Kto przeszedł przez Wołyń, ten już był w piekle…

100_71171.    lipca o godz. 16:00 przed wejściem do gmachu KUL od strony al. Racławickich zebrało się grono tych, których organizatorzy spotkania określili jako „Kresowian i Przyjaciół Kresów Wschodnich”. Skromne afisze spotkania pojawiły się w Lublinie o wiele wcześniej, niestety – zbyt wcześnie, bo niebawem można je już było spotkać tylko na obrzeżach miasta. Inne zdzierano. Nie trzeba być detektywem, by domyśleć się, kto był najbardziej zainteresowany w zablokowaniu informacji o proteście.

Media także nie dopisały, przypadło nam z kolegą bronienie honoru Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Ktoś musi, skoro inni bywają wyłącznie na imprezach promujących polsko-ukraińską przyjaźń. Zwłaszcza w pobliskim potworku architektonicznym, nazwanym dumnie Centrum Spotkania Kultur.

Tym razem było gorzko. Doktoraty honoris causa przyznane byłemu prezydentowi Ukrainy przez lubelskie uczelnie (2000 – UMCS, 2009 – KUL) są faktem, jak faktem jest dekret Juszczenki z 22. stycznia 2010 r., uznający Stepana Banderę „Bohaterem Ukrainy” i kolejny, tuż przed zmianą na prezydenckim stołku w pięknym skądinąd mieście Kijów, z 29. stycznia tego samego roku, gdzie Juszczenko nadał OUN i UPA status „uczestników walk o niepodległość Ukrainy”.

100_7116100_7074100_7076100_7077100_7078100_7079100_7084

Może ktoś powiedzieć, iż władze obu uczelni Koziego Grodu posunięć Wiktora Juszczenki nie mogły przewidzieć. Zgoda, nie mogły. Ale skoro postąpił tak, jak postąpił, należało wyciągnąć wnioski. Poprawność polityczna staje się zmorą zjednoczonej podobno Europy – nie pozwala na nazwanie białego białym, a czarnego czarnym. Przeciwnie, z pełną premedytacją rodem z Rzeszy (tej III) i ZSRR (jakże pięknie pisał o tym Józef Mackiewicz) – odwraca się Kota Historii ogonem.

Ponieważ Ukraińcy nie kochają Rosjan (a pytał który z warszawskich „polityków”, czy kochają Polaków?), jako członkowie „obronnego” paktu NATO mamy obowiązek ich popierać. Bo przecież NATO chronić nas ma przed… No właśnie, przecież nie przed Koreą Północną… Straszenie Rosją jako agresorem staje się już nudne i co najmniej nieskuteczne…

100_7095100_7097100_7099100_7101100_7106100_7109100_7110

Zapominają przy tym stołeczni dyplomaci, iż rozumienie Ukrainy jako jedności jest kolejnym fałszowaniem stanu rzeczy. Poza tym trudno uznać za państwo coś, co istnieje tylko dzięki finansowaniu z zagranicy, w tym także – RP. Tzw. Zachód ma zresztą rozbudowy imperiów ukraińskich oligarchów serdecznie dość. Bo temu wyłącznie służy wszelka pomoc Panom z Kijowa. I skoro Juszczenko poparł łotrów (w kategoriach czysto ludzkich nade wszystko) – należy go z tego rozliczyć. Pozbawienie obu honorowych tytułów winno być jasnym sygnałem ostrzegawczym dla propagatorów banderyzmu za Bugiem (czy tylko za Bugiem, vide: Przemyśl?).

Na dziedzińcu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego opowiadały o swoich losach Dzieci Wołynia, m.in. pani prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu (z siedzibą w Zamościu), Janina Kalinowska. Tytułowe słowa o „wołyńskim piekle” są jej właśnie autorstwa.

Potem przemarsz pod pomnik Marii Skłodowskiej-Curie i ku Skwerowi Ofiar Wołynia, pod Krzyż Wołyński…

Demokracja wymusza na władzach Lublina i obu uczelni zgody na manifestację Wołyniaków. Ale wciąż brak politycznej woli na szczeblu centralnym, by ludobójstwo nazwać tak, jak na to zasługuje. I dopiero wówczas zapytać Ukraińców – czy chcą pojednania?

Na szacunek zasługuje (w świecie polityki również) ten tylko, kto umie szanować się sam. Jak dotąd szanujemy obcych, zwłaszcza gdy pokażą nam błyszczące gadżety albo flaszkę. Nie z żubrówką – co jeszcze można by zrozumieć z coca colą

 

Fotki i komentarz:

Lech L. Przychodzki

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*