Podkute buty – obdarta i głodna hardo maszeruje Ukraina! (2)

5. kwietnia 2019 roku Rada Najwyższa Ukrainy znaczną większością głosów (278 za, 38 przeciw) przyjęła ustawę o zapewnieniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako państwowego, którą prezydent Petro Poroszenko podpisał 15. maja. Tym samym Ukraina weszła na ścieżkę wojenną z Federacją Rosyjską! Nowa ustawa językowa stawia sobie dwa cele: eliminację języka rosyjskiego z życia państwa i ograniczenie posługiwania się nim w życiu społecznym oraz zapewnienie rozwoju, standaryzacji i modernizacji języka ukraińskiego w tych zakresach, w których jest ona niedostateczna. Temu ostatniemu ma służyć powołanie nowego centralnego organu władzy państwowej – Narodowej Komisji ds. Statusu Języka Państwowego, do której obowiązków należeć będą m.in. rozstrzyganie spraw poprawnościowych i ortograficznych (podobne kompetencje ma Rada Języka Polskiego). Mimo że w preambule wymienieni są „kolonizatorzy i okupanci” Ukrainy w liczbie mnogiej, ustawa skierowana jest jednoznacznie przeciw Rosji i językowi rosyjskiemu, bowiem niemal w każdym zakresie dopuszcza stosowanie równolegle z ukraińskim „języków urzędowych UE”, a więc także polskiego, węgierskiego, słowackiego i rumuńskiego.

Ustawa wyraźnie zakazuje „dwujęzyczności wymiennej”, tj. używania rosyjskiego w miejsce ukraińskiego, dopuszczając jedynie „dwujęzyczność równoległą”, tj. stosowanie w szyldach, tekstach etc. dwóch równoznacznych wersji językowych. Ukraińcy jednak nigdy nie powiedzieli, że Polacy są im jakoś szczególnie bliscy. Ukraińcy od zawsze byli dla Polaków problemem. Ruś Kijowska rywalizowała z Polską o słynne Grody Czerwieńskie. Potem na terenach współczesnej Ukrainy środkowej (stepów i Naddnieprza) Polska miała za sąsiadów ukraińskich Kozaków, z którymi albo układała się albo tłumiła ich powstania, a krwawo za to płacili cywile.

W okresie świetności Rzeczpospolitej, w końcu XVI i w XVII w., do Korony należały ziemie Ukrainy i Litwy. Wówczas na ukraińskich ziemiach rozrastały się olbrzymie majątki ziemskie, tzw. latyfundia. Bajecznie bogaci oligarchowie utrzymywali własne armie i nieraz w opozycji do króla uprawiali tam własną politykę. W XIX wieku Polacy i Ukraińcy dalej żyli w jednym państwie, lecz zmienili się jego gospodarze  – z polskich królów na rosyjskich carów. Wtedy z ukraińskich chłopów, wychodzących z wielowiekowego poddaństwa, zaczął się wyodrębniać ukraiński naród, odrębny w sensie etnograficznym i językowym. Wykształciła się ukraińska inteligencja. Po I wojnie światowej i Rewolucji Październikowej mamy już do czynienia z ukraińskimi elitami i ruchami narodowymi, które dążyły do utworzenia własnego państwa. Ukraińska Republika Ludowa, którą współtworzyli Mychajło Hruszewski i Symon Petlura nie zaistniała jednak trwale na mapie Europy. Należy przyznać, iż aspiracje narodowe Ukraińców nigdy nie miały akceptacji ze strony Polaków. Trwało to w II Rzeczpospolitej, która objęła zachodnią Ukrainę swoimi województwami poleskim, wołyńskim, tarnopolskim, lwowskim i stanisławowskim.

W II RP, według spisowych kryteriów językowych, Ukraińcy stanowili 14% ludności. Przy czym podział etniczny nakładał się podział społeczny (klasowy), więc polscy byli właściciele majątków ziemskich, polskie szkoły i nauczyciele, polskie miasta – jak Lwów, Stanisławów, Drohobycz, Stryj czy stolica Wołynia – Łuck. Natomiast Ukraińcy (czy też Rusini) zamieszkiwali najczęściej wieś i byli chłopami, co pogłębiało antagonizmy narodowe.

Pomysłem na odrodzenie Ukrainy, jaki prostym chłopom dały ich elity, był… mord! Mord niewinnych, dzieci i starców tak, by żaden nie mógł nigdy powrócić! Latem 1943 roku ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli na Wołyniu rzeź polskiej ludności cywilnej. Oddziały OUN i UPA wymordowały ponad sto tysięcy Polaków na obszarze Wołynia, a po wkroczeniu Armii Czerwonej czystka etniczna dotknęła też Galicji Wschodniej.

Sowieci widząc, że szykuje się nowa wojna domowa, postanowili działać po swojemu. Na jesieni 1944 roku, na podstawie umowy między PKWN i USRR władze rozpoczęły wysiedlać: Ukraińców z terenów Polski do USRR i pozostałych Polaków z Ukrainy do PRL. Repatriacja do 1947 roku objęła ponad 120 tysięcy rodzin z nowych województw rzeszowskiego, krakowskiego i lubelskiego – łącznie wyjechało z Polski prawie pół miliona Ukraińców. Wschodnia granica Polski stanęła na Bugu. Mimo repatriacji w PRL wciąż pozostali Ukraińcy, których polska władza ludowa postanowiła również przesiedlić, bowiem ciągle oddziały UPA mordowały polskie wsie, a ukraińscy chłopi im sprzyjali!

W tym celu zorganizowano Akcję Wisła, która miała na celu rozbicie istniejących jeszcze oddziałów UPA oraz przesiedlenie ludności ukraińskiej na poniemieckie ziemie odzyskane. Akcja objęła Polesie, Roztocze, Pogórze Przemyskie, Bieszczady, Beskid Niski, Beskid Sądecki i rozrzuciła po Polsce 140 tys. Ukraińców. Dotkliwie dotknęła ona Łemków i Bojków, czyli grupy etniczne zamieszkujące Beskid, Bieszczady i ukraińskie Karpaty Wschodnie. Wielu Ukraińców mieszka dziś na Warmii, Mazurach i Pomorzu. Ukrainką była słynna „matka Solidarności”- Anna Walentynowicz, Gdańsk ma obecnie panią prezydent o ukraińskich korzeniach – Aleksandrę Dulkiewicz. W uroczystościach pożegnalnych śp. prezydenta Gdańska uczestniczyli nie tylko oficjalni reprezentanci Ukrainy. Podczas pożegnania na ulicach i mszy św. pogrzebowej powiewały ukraińskie flagi z kirem, trzymane przez reprezentantów tej najliczniejszej mniejszości narodowej w Gdańsku. „Wieczna pamięć, Panie Prezydencie, wielki przyjacielu Ukrainy”.

Niektórzy spośród wysiedlonych powrócili też do Przemyśla, Jarosławia i w Bieszczady. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński zastrzegł, że nie ma miejsca w Europie dla Ukrainy z wizerunkiem Bandery na sztandarach. Problemem jednak jest to, iż nawet jeśli ukraińskie elity zaczynają rozumieć, że Wołyń jest autentycznym problemem, to z drugiej strony w ukraińskim życiu intelektualnym dominują historycy, przywiązani do nacjonalistycznej interpretacji historii. Nie będą się oni liczyli ze zdaniem ciągle odchodzących polityków, bowiem to oni wykuwają „nowego Ukraińca!”

Istnieje wśród nich tendencja do relatywizowania pewnych rzeczy; np. mówią, że owszem doszło do zbrodni wołyńskiej, ale przed nią Polacy gnębili Ukraińców. To ten sam mechanizm, który skłania Kreml do relatywizowania Katynia. Dla Rosji to idealny moment wpychania obu krajów w objęcia wymyślonego przez siebie obozu rusofobów. Dodać należy, iż aktywna w tym jest dyplomacja amerykańska, która niewielkim kosztem zyskała sobie w Polsce fanatycznego wyznawcę! Polska tymczasem funkcjonuje w Unii Europejskiej, podzielonej co do Rosji (Niemcy nawet nie kryją współpracy z Rosją – Nord Stream 2). Jeśli politycy w Polsce tworzą narrację wizerunku RP, jako państwa wręcz genetycznie rusofobicznego, to Zachód dostaje narrację, że nasz kraj to zbiór obywateli, nie myślących racjonalnie! Partnerstwo Wschodnie… Projekt był z jednej strony wyśmiewany, jako pozbawiony realnego znaczenia zbiór deklaracji, a z drugiej – szczególnie po Majdanie i zrywie ukraińskiego społeczeństwa w obronie europejskiej przyszłości kraju – stał się geopolitycznym narzędziem Zachodu, nie przypadkiem zainicjowanym przez odwiecznego adwersarza – Polskę.

Tyle tylko, że dziś coraz wyraźniej słychać głosy z Zachodu: „Gdyby nie to Partnerstwo Wschodnie (w domyśle: aktywność Polski) nie byłoby Krymu, Donbassu, Białorusi i wszystkiego najgorszego, co z nim związane”. A skrajni z Ukrainy i tak, jak poczynali, tak poczynają sobie po swojemu. Pamiętamy atak rakietową wyrzutnią na konsulat w Łucku! Spełniał on wszelkie znamiona aktu terrorystycznego. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo tego rodzaju obiektów spoczywa na państwie-gospodarzu. Potem miało miejsce niszczenie ukraińskich obiektów w Polsce, następnie zniszczenie bardzo ważnego pomnika w Hucie Pieniackiej na Ukrainie, w Podkamieniu, we Lwowie, w Bykowni… Do aktu wandalizmu doszło też wobec ukraińskiego pomnika w Wiedniu. (Cdn.)

Roman Boryczko,

marzec 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*