumy łodzian. W jednym z wywiadów Tatarkówna-Majkowska zdradziła, iż mogła uzupełnić niedobory w wykształceniu, przyjmując od władz łódzkich uczelni tytuł „Honorowy Inżynier”, by potem zmazać „honorowy”… Mimo, że jej mąż – Karol – był ekonomistą, na tak plugawy krok się nie zdecydowała. Po jakimś czasie okazało się, iż takich dyplomów nie przyjęło w Polsce tylko troje ludzi: Tatarkówna-Majkowska, Gomułka i Wojtkowski – dyrektor CETEBE [Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego w 1971 r. przemianowane na Textilimpex].

Robotnicy w Łodzi wiedzieli, że w „białym domu” – siedzibie partii – mają swojego człowieka. Gdy ktoś nie mógł załatwić sprawy w urzędzie, wtedy skarżył się Komitetowi Łódzkiemu PZPR. Nikt nie myślał o sądach, tylko szedł prosto do Tatarkówny-Majkowskiej. Towarzyszka Michalina chodziła po fabrykach i budowach z gospodarskimi wizytami. Robotnicy byli zdziwieni, iż taka wielka persona ich odwiedza i próbuje poprawić ich los. Patrząc na to, co widzimy obecnie wśród partyjnych liderów, dziś góra nie wyciera się z pospólstwem przy wspólnej misce lub wysłuchując o niedoli pracy tymczasowej czy zaległości w wypłacaniu pensji przez nieuczciwych pracodawców. (Cdn.)

Roman Boryczko,

styczeń 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*