Utopia w szkolnych stołówkach

grube-dzieciZwolenników szalonego pomysłu kulinarnego zastosowanego w szkole jest pewnie mniej niż jego oddanych przeciwników. Szefowa oświaty, pani Joanna, miała wizję i wizję tę przekuła w czyn. Dzieci mają być zdrowe! Mimo że Polska, wchodząc do Unii Europejskiej zgodziła się na pełną liberalizację w kwestii produkcji świństwa i paszy zwanej jedzeniem, Ministerstwo Oświaty zdecydowało, że szkoły staną się bastionem zdrowej diety w wersji jarskiej, czyli jak dla obłożnie chorego. Domy rodzinne – gdzie dzieci spędzają drugą część dnia – już nie są objęte „żywieniowym stanem wojennym” a przecież wiadomo, d27d64777b344042ed2630e8ba8050ea_620co jest w naszych lodówkach i skąd bierzemy półprodukty, z których gotujemy obiad – wszystko kupujemy w dyskontach. Warzywa po solidnym oprysku pestycydami, mięso pełne ulepszaczy i chemii, wędliny o smaku tworzywa – może nim i są? Reasumując – wychodzi nam pełna schizofrenia a do szczęścia brakuje tylko postawienia w szkole automatów z jabłkami, cebulą, ziemniakami z piachem i sokiem z kiszonych ogórków, zaś kromka ze smalcem – z chleba tylko na naturalnym zakwasie! Dziś szkolne stołówki zostały zmuszone do wydawania posiłków, jakich nie da się jeść a dzieci, którym maxresdefaultopłacamy te posiłki, wyrzucają je do kosza. Najbardziej kontrowersyjna okazała się kwestia solenia potraw.


 Zabroniono dosalania potraw (po procesie przygotowania posiłku), ze względu na „obecność sodu w naturalnych, nieprzetworzonych produktach”. Osoby niestosujące się do prikazu ze „Stolicy” podlegają karze pieniężnej w wysokości do 5 000 zł, nie mniej niż 1 000 zł, kontrole przeprowadzać ma inspekcja sanitarna, gdy tylko otrzyma spożywczy donos. Co ciekawe, kompot również nie powinien mieć dodatku cukru, jedynie miód pszczeli może zapewnić mu właściwy smak…

Picture 132
Picture 132

Również nieprzyprawione,  gotowane mięsa produkuje się bez sosów, co zamienia je w pulpę o smaku tektury. W przypływie desperacji można użyć keczupu ale tylko takiego, w przypadku którego zużyto “nie mniej niż 120 g pomidorów do przygotowania 100 g produktu gotowego do spożycia” – znów Wielki Brat czuwa! Szkolne sklepiki, mimo że były miejscem, gdzie handlowano najpodlejszymi i najtańszymi produktami zaś na ciepło serwowały ohydne, najbardziej przetworzone jedzenie z mikrofali, dziś zamienią się w punkty dystrybuujące produkty – ale dla… królika:)

z16783362Q,Coca-ColaZaiste – ciekawa sytuacja robienia komuś dobrze kosztem narażenia się na śmieszność.

Ministerstwo wprowadza z całą powagą rewolucyjne zmiany w trosce o zdrowy, lepszy świat, podczas gdy tuż za szkolnym rogiem zjeść można kebab, hamburgera czy rosół z kury na… wołowinie!

Smacznego, dzieci!

Roman Boryczko,

 wrzesień 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*