Słabych się nie wyzwala, słabych się podbija za zgodą równie silnych (8)

Żołnierze Wyklęci poszli na kontestację z rzeczywistością roku 1945! Zaprawieni w bojach w liczbie 200 tysięcy (choć tylko niewielu z nich brało czynnie udział w akcjach zbrojnych) zostali w lasach i kosztem sytuacji patowej i stagnacji postanowili świętować koniec wojny, rozpoczynając nową. W podziemiu znalazło się wielu pospolitych przestępców i ludzi, dla których wojna była naturalnym środowiskiem. Część z nich niezależnie od politycznych kolei losów jako renegaci i pospolici złodzieje taką wybrali by drogę! Tylko dlaczego cierpiała ludność cywilna, która cudem uniknęła hitlerowskiej zagłady? Dlaczego ginęli chłopi tylko dlatego, iż przyjęli ziemię z reformy rolnej, bądź wiejscy nauczyciele, którzy podjęli heroiczną walkę z analfabetyzmem – tak powszechnym w tamtych powojennych czasach, bądź milicjanci tylko za to, że pilnowali porządku i strzegli majątku państwowego przed szalejącymi wówczas masowymi kradzieżami?

Niestety, ci ludzie ginęli z rąk „leśnych” patriotów, jak nazywano wówczas gloryfikowanych obecnie żołnierzy wyklętych. To, że się nie szło do lasu a szło się w pole robić żniwa, czy wstępując do brygad ochotniczych odbudowywało się dom po domu, jeszcze nie oznaczało pełniej akceptacji komunizmu w wersji ZSRR! Chociaż więc sympatie lewicowe w polskim społeczeństwie były dosyć wyraźne, wielu decydowało się na współpracę z nową władzą dla dobra ojczyzny. Było wśród nich tyle samo socjalistów, co konserwatystów czy zwolenników sanacji. Komuniści w pierwszym okresie po wyzwoleniu nadgorliwie i samowolnie dając alternatywę polskiemu podziemiu złamali słowo i wielu żołnierzy wylądowało w więzieniach. Nie tylko z AK – również członkowie Batalionów Chłopskich, a nawet Armii Ludowej i Gwardii Ludowej. Była też sprawa zasadnicza – ludzie wychodzący z lasu musieli zaakceptować nową władzę. A z tym było trudno!

Rozkaz kierownictwa Polski Podziemnej z 27. maja 1945 r., wzywający oddziały partyzanckie do zaprzestania działalności i powrotu „do pracy nad odbudową Kraju” spowodował również rewizję zachowania organów bezpieczeństwa, które nadgorliwie czapkowały sowieckim NKWD. Władysław Gomułka stwierdził w maju 1945 r., iż „zaczyna w państwie naszym ponad naszymi głowami wyrastać drugie państwo. (…) Daje się u nas w więzieniach ludziom zwierzęce warunki. (…) Zmierza do tego, że staniemy się enkawudowską najgorszą agenturą”. Pod koniec maja 1945 r. wydano rozkaz niezwłocznego zwolnienia z więzień i obozów tych żołnierzy AK, którzy nie brali udziału w walce z władzami komunistycznymi. W czerwcu zwrócono się do Moskwy z prośbą o przekazanie wszystkich Polaków, aresztowanych i wywiezionych w głąb ZSRR. Jednocześnie wzmocniono akcję przeciwko zbrojnemu podziemiu, formując m.in. 30-tysięczny Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie zrezygnowano także z przeprowadzenia w Moskwie pokazowego procesu 15 przywódców Polski Podziemnej, choć była to decyzja wyłącznie władz radzieckich. Władze sowieckie realizowały mocarstwowy plan Stalina a Polacy jako ci, którzy ledwie uszli śmierci, nie mieli wiele do gadania!

Dziś mamy swoistą koniunkturę na martyrologię umierania. Jarosław Kaczyński, czy Prezydent Andrzej Duda również wpisują się w tą retorykę. A przypominając losy rodziny Kaczyńskich trzeba zaznaczyć, że ojciec braci, Rajmund – jako Irka działał w konspiracji – najpierw w Związku Walki Zbrojnej, później w Armii Krajowej. Gdy przyszła nowa władza, mimo że naznaczony konspiracją zakasał rękawy i ruszył do pracy na kilku etatach. Najpierw wykłada na tzw. Sorbonie przy Politechnice Warszawskiej. Doucza świeżych kierowników i dyrektorów z partyjnego awansu, którym brakuje wykształcenia. Na pełen etat na Wydział Inżynierii Sanitarnej PW przechodzi w 1958 r. Równocześnie dorabia w biurach projektowych. Jego żona, mama Jarosława i Lecha, przez lata stawiana była jako wzór niezłomnej młodej sanitariuszki z Szarych Szeregów Powstania Warszawskiego. Tymczasem jeszcze przed wybuchem wojny rodzice Jadwigi wysłali ją wraz z siostrą do rodziny matki – do Starachowic. Rodzina Kaczyńskich stała się komunistyczną żoliborską bohemą w miejscu, gdzie przed wojną mieszkała równie odległa od robotniczych dzielnic bohema inteligencji o oficerskim sznycie.

„Bardzo o nas dbano – na żoliborskiej ulicy byliśmy wyśmiewani, że codziennie jesteśmy inaczej ubrani”. W 1961 r., po premierze O dwóch takich, co ukradli księżyc, Jarek i Leszek stali się Jackiem i Plackiem. Rówieśnicy na zawsze ich odrzucili jako tych „lepszych”, bo zazdrości im się sławy. Patrząc na pokrętne losy naszych dzisiejszych polityków-patriotów lub niby-patriotów, którzy na siłę wprowadzają kult herosów z pepeszą, możemy pobawić się również w pewną polityczną fikcję, typu co by było, gdyby…?

Załóżmy, że Polacy są w 1945 roku zostawieni sami sobie i nasze ziemie wyzwolili Amerykanie! Gwałtów było by mniej, ale niestety się zdarzały, bowiem wyzwalanie Europy Zachodniej również wiązało się z tym procederem wśród Amerykanów. Natychmiast wraca rząd londyński – ten sam, który rozdmuchał pożar Powstania Warszawskiego i hekatombę niepotrzebnych nikomu zniszczeń. Ten sam, który oddał służalczo przed wojną bicie monety obcym bankom… Ten sam, który przymykał oko na sabotowanie polskiej armii, jaka i tak w godzinie próby w roku 1939 straciła dowódców, którzy uciekli… Ten sam, który trzymał się przy władzy dzięki kultowi jednostki! Czego moglibyśmy się w takiej sytuacji spodziewać po takim rządzie? Pewne jest to, że bez pomocy pieniężnej na zasadach petenta nic nie dało by się zrobić! Oczywiście Amerykanie po roku 1945 ochoczo (jako mocarstwo, które nie odnotowało zniszczeń na swoim terytorium) przystąpili do „pomagania” na zasadach lichwiarskich. European Recovery Program – Plan Odbudowy Europy został opracowany dla Europy, jak również dla ZSRR i państw satelickich, w tym Polski. Wtedy pomoc została odrzucona przez Stalina, nie powodując fali zadłużenia i uzależnienia od myśli obcej (technologicznej, kulturowej i jakiejkolwiek innej). 13 mld $ było wkładem w zniewoleniezostały one w dużej mierze wykorzystane przez Europejczyków na zakupy dóbr i surowców ze Stanów Zjednoczonych. Klasa polityczna wróciła by na swoje stare tory. Kwiatu polskiej inteligencji już nie było, ich miejsce zajęła by leśna skrajna prawica i kler katolicki.

Czy myślicie państwo, że powstałyby huty czynem polskiej myśli technicznej, kopalnie i stocznie? Fabryki samochodów, fabryki włókiennicze, przemysł chemiczny i wydobywczy? Patrząc na dokonania gadających patriotycznych głów, można domniemywać, iż powstał by kolejny „Plan Balcerowicza” tyle, że w wersji radykalnej, sprowadzając Polskę do roli dzisiejszej Ukrainy o ile w ogóle udało by się odzyskać państwowość z tych skrajnie niebezpiecznych mrzonek!

Koszulkowa moda na antykomunizm nijak się ma do walki o prawdę, czy oddolne niesienie pomocy żywym reliktom tamtych zdarzeń, ludziom, którzy często egzystują mając najniższe renty – w biedzie i zapomnieniu. Dzisiejsze koszulkowe manifestowanie niczego nie kosztuje! Nikogo również nie szokuje! Ten nadruk nie kontestuje rzeczywistości, nie prowokuje – nadruk z Żołnierzem Wyklętym, czy Polską Walcząca stał się modą, obojętną otoczeniu. Symbol Polski Walczącej umieszcza się na czapkach, koszulkach, samochodowych zderzakach, kubkach, wieszakach czy nawet pościeli… To jest niesmaczne – nawet dla bohaterów tamtych dni!

Dzisiejsi patrioci gardzą pracą organiczną i nie chcą przyznać, że okres socjalizmu dał jednak szanse kilku pokoleniom Polaków życia w pokoju, co wpłynęło na rozwój polskich rodzin. Łatwiej przychodzi nam czcić tych, co zginęli z karabinem w ręku, zupełnie świadomie niemalże jak samobójcy, niż pamiętać o tych, którzy przeżyli i własnymi rękami odbudowali to wszystko, co obecni leaderzy II Solidarności i ich „podpowiadacze” z pełną gracją niszczą!

„Wyklętym” rozsądniej było uciekać i budować wyśniony raj gdzieś tam, w świecie… Dziś, gdyby to się ziściło i przyniosło plony, można by ten narodowy skarb przenieść i zasiać w naszej plastikowej, nijakiej, pozbawionej moralności dzisiejszej Polsce. „Wyklęci” jednak woleli z jednym pistoletem i szabelką dać się zabić, by ich historia zatrzymała się, jak w niemym kadrze… Dziś możemy mówić o tym, jakie to było poświęcenie! Było! Oni byli młodzi, podatni na podniety, idee, namiętności. UB-ecka kula zakończyła tę niezłomną, ziemską drogę. Czy ich heroizm wydał jakieś plony, poza kolejnymi zdradami polskich podobno elit?

Roman Boryczko,

grudzień 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*