Reklama czy antyreklama?

Poruszający się w przestrzeni polskiego Internetu ludzie dość szybko mogą dojść do wniosku, iż w naszym rodzimym języku nie istnieją żadne prawidła. O ile w ekonomii decydują nie prawa liberalizmu vel prawa rynku a układy (wewnętrzne i międzynarodowe), to jednak coś decyduje.

Być może autorzy reklam (jak też, o zgrozo, tekścideł) polskiego Netu nie opanowali jeszcze języka w stopniu wystarczającym, co nie przeszkodziło im w ukończeniu studiów między Bugiem a Odrą. Merkantylizacja wyższych uczelni stała się plagą i z poziomem studiów niewiele ma wspólnego. Być może jednak “gdzieś, kiedyś, ktoś” wydał cichutkie, acz wiążące niczym słowa Prezesa, zalecenie – “Kaleczcie polszczyznę, niech Polacy przywykną i przestaną odróżniać – dobrze to czy źle”. Tak, jak przez ostatnich 30 lat oduczono nas białe od czarnego odróżniać w życiu. Oduczono skutecznie, podobnie jak budowania hierarchii wartości – po 30 latach “transformacji” siatka wartości statystycznego Polaka zawiera tylko jeden element – mamonę!

Jak widać historia może i jest wspaniałą nauczycielką, tylko uczniów ma ciut przygłupich…

 

Redakcja SięMyśli.info.ke

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*