Czy Niemcy faktycznie przegrały II wojnę światową?

Na łamach polskojęzycznych mediów o kapitale niemieckim, amerykańskim czy jeszcze innym, trwa od kilku dni dyskusja, wywołana przez Prawo i Sprawiedliwość dla podgrzania debaty publicznej. Łatwo być słomianym radykałem, łatwo też mówić rzeczy niepopularne, zasłaniając się nutą narodową i grobami ofiar. Pytanie: czy starczy determinacji, chęci i pomysłu – co z tym fantem zrobić? Do kogo kierować nasze żale – do Trybunału Sprawiedliwości do spraw rozstrzygnięć sporów pomiędzy państwami Unii Europejskiej w Luksemburgu, Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, sądzić się z Niemcami w niemieckich sądach czy w sądach polskich? Na to realnego planu nie ma.

„Totalna opozycja” już wydała werdykt, miażdżący dla wszystkich, którzy mają zdanie inne niż to, płynące z Brukseli. Unia Europejska przekazała Polsce 612 miliardów złotych, kolejne są w drodze i według „polskich” liberałów i środowisk, skupionych wokół uprzywilejowanej warstwy społecznej – nie mamy prawa dopominać się o jakiekolwiek zadośćuczynienia za historyczne resentymenty. To szokuje, bo dziś w dobie sztucznie rozdmuchanego w Polsce patriotyzmu tekstylnego (dobre i to) naocznie widać, w jakiej kondycji jest nasze społeczeństwo i jego oczekiwania. Wolność ma się tylko raz, gdy luzujemy cugle – przyjmujemy nową rzeczywistość lecz pozbawiamy siebie tożsamości, dziedzictwa i historii. Można żyć i tak – bo do życia wszak potrzebna jest pajda chleba i coś do niego, ale chyba nie urodziliśmy się tylko po to, by być bezmyślnym robactwem lub bezwolnymi manekinami, wlepiającymi swój wzrok w ekran telewizora, komputera, konsoli czy własnego telefonu? Gdy biją – a my nie oddajemy – wróg staje się bezczelny! Wróg jest wszędzie! Dziś wrogiem jesteśmy dla siebie my sami! Prawo i Sprawiedliwość nakreśla pewien koncept, zupełnie nierealny, gdy nie ma dla niego idealnego gruntu. Dumy, chęci do budowania wszystkiego od podstaw – podstaw demokracji oddolnej bez politycznych karłów, pięknisiów czy zwyczajnych żulików!

Polacy są dziś na cenzurowanym. Gdy tylko upominamy się, jako ludzie, o poszanowanie naszej godności, naszej pracy, będąc niewolnikami zagranicznych koncernów – słyszymy, że mało rozumiemy, jesteśmy zaściankowi i daleko nam do postępowej Europy. I gdy polski klub na międzynarodowym meczu piłkarskim robi oprawę historyczną, nawiązującą do naszej narodowej traumy – wielkiego mordu na polskiej stolicy i jej mieszkańcach – w Europie (a tubą jej jest Berlin) podnosi się rwetes! Rasizm, ksenofobia, cios w wartości Unii Europejskiej i tym podobne…

Gdy Prawo i Sprawiedliwość przypomina dziś kwestię naszego narodowego ciężaru, jaki podnieśliśmy w obliczu faszystowskiego i komunistycznego terroru i za co zapłaciliśmy krwią milionów istnień, szalejącą pożogą zniszczeń, traumą rodzin wykończonych wojennym koszmarem i od ran, jakie zadały te dzikie hordy teutońskich bestii a potem często półnagich skośnookich wyzwolicieli z pepeszami, przywieszonymi na sznurkach. Z racji położenia geograficznego przez terytorium Polski przetoczył się walec apokalipsy. Czy nie mamy prawa – jako ofiary – tego przypominać? Nie mamy prawa krzyczeć, że polskie straty są nie odrobienia nawet przez siedem pokoleń zaś wojna to nie tylko straty tkanki ludzkiej, a zatrzymanie rozwoju nauki, kultury, zniszczenie zbiorów i polskiego dziedzictwa. Być może będzie to tylko okraszone populizmem pohukiwanie ratlerka. Ale może jednak na drodze międzynarodowej uda się poruszyć lawinę i winni w końcu przestaną histerycznie rechotać i zasłaniać się niepamięcią. A jak pokazują medialne doniesienia, z ową walką z upiorami w Niemczech nie do końca jednak jest  dobrze.

W Polsce nadeszła moda na tekstylny patriotyzm – koszulki z motywami glorii i chwały polskiego oręża ale też i heroizmu oraz walki do ostatniej krwi. Niemcy, interesujący się militariami i survivalem, też mają swoje gadżety i to chyba szokuje…

“Alfashirt.de” – sklep z militariami prawdopodobnie jest bardzo popularny i lubiany u naszych zachodnich sąsiadów. Ma w swojej ofercie m.in. innymi koszulki satyryczne, nawiązujące do roku 1939. „Do Polski latam tylko Sztukasami”, „Polskę odwiedzam tylko w pojeździe gąsienicowym”, etc… Wspomniane Sztukasy, czyli samoloty Junkers Ju 87 Stuka, były dumą nazistowskich Niemiec i symbolem wielkości Luftwaffe. Ich cecha charakterystyczna to odgłos syren akustycznych, które uruchamiano podczas wprowadzania samolotu w tzw. lot nurkowy. Piloci Stukasów uwielbiali atakować ciągnące się kilometrami kolumny cywilnych polskich uchodźców, strzelając do nich jak do kaczek. Nie lepiej zachowywały się załogi hitlerowskich czołgów, rozjeżdżających warszawskich powstańców. Same T-shirty kosztują niecałe 20 euro i dostępne są w kilku kolorach. Mają pewnie rzeszę fanów, którzy w ten „dyskretny” sposób pokazują 72 lata po końcu II wojny, kto faktycznie ją wygrał – a kto stał się totalnym przegranym całej morderczej kampanii…

Roman Boryczko,

sierpień 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*