Czwarta Rewolucja Przemysłowa, nowa IV Rzesza, czysta planeta, ekologia – znów Niemcy ponad wszystko! (7)

Ekonomiści zastanawiają się, czy obecne regulacje mogą doprowadzić do ucieczki przemysłu z Unii Europejskiej. Teoretycznie ma temu zapobiec nowy mechanizm CBAM – jednak nie wiadomo, czy będzie skuteczny. W zakładanym harmonogramie CBAM rozważa się wycofanie darmowych uprawnień, a jednocześnie jest problem środowiskowego dumpingu krajów z zewnątrz tej szalonej koncepcji. Doktor Łukasz Warzecha ogłosił, że pakiet Fit for 55 to argument za wyjściem z Unii Europejskiej. Redaktor Ziemkiewicz stwierdził natomiast, że pakiet jest planem złupienia europejskich peryferii. Przede wszystkim – wyjście z UE nie rozwiązuje problemów gospodarczych Polski. Najwięksi polscy partnerzy handlowi (czyli np. Niemcy) wciąż będą państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Co za tym idzie: będzie ich obowiązywało unijne prawo, w tym także rozwiązania przygotowywane w ramach Fit for 55. Polski eksport będzie zatem obciążony np. cłem węglowym, który ma być narzędziem ochrony unijnej gospodarki przed konkurencją krajów, które nie podchodzą tak rygorystycznie do redukcji emisji. Nasze towary teoretycznie będą dla partnerów europejskich strasznie drogie.

Zbigniew Ziobro jeszcze w grudniu zapowiadał, że zawnioskuje u władz swojej partii, Solidarnej Polski, o wycofanie się kraju z pakietu klimatycznego Unii Europejskiej. „Polska musi odrzucić unijny pakiet klimatyczny, wtedy rachunki za prąd spadną o 60 proc. Za szaleńczą politykę klimatyczną UE odpowiada Europejska Partia Ludowa, na której czele stoi Donald Tusk”. Piotr Duda, przewodniczący NSZZ Solidarność nie ma wątpliwości. Pakiet klimatyczny Fit for 55 będzie zabójczy dla polskiej gospodarki. Zdaniem Piotra Dudy, przewodniczącego NSZZ Solidarność, nakierowany jest na zabicie polskiej gospodarki. „Jeśli emisji nie będą ograniczać wszystkie kraje na świecie, to działania samej Unii nic nie dadzą” – powiedział i zaznaczył, iż jego zdaniem nowy pakiet to działanie czysto polityczne. „To nie ma nic wspólnego z klimatem. To tylko polityka i biznes. Chodzi o zahamowanie rozwoju polskich firm, które mają płacić kary za emisje. Węgiel z kopalń na Śląsku, zakładając nawet, że eksploatowane będą tylko złoża rozeznane, jest w wystarczającej ilości do produkcji energii. Węgiel ten nie jest słabej jakości. Ten wydobywany na Śląsku przez JSW jest stale eksportowanym węglem koksującym.”

Nie jest prawdą, iż USA i Chiny uczestniczą w handlu emisjami. Nie uczestniczą, a warto pamiętać, że zakup w Polsce prawa do emisji CO2 przekracza od dłuższego czasu cenę paliwa do produkcji energii – węgla. To powoduje trwałą nierentowność tej operacji, ale winę za taki stan należy upatrywać właśnie w szalonym tempie wzrostu ceny emisji CO2. W chwili obecnej perspektywa jest jedna i dość przykra -będziemy kupować energię z zagranicy (tak, tak zachodniej, niemieckiej a gaz rosyjski lub jeszcze droższy ze Skandynawii i USA).  Polska „cierpi” na skutek EU ETS przede wszystkim ze względu na idące w dekady opóźnienie w transformacji energetycznej, niemniej – wbrew pozorom – nie jesteśmy jedynym krajem, w którym pakiet Fit for 55 budzi silne obawy. Teraźniejszość Europejczyków jest jednak taka, iż ceny prądu już rosną, m.in. na skutek drożejących uprawnień do emisji. W górę idą także ceny ropy i gazu, a eksperci zapowiadają drogą zimę.

W ostatnich tygodniach protesty przeciwko drogiej energii miały miejsce w Hiszpanii, a ceny prądu stały się również jednym z centralnych tematów ostatniej debaty kanclerskiej w Niemczech. Wcześniej, bo w 2018 roku, przeciwko podwyżce cen paliw protestował we Francji tzw. ruch „żółtych kamizelek”. Są też pierwsze reakcje rządzących: wczoraj rząd w Madrycie przyjął rozporządzenie, obniżające rachunki za elektryczność o ponad 20 proc. poprzez redukcję stawek niektórych podatków, obciążających produkcję prądu.

Politycy, zarówno ci w Brukseli, jak i ci w państwach członkowskich UE, boją się powtórki z „żółtych kamizelek”, tym razem na skalę europejską. Nie potrafię zrozumieć tego pędu do odchodzenia od paliw kopalnych niemalże z dnia na dzień. Proces wymiany floty aut to 20-25 lat, a oni chcą przestawić gospodarkę na zerową emisyjność w lat kilka. To samo z budynkami: ocieplenie, źródła ciepła etc. Cykl budowy elektrowni atomowej to wiele lat, technologie paneli słonecznych, magazynów energii czy budowa innych OZE – to zadanie co najmniej na czas jednego pokolenia. Chamstwo i pogarda rządzących Europą liberalnych nazistów przypomina mi sytuację, jakby ktoś w 1990 r. przyszedł i powiedział: za 10 lat macie mieć pełną sieć dróg ekspresowych i autostrad, szybkie koleje i 5-7 nowoczesnych lotnisk. To jest pogarda dla społeczeństwa i walenie go pięścią w twarz na odlew. Zresztą dokładnie to samo możemy zaobserwować w kwestii przymuszania do szczepionek, opartych na kompletnie nowej technologii mRNA.

 

Nie ma winnych w POPiS!

W marcu 2007 r. – za rządów PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego – na szczycie UE określono i zatwierdzono cele Unii w walce ze zmianami klimatu. W roku 2013 premier Donald Tusk z Platformy Obywatelskiej przekonywał, że w roku 2013 nie dało się już nic zrobić z niekorzystnymi regulacjami unijnymi, a jakieś zmiany mogli zgłosić tylko w marcu 2007 r., na etapie negocjacji, ówcześni: premier Jarosław Kaczyński i prezydent Lech Kaczyński. Potem było to już niemożliwe z uwagi na procedury unijne.

Tusk zapytany został, czy nie jest prawdą, że na grudniowym szczycie w 2008 r., kiedy to on przewodził delegacji, chociaż w Brukseli był też prezydent Lech Kaczyński, przyjęto „moment bazowy, od którego liczy się redukcję emisji na rok 2005, ale Lech Kaczyński w marcu 2007 r. wynegocjował 1990 rok”. „W przeciwieństwie do swojego oponenta nie ma zamiaru nie tylko kłamać, ale i pomylić się w tej kwestii” i poprosił o zabranie głosu ministra ds. europejskich, Piotra Serafina. Wiceszef MSZ wyjaśnił, że rok 2005 jako „punkt odniesienia do definiowania tego, jakie zostaną podjęte wysiłki redukcyjne w poszczególnych krajach członkowskich”.

Pod koniec 2008 r., gdy rządy sprawowała już ekipa PO-PSL zostało zaaprobowane przez Polskę unijne porozumienie klimatyczne, nakazujące państwom członkowskim osiągnięcie w 2020 roku tzw. celu 3 × 20 – czyli redukcji o 20 proc. emisji CO2, zwiększenia o 20 proc. efektywności energetycznej i 20 proc. udziału energii uzyskanej z odnawialnych źródeł w całej produkcji energii. „Udało się nakłonić w związku z tym partnerów do derogacji dla polskiego sektora elektroenergetyki. To oznaczało, że Polska uzyskała możliwość przyznawania darmowych uprawnień na lata 2013-20 – do tego potrzebne było zorganizowanie wielkiego lobby międzynarodowego”. „Dzięki tym wysiłkom udało się ten negatywny dla nas pakiet energetyczno-klimatyczny na tyle skorygować, że nie okazał się dla nas katastrofalny w skutkach.”

Spór o to, kto jest odpowiedzialny za przyjęcie przez Polskę pakietu klimatyczno-energetycznego ciągnie się od lat. Wiemy, iż to prezydent Lech Kaczyński podpisał w marcu 2007 r. pakiet klimatyczny, ale z korzystnym dla Polski rokiem bazowym liczenia redukcji emisji gazów cieplarnianych – 1990 r. Jednak na jednym z kolejnych szczytów, w grudniu 2008 r. data ta zostaje zmieniona na fatalny 2005 r., co sprawia, że wszystkie poczynione do tego czasu przez Polskę ogromne ograniczenia emisji CO2 przestają się liczyć. Dlaczego więc zarówno premier Tusk, jak i minister Sikorski, a także – jak się wydaje – prezydent Kaczyński, uznali ten szczyt za nasz wielki sukces w kwestii klimatycznej? Dziś szef PiS, Jarosław Kaczyński, straszy UE wetem wobec pakietu Fit for 55. Polska wciąż oczekuje na zaakceptowanie przez Komisję Europejską Krajowego Planu Odbudowy. Nasz rząd przedstawił KE dokument do zatwierdzenia jeszcze w maju ubiegłego roku.

Czy europejski Pan, czyli Niemcy, puści nas w przyszłość w samych majtkach?

 

Roman Boryczko,

styczeń 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*