Ukraińsko-polska miłość na siłę z decentralizacją naszego kraju w tle…

Częste spotkania z naszymi stałymi już gośćmi, Ukraińcami spowodowały, że zacząłem zastanawiać się nad sensem i wartością, jaką prezentuje dziś niepodległość naszego kraju. Czym jest owa wolność, kiedy tylko pozornie możemy o niej stanowić? Wszelkie kluczowe decyzje nie zapadają na poziomie, którego my, jako społeczeństwo polskie, nie jesteśmy w stanie dotknąć i monitorować, mając do dyspozycji kartę do głosowania w wyborach powszechnych. Wszelkie dyspozycje płyną z zewnątrz z kierunków czasami zupełnie sobie przeciwstawnych,  ze wschodu i zachodu, jak również zza oceanu.

Przekazując swoją suwerenność na rzecz Brukseli przy wchodzeniu do struktur Unii Europejskiej, polscy politycy – mając świadomość ograniczania pro-państwowego działania – swymi decyzjami doprowadzili do ziszczenia nowej wizji naszego kraju. Z kraju przemysłowego, mającego możliwość konkurowania na niwie światowej w takich dziedzinach jak górnictwo, hutnictwo, przemysł ciężki, przemysł stoczniowy, samolotowy i motoryzacyjny, jak również kraju, który przez wiele lat był spichlerzem zaprzyjaźnionych (w różnym, co prawda, stopniu) państw socjalistycznych – nawet tak odległych jak Wietnam – Polska zmieniła się w kraj, gdzie produkcja wszelkich dóbr już się nie opłaca!

Dziś nasi ukryci przyjaciele (a właściwie być może władcy tego kraju) zdecydowali, że nie będziemy już tutaj niczego produkować, by nie być konkurencją dla swoich (głównie zachodnich) sąsiadów. Polska jest krajem tranzytowym, krajem nowoczesnych autostrad, krajem niekończących się stref ekonomicznych, magazynów, hal wielkopowierzchniowych, sklepów o obcym kapitale, centrów przeładunkowych, hubów i placów, gdzie po horyzont ciągną się stosy kontenerów z dobrami, które przypłynęły do Europy z całego świata…

Nasi wschodni sąsiedzi, Ukraińcy, milionami przybyli do Polski w poszukiwaniu godziwego zarobku dzięki firmom o obcym kapitale, realizującym cele globalne. Ukraińcy stali się czasowo, na dłuższy okres (gdzie za 500 $ kupią sobie na stałe Kartę Polaka) lub na zawsze, zdobywając obywatelstwo i stając się naszymi nowymi obywatelami. To zaskakujące, bo proces ten przeprowadzono z mistrzowską precyzją w zaledwie kilka lat i – o dziwo – ta kwestia zupełnie nie podzieliła polityków Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości, którzy prowadzą krok po kroku politykę zbliżania obu narodów.

Nie jest to jednak dobrosąsiedzka przyjaźń – jest to coś więcej, bo wiem, iż Ukraińcy w Polsce traktowani są jako goście na specjalnych warunkach, często nawet lepszych niż te, które oferuje się tubylcom. Samorządy troszczą się o godziwe kwatery dla nowych przybyszów, odpowiednie zasiłki pieniężne, jeśli te im przysługują, jak również całą infrastrukturę w postaci szkół i przychodni zdrowia. Osoby pracujące nawet krótko, od razu nabywają prawa emerytalne, jakie w przyszłości nasz kraj będzie wypłacał. Tysiące firm pośredniczących żyje z dostarczania siły roboczej. Polska ekonomia zyskuje z tej całej operacji naprawdę niewiele. Ukraińcy są siłą roboczą stref ekonomicznych, które z wielką hojnością są obdarzone zwolnieniem z płacenia podatków i innych danin na rzecz naszego kraju. Pracując w magazynach przybysze są zatrudniani na umowę zlecenie, wykonują proste prace, pracując w systemie 12-godzinnym non stop przez trzy miesiące z rzędu. Pracodawca zapewnia darmowe zakwaterowanie w pobliżu miejsca pracy lub darmowe zakwaterowanie z dojazdem jak również wyżywienie. Można powiedzieć, że podczas tych trzech miesięcy niewiele wydają na siebie, ubrania i jedzenie, tak więc ta cała milionowa masa ciągle przepływającej rzeki ludzi dla ekonomii jest niezauważalna. A przecież powinno być zupełnie odwrotnie, by nowe ręce do pracy były przyczynkiem do naszego, polskiego dobrobytu. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

31.12.2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*