To już było…

Traktowanie Polaków niczym idiotów przerabiamy od lat. Niekoniecznie od końca II wojny światowej, wcześniej bywało podobnie. Skoro “najlepszym wyjściem w Lublinie” był niedawno “festiwal”, nazwany “Chonabibe”, to co nosi miano “wyjścia gorszego”? Młodzi animatorzy tubylczej kultury N-tej RP prześcigają się w wymyślaniu chwytliwych haseł. Chwytliwych w mniemaniu kibiców piłkarskich i małolatów, wychowywanych przez ulicę.

Swoją drogą autorzy podobnych imprez nie mogą chyba zbytnio odbiegać poziomem intelektualnym od adresatów przekazu. Doczekaliśmy czasów, kiedy w tzw. demokracji kulturą jest to, czego wymagają politycy i opłacani przez nich (akurat – z naszych złotówek) urzędnicy. Coś, co za Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego było limitowane i teoretycznie ścigane – II i III obieg – dziś nie istnieje. Władza ma spokój, gdyż nie musi z nimi walczyć. “Prawdy” niosą telewizja i Internet. W myśl politycznej poprawności, jaką omamiono masy, myślenie “niszowe” interesuje outsiderów, których z roku na rok ubywa.

Symbolami kultury stali się sportowcy i raperzy. Globalizacja trwa w najlepsze, ale i jej pisany koniec. Tym optymistycznym akcentem czas marudzenie zakończyć. Bo przecież nikt z nas “festiwalu” “Chonabibe” nie odwiedził. W tym roku przymusu jeszcze nie było…

 

Redakcja SięMyśli

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*