Ukraińcy potrzebni… na Ukrainie! (2)

Mój znajomy właśnie wrócił z Niemiec. Pracował jako pracownik agencyjny w magazynach Kauflandu w Osterfeld. Praca może lekka (nadzór nad maszyną etykietującą), bo to nie kompletacja ciężkiego towaru, zapewnione mieszkanie oraz dowóz do i z pracy, ale pensja to opcja głodowa – 800 euro na miesiąc. Znajomy, by cokolwiek wysłać do kraju, żywił się w jadłodajni dla bezdomnych a zakupy robił w sklepie Caritas. Cały magazyn to pracownicy z Polski. Niemcy byli w nadzorze i biurze, toteż Polak nie jest dla nich konkurencją! Możliwość awansu i przejście pod pensję właściciela z wypłatą 1300 euro, ale w tej opcji mieszkanie i dowóz po stronie pracownika – czyli również opcja głodowa.

W Polsce wszyscy są wymieszani ze wszystkimi, a co ciekawe Ukraińcy w wielu przypadkach są faworyzowani, przez co szybko stają się roszczeniowi. Z mojego doświadczenia wynika, że dla takich pracowników trzeba stosować określone przepisy i warunki pracy (równanie w dół). Zazwyczaj nie przestrzegają zasad BHP (nie są do tego przyzwyczajeni). Spotkałem się z takim przypadkiem, że wypili wszystkie rozpuszczalniki na alkoholu, służące do konserwacji maszyn. W obecnej pracy wszyscy przybysze zza wschodniej granicy palą papierosy na stanowisku pracy (palą i mnie trują), przy transporcie wewnątrzzakładowym nie mają zwyczaju zachowywać ostrożności – łażą jak cielęta, ale to przecież mój szef ma zysk – moje zdrowie się nie liczy, ciekawe, jak to przechodzi przy kontrolach BHP a przecież przechodzi!

Ukraińcy coraz częściej żalą się, iż mimo że godzą się na wyzysk finansowy, to i tak są oszukiwani! Często przez swoich pobratymców. Państwowa Inspekcja Pracy odnotowuje lawinowy wzrost skarg, dotyczących wykorzystywania Ukraińców przez polskich pracodawców. Najczęściej zgłaszanym problemem jest brak wypłacania wynagrodzenia (co trzecia osoba). Poza tym skarżą się na brak podpisanej umowy, niewypłacanie minimalnego wynagrodzenia (zarówno ci pracujący na etacie, jak i na podstawie umowy cywilnoprawnej), niewypłacalnie należności z tytułu podróży służbowej i w końcu niewydawanie świadectwa pracy czy urlopu.

***

Ci z Ukraińców, których znam, dzielą się na dwie kategorie. Część z nich jest tu już na stałe (karta Polaka – często kupiona na Ukrainie, nie świadcząca nijak o pochodzeniu) i opanowali jako tako język. Są tu z rodzinami, korzystają z pomocy socjalnej. Druga grupa to słabo lub wcale nie mówiący po polsku (mają brygadzistę z tej pierwszej grupy do porozumiewania się z Polakami). Ci są na jeszcze gorszych warunkach i tylko na wizie i kontraktach terminowych. Co ciekawe, ci pierwsi są drugim raczej niechętni. Wołodia to taki młody Ukrainiec, który został zatrudniony przez szefa kilka lat temu. Potrafi wiele i szef myśli, by go awansować. Ów Ukrainiec strasznie się szarogęsi. Ja usłyszałem, że „może mi znaleźć pracę, jak się nudzę”, znajomy, że „jak mu ciężko coś nieść, to może iść kilka razy…”. Gotowe recepty przedłużenia ręki szefa kapitalisty, co z chęci zysku zlikwidował nawet fundusz socjalny. Ta sytuacja powoduje naturalny odruch niechęci a może nawet rasizmu! Ów młody Ukrainiec ma niewiele do stracenia i mimo, że musi znosić spartańskie warunki pracy, donosi i przepycha się łokciami, bo wie, iż nie spotkają go konsekwencje a i ludzie się przybyszów boją. Nikt nie wie, czy któryś nie był na wojnie…

Stosunki ukraińsko-rosyjskie to też zabawna sytuacja. Gdy tylko ktoś porusza ten temat, Ukraińcy stają się nerwowi i podniecają się niezdrowo, mówiąc o patriotyzmie i potrzebie ubicia każdego Rosjanina. Ciekawe jest to, że ich obowiązek wobec ojczyzny aktualnie odrabiają w polskiej firmie… Na front maszerują w takim razie ci nieszczęśnicy, którzy nie zdołali wyjechać!

Młodzi, zdeterminowani, wyrywają każdy grosz, by utrzymać siebie tu w Polsce i pewnie często rodziny na Ukrainie. Są ich miliony i będzie więcej. Przypominają Polaków, o których tak samo mówi się w Anglii. Że zabierają pracę, zaniżają stawki, że pracują więcej, wydajniej… Różnica jednak jest w skali emigracji i odległości granic. My Ukraińców mamy tuż za płotem, są głodni i zdeterminowani. Polski rząd daje im szanse a oni z tego korzystają. Nie mamy w Polsce szczęścia do rządzących. Układ ma się dobrze – Magdalenka ciągle żywa a i politycy na scenie coraz starsi; jedyne co robią dobrze – to wszystko psują.

Jestem stąd i tu muszę utrzymać swoją rodzinę. Toteż nie życzę sobie niekontrolowanej emigracji. Nie podoba mi się, że Polska faworyzuje Ukraińców, nie ściągając naszych ludzi, rozsianych po całym świecie. Jeśli faworyzujemy jedną grupę, to jaki to ma sens? Może lepiej postawić na różnorodność niż oszukiwać opinię publiczną, iż jesteśmy nieugięci w obliczu „nachodźców”, narażając się na unijne sankcje. We Włoszech i Grecji około 26 tysięcy uchodźców czeka na relokację do krajów europejskich. Za każdym idą unijne pieniądze. Jednocześnie przyjmujemy niechętnych nam Ukraińców, mających oparcie w promowaniu kultu ukraińskich bohaterów, którzy dla Polaków są uosobieniem okrutnych mordów na Wołyniu. Do nich wszak strona ukraińska się nie przyznaje, neguje je i nie zamierza nawet przepraszać.

Dziwna to sytuacja – do mojego domu rząd dokwaterował pod pistoletem gościa, który przy pełnej aprobacie naszych polityków ma aspirację stać się gospodarzem. Oczywiście będzie tylko na usługach (mają w tym dużo doświadczenia w 14. Waffen-SS Grenadier Division Galizien, tzw. ukraińskiej dywizji Hołyczyna. Dywizja była namiastką wojska ukraińskiego, walczącego z komunizmem – argument nacjonalistyczny). SS przejęło członków ukraińskich batalionów Nachtingall i Rolland. Roman Szuchewycz, który dowodził podziemną Ukraińską Powstańczą Armią (UPA) uważał, że dywizja SS stwarzała cenną okazję dla ukraińskiej młodzieży, aby uzyskać przysposobienie wojskowe… Jednostki SS-Schutzmannschaften, podlegały Policji Porządkowej (Ordnungspolizei). Oddziałów Schuma używano podczas Holocaustu do rozstrzeliwania Żydów; z tych jednostek rekrutowali się też strażnicy obozowi. Schuma ściągały kontyngenty z polskich wsi, pacyfikowały oraz walczyły z polskimi partyzantami. Po drugiej stronie frontu kilka milionów sowieckich Ukraińców służyło w armii Stalina, z czego większość to poborowi. Ukraińcy bili się też w partyzantce komunistycznej.

Jedno gorsze od drugiego…

Roman Boryczko,

styczeń 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*