Białorusini, nie dajcie się namówić na takie „lepsze jutro”! (2)

Niestety te targi i uliczne pochody są zasłoną dymną do tego, co dzieje się poza naszymi granicami.  9. sierpnia 2020 odbędą się wybory prezydenckie na Białorusi. I choć sondaże dają Łukaszence miażdżącą przewagę nad rywalami, to śmiało można mówić o przebudzeniu białoruskiej opozycji, wspieranej m.in. przez… Polskę (oczywiście pod auspicjami USA, Fundacji Batorego, czyli Sorosa i globalistów!). Z białoruskich kręgów rządowych słyszy się że „Polska od dawna marzy o staniu się geopolitycznym rdzeniem Europy Wschodniej i przejęciu wszystkich dawnych posiadłości Rzeczypospolitej Obojga Narodów” i że „w poprzednich kampaniach prezydenckich kraje UE i NATO bezpośrednio ingerowały w przebieg białoruskich wyborów”, a „w szczególności zasłynęła z tego Polska, która od wielu lat stara się związać Białoruś ze sobą”.

Mnie jako Polakowi taka postawa nawet by się podobała, bo jest to jakaś forma polityki w dłuższej perspektywie i nastawionej na jakieś zyski. Rzeczywistość jest jednak dużo bardziej prozaiczna. Polska jest pionkiem w rękach silniejszych i występuje w tej układance w roli pasera, kupującego „trefne” fanty na obskurnej melinie. Białoruś jest obecnie szantażowana militarnie i gospodarczo przez Moskwę i dziś dla jej dalszego „być czy nie być” za sterami tego kraju musi zasiąść Aliaksandr Łukaszenka. On również wyciąga wnioski z „pokojowego” ukraińskiego Majdanu, „pokojowego” przejęcia władzy w Libii, Iraku i niedoszłego zepchnięcia w otchłań chaosu i zamachu stanu wobec legalnego prezydenta Wenezueli, Nicolasa Maduro. Aliaksandrowi Łukaszence puszczają nerwy. Publicznie namawiał służby porządkowe, żeby zadbały o wyrzucenie z kraju dziennikarzy BBC i Radia Wolna Europa. Według prezydenta mieli oni „namawiać do majdanów”. Prezydent Białorusi mówi o tym, że wkrótce wojsko może być zaangażowane do tłumienia demonstracji.

19. lipca w Mieńsku zorganizowano wiec poparcia dla kontrkandydatki Aliaksandra Łukaszenki, Swietłany Cichanouskiej, na który przyszło ponad 7 tys. osób, co na Białorusi jest wynikiem imponującym. Białoruscy politolodzy związani z kręgami władzy – Piotr Piatrouski (filozof i wykładowca akademicki związany z grupą prołukaszenkowskich ekspertów. Często pojawia się w białoruskich mediach państwowych jako komentator. Jest również aktywistą prorządowej organizacji Biełaja Ruś, gdzie kieruje Klubem Młodych Analityków), Pawieł Patapiejka (jest docentem nauk historycznych, jako publicysta współpracuje ze sponsorowanym przez Kreml portalem Sputnik Białoruś) stworzyli raport, dotyczący cichego ingerowania Polski w interesy wewnętrzne Białorusi. Autorzy raportu podkreślają, że zmiany w podejściu do Białorusi rozpoczęły się właśnie po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Polska po dojściu PiS do władzy, zmieniła swoją politykę względem Białorusi, promując zachodni liberalizm, przedstawiając sukces jako ciąg zdarzeń na rzecz tworzenia w Europie Środkowo-Wschodniej zintegrowanego regionu „Międzymorza”, powiązanego wpływami z tym mitycznym „bogactwem”. Polska przyciąga ludność białoruską „polskim mirem” (pol. polskim światem). Spoiwem tego „polskiego świata” ma być właśnie „rosyjskie zagrożenie”.

Białorusini i Litwini są teraz postrzegani przez polskie władze jako „spadkobiercy spuścizny Rzeczypospolitej, którą kiedyś tworzyli nasi przodkowie” – autorzy przytaczają słowa prezydenta Andrzeja Dudy. Raport również stwierdza, iż polska polityka jest skierowana również na wzmocnienie migracji Białorusinów do Polski, ale jak widzimy z niedostatecznym skutkiem, patrząc na to, co robimy wobec Ukrainy. Instrumentem tego ma być m.in. Karta Polaka, uproszczenie procedur uzyskania pozwoleń na pracę oraz prowadzenie sieci kursów języka polskiego.

Białorusini mają być traktowani przez Polskę jednak jako społeczeństwo „kresowe”, peryferyjne wobec „polskiego jądra”. Co ciekawe instytucje państwowe (np. Polska Pomoc), wespół z instytucjami prywatnymi (np. Fundacja Batorego)  stosują od jakiegoś czasu „miękką kolonizację” narzędzia polskiego wpływu na Białorusi – czyli listę instytucji, fundacji, stowarzyszeń, mających zajmować się współtworzeniem i realizacją polskiej polityki. Tu w kraju słyszymy, że wszelkie zło płynie z USA od m.in. Fundacji Batorego, wspieranej finansowo przez miliardera George’a Sorosa, a ta sama fundacja na łamach swoich dokumentów niemal w peanach ocenia obecną politykę Prawa i Sprawiedliwości wobec Białorusi.

Poprzednie rządy (PO-PSL) uważały mówienie o „oficjalnym” Mieńsku w kategoriach „partnera” za zbyt ryzykowne politycznie – nikt nie chciał robić sobie zdjęć z „dyktatorem” – uśmiechniętym Aliaksandrem Łukaszenką. Dla rządu Prawa i Sprawiedliwości wizyty na wysokim szczeblu, przebiegające w znakomitej atmosferze okazywały się mało problematyczne. W latach 2016–2017 znacznie wzmocniły się stosunki gospodarcze między Polską a Białorusią. Od zamrożenia stosunków w roku 2010, lata 2016 i 2017 to intensywny skok. Wymiana handlowa między Polską a Białorusią wzrosła z 2 mld dolarów w 2016 roku do 2,55 mld dolarów w 2017 roku i zbliżyła się do rekordowych 3 mld dolarów.

Ocieplające się stosunki poskutkowały wizytą na Białorusi na niebywałym szczeblu – wicepremiera, ministra finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego w październiku 2016 roku. Wdrożono współpracę banków centralnych. Wspólne działanie banków jest pierwszym projektem Twinning, realizowanym na Białorusi pod auspicjami UE2. Wzmacniając Białoruś ekonomicznie Polska w dłuższej perspektywie czasowej, wzmacnia niezależność systemu finansowego Białorusi od Rosji. (Cdn.)

Roman Boryczko,

lipiec 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*