Euforia umierania

Istoto krucha i bezbronna, puchu marny! Człowieczeństwo przeżywa swój kryzys. Co ciekawe rozwój technologiczny, który w założeniu miał usprawnić nasze życie i sprawić, by było przyjemną idyllą, przyniósł nam gehennę nieustającej pogoni za zyskiem, który musimy wypracować korporacji pod groźbą zwolnienia z pracy. A to przecież pozbawi nas możliwości luksusowej egzystencji, presji, mobbingu i okropnej samotności, z którą obywatele krajów rozwiniętych zmagają się już od dziecka.

Od chwili poczęcia trwa ogromna presja na osiągnięcie sukcesu. Szkoła, zajęcia pozaszkolne, olimpiady, konkursy, castingi, przepychanie się łokciami do świata półboskich celebrytów. Kraje, jakie zaczęły eksperymentować ze społeczną inżynierią (szczególnie Szwecja) doświadczają dziś owoców swoich szalonych wizji. Szwedzi są indywidualistami zamkniętymi w domach a jeżeli już się decydują na potomstwo, mają jedno dziecko, o co się starają w późnym wieku, wychowywane również w duchu oderwania od rodziny, znajomych, oderwane od interakcji międzyludzkich i współistnienia w grupie.

Przerażający obraz XXI-wiecznej Szwecji przedstawiony został boleśnie w dwóch filmach dokumentalnych: Postęp po szwedzku oraz Szwedzka teoria miłości. Jednostki zamknięte w betonowych osiedlach w ciasnych komunalnych klitkach, dożywają swoich dni a mieszkańcy nawet nie interesują się, że ich sąsiad nie wychodzi z domu a spod drzwi wydobywa się dziwnie słodkawy zapach… Umarli w samotności, a niemal połowa skremowanych ciał zmarłych nie jest odbierana przez rodzinę. Samotność jest idealnym gruntem pod schorzenia psychiczne jak depresja. W wersji długotrwałej może ona prowadzić do destrukcyjnych myśli odebrania sobie życia. Jeśli do tego dochodzi jeszcze skorzystanie z pomocy państwa lub prywatnych firm, ów proces staje się dosyć makabrycznym tańcem u kresu swych dni. Czy to już moda na odbieranie sobie życia – nie wiem? Może to jest na razie głos rozpaczy odchodzącego pokolenia Szwedów?

W latach siedemdziesiątych XX w. szwedzki literat, Carl-Henning Wijkmark napisał książkę Den moderna döden (Współczesna śmierć). Pisarz przedstawił w swym dziele, uznanym przez krytyków jako science fiction świat jako istny raj, gdzie oświeceni rządzący spostrzegają, że ich zmagania z ludzką materią są daremne, ponieważ ta się starzeje i z czasem staje się bezużytecznym obrazem starości. Władza widząc, iż nie jest w stanie zapewnić opieki zdrowotnej i społecznej tym, którzy są już nieproduktywni, postanawia zachęcić opornych do eutanazji. Ażeby się to powiodło, muszą przekształcić śmierć z budzącego lęk nieszczęścia w przedmiot pragnienia, to znaczy uczynić ją „atrakcyjną, godną pożądania, a wtedy spontanicznie będą się pojawiały prośby o eutanazję”.

Nie zawsze eutanazja jest dobrowolna, bowiem rodzina „nieproduktywnych” staruszków często aż się pali od pomysłów humanitarnego uśmiercenia swojego najbliższego wiedząc, że zdobył on majątek. Krewni pytają się w szpitalu – czy „babcia prosiła o eutanazję”? Lekarze pewnie podchodzą do takich próśb euforycznie – wszak to wielkie odciążenie systemu i likwidacja niepotrzebnych… Wśród starszych osób, na przykład w Danii, pojawiła się nowa makabryczna moda na tatuaże, będące… głosem wołania o pomoc! Treść tatuażu? Don’t euthanize me!Nie poddawajcie mnie eutanazji. Za społecznymi odruchami pozbywania się słabszych, szwedzka opinia publiczna ukuwa nową świecką teorię. Seth Weynes z Uniwersytetu w Lund twierdzi, że są cztery działania, które mogą skutkować istotnym zmniejszeniem emisji dwutlenku węgla: jedzenie diety opartej na warzywach; unikanie latania samolotami, rezygnacja z samochodu i decydowanie się na mniejszą liczbę dzieci. Szwedzcy naukowcy ustalili, że „Jedna amerykańska rodzina, która zdecyduje się na posiadanie jednego dziecka mniej zapewni nam taką samą redukcję emisji CO2, jak 684 nastolatków, którzy będą wierni idei recyclingu przez całe życie”.

Szwedzka polityk, minister Annika Strandhäll z Partii Socjaldemokratycznej na pytania obywateli w wywiadzie do gazety Aftonbladet o to, czy uchodźcy nadmiernie obciążają szwedzki budżet opieki społecznej i zdrowotnej odpowiedziała, iż to nieprawda. „To nie imigranci przeciążają szwedzki system opieki społecznej i zdrowotnej, lecz starsi Szwedzi!”. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

czerwiec 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*