Czy pod kołami ciężarówek zginie demokracja?

turcja-1Rok 2016 jeszcze się nie kończy, a jest chyba przełomowy, jeśli chodzi o trzymanie społeczeństw w permanentnym strachu. Strachu przed śmiercią, zadaną przez islamskich radykałów niewiernym – konsumpcyjnym społeczeństwom Zachodu.

Francuzi coraz częściej zadawali pytania – „Czy stan wyjątkowy kiedykolwiek się skończy?”. Po zamachach w Paryżu z 13. listopada 2015 roku i śmierci 130 osób na Francuzów padł blady strach. Rząd wyprowadził wojsko na ulicę, poprzez kontrolę chciano wyłowić z tłumu terrorystów, ale realia doskwierały też zwykłym obywatelom. Stan wyjątkowy dawał rządowi znaczne możliwości do przeszukań domów bez sądowego nakazu i narzucania kontroli, które mają na celu ograniczać ruch ludzi, uznanych przez władze za zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Pod presją niekontrolowanej emigracji, sami Francuzi stali się zakładnikami podwalin państwa opresyjnego.

Pod naciskiem społecznym 13. lipca prezydent François Hollande wypowiedział takie oto słowa „Nie możemy przedłużać stanu wyjątkowego w nieskończoność, to nie miałoby sensu. Znaczyłoby to, że nie jesteśmy już republiką, w której rządy prawa obowiązują we wszystkich okolicznościach”. Hollande ogłosił koniec stanu wyjątkowego na dzień 14. lipca, czyli święta narodowego – rocznicy zburzenia Bastylii 14. lipca 1789 roku. Tradycyjne w całej Francji świętu temu towarzyszy szereg imprez i radosnych festynów, jak również wielka parada wojskowa na Polach Elizejskich w Paryżu.

nice

Nicea. Tysiące turystów kończy oglądać pokaz fajerwerków. Na nadmorskiej promenadzie przechadzają się tłumy, nie widać ani barier ochronnych, ani policji. Wynajęta ciężarówka Renault Midium, prowadzona przez tunezyjskiego pochodzenia obywatela Francji – Mohameda Lahouaieja Bouhlela – mieszkającego w Nicei, wjeżdża powoli na bulwar. Nagle przyspiesza, rozjeżdżając przypadkowe osoby z trzydziestotysięcznego tłumu. Po pokonaniu ok. 1800 metrów, w pobliżu hotelu Palais de la Méditerranée, doszło do strzelaniny, w wyniku której zamachowiec został zastrzelony przez policję. W samochodzie sprawcy znaleziono broń oraz atrapy broni palnej. Jego rajd pochłonął 84 osoby śmiertelne. Konsekwencją tego zdarzenia było zaostrzenie stanu wyjątkowego, który po zapowiedziach złożonych dzień wcześniej miał być zniesiony – a trwa do dziś.

turcja4

Dzień później świat obiegają sensacyjne wiadomości z Turcji. Nocą z 15. na 16. lipca 2016 roku wojskowi średniego szczebla rozpoczynają zamach stanu. Wśród możliwych przyczyn puczu najczęściej wymieniało się planowaną przez prezydenta Erdoğana zmianę tureckiej konstytucji (zwiększenie uprawnień prezydenta, w tym pełna kontrola nad armią). Na pasie startowym w bazie lotniczej Malatya zaparkowano (z pomocą policji) kilkanaście ciężarówek, co skutecznie uniemożliwiło start transportowców C-130. Do Ankary nie poleciał żaden z zaplanowanych samolotów z żandarmami i amunicją puczystów, przez co nie udało się opanować praktycznie żadnego kluczowego punktu w stolicy. Uczestnicy zamachu opanowali siedzibę tureckich sił zbrojnych, weszli także do biura rządzącej partii AKP w Stambule oraz siedziby tureckiej telewizji TRT w Ankarze. Puczyści zablokowali dwa z trzech mostów przez Bosfor i podjęli próbę opanowania budynku parlamentu. W Stambule swoje powstanie ogłosiła wojskowa „Rada Pokoju”, która zapowiedziała przywrócenie rządów prawa i obronę praw człowieka.

turcja3

Rebelianci wpadają do hotelu tuż po ucieczce Erdoğana, potem ich samoloty pozwalają bezpiecznie odlecieć prezydenckiej maszynie, choć była na celowniku. Do akcji wkroczyła armia wierna prezydentowi oraz jego zwolennicy. Ten dziwny pucz nie został skierowany przeciw władzy, bo był zbyt słaby a dobił i tak słabą opozycję. Wiele tysięcy osób, przeciwnych prezydentowi Turcji, posadzono za kratami. Dziesiątki tysięcy zostało przepędzonych z ważnych stanowisk. Mówi się, że pucz ten jeszcze bardzie zbliżył Turcję i Rosję, którą nagle przeproszono z powodu zestrzelenia rosyjskiego bombowca, choć wcześniej padały pod adresem Moskwy tylko oskarżenia, że każdy przypadek przekraczania tureckiej przestrzeni powietrznej skończy się podobnie. Kanclerz Angela Merkel liczyła, iż Turcja po chłodzie, jaki zapanował w ostatnim czasie, pomoże Unii Europejskiej w kwestii zahamowania fali uchodźców. Unia nie szczędziła krytyki pod adresem prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, zarzucając mu łamanie zasad demokracji i wolności słowa. W zamian za współpracę w sprawie kryzysu uchodźczego, Ankara liczyła na odblokowanie negocjacji akcesyjnych z Unią – pomimo zastrzeżeń Brukseli i stolic państw UE, co do stanu rządów prawa w Turcji. UE zaoferowała Turcji pomoc w kwocie 3 miliardów euro. Turcja wiedząc, że nie jest w stanie spełnić marzeń kanclerz Merkel, przystała na grę na dwa fronty, która to ośmieszyła elitę, rządzącą zarówno Unią, jak i najważniejszymi państwami wchodzącymi w jej skład. Wzmocniła natomiast pozycję Rosji, która powróciła na stół pierwszych światowych graczy i weszła jako strona w konflikt syryjski, wspierając reżim prezydenta Baszszara Hafiz al-Asada.

turcja2

W październiku prezydenci Władimir Putin i Recep Tayyip Erdoğan porozumieli się w Stambule w sprawie budowy dwóch nitek gazociągu Turkish Stream, a Moskwa pozwoliła rosyjskim obywatelom jeździć do Tuyrcji na urlop. Ostatnio znów jednak dochodzi do tarć między rządami. Rosja wspiera bowiem reżim al-Asada, zaś Turcja chce go zwalczyć, popierając ISIS jak i prowadząc otwartą wojnę ze wspieranymi obecnie tak przez Rosję jak USA, Kurdami. (cdn.)

Roman Boryczko,

grudzień 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*