Chytra baba z Radomia…

Rolą piszącego nie jest bycie czarnowidzem – wszak dzisiejszą rzeczywistość każdy w Polsce widzi inaczej. Na podawane fakty, nasza polska trzódka ma tysiące poglądów i opinii, dzięki temu pięknie się poróżniając tak, że w konsekwencji nie jesteśmy w stanie spojrzeć sobie w oczy. Uformowane w ten sposób społeczeństwo nie jest w stanie gremialnie, siłą własnych serc, sobie pomóc. Będąc osobno możemy jedynie przepychać się przez życie łokciami ku uciesze tych, którzy tego nie robią, bo… nie muszą… A takich w kraju jest wielu.

Korzystając z prasy konserwatywnej trafiłem na dogłębną analizę biedy i bogactwa. Kiedy gnuśny i znudzony życiem bogacz (jest ich w Polsce około miliona) idzie na posiłek do restauracji za, bagatela, 650 zł z butelką koniaku za 700 zł – samotny emeryt z malutką emeryturą na jedzenie przeznacza 200 zł… ale miesięcznie, zaś opłaty za mieszkanie pochłaniają aż 40% domowego budżetu. Kiedy bogaty kupuje apartament w kwocie 12 000 zł za metr kwadratowy, podpierając to zakupem auta z wyższej półki za 215 000 zł –  jego odpowiednik marzy o kołdrze, nowych talerzach, obuwiu dla siebie i dla dzieci czy metalowym wiadrze – z braku łazienki, spełniającym funkcje higieniczne. Majątek bogaczy, zgromadzony na bankowych kontach to 1 bln 774 tys. zł, czyli tyle ile wynosi PKB całej Polski.

Te dwie grupy, mimo że zrodzone z tej samej krwi, mieszkające w obrębie tego samego miasta, gminy czy województwa – w ogóle się nie przenikają. Bogaci konsumują luksus, by się dowartościować, biedota zjada ochłapy, by móc przeżyć. Te dwa bieguny zrównują do jednego szeregu: pomór, katastrofy naturalne i wojna – dziwne, że musi zdarzyć się coś tak strasznego, by ludzkie sumienie otrzepało się z lodowego pancerza. Po rządach liberałów z Platformy Obywatelskiej miała przyjść inna jakość ludzi. Miała, ale przyszła hołota takiego samego pokroju!

 

***

Dwa lata temu do sterów doszła formacja, obiecująca wiele i w wielu kwestiach rozpoczęła „długi marsz”. Dekomunizacja jako filar państwa jest o lata spóźniona a rzucanie się z pianą na ustach na trupy (również polityczne), pokroju sowieckich aparatczyków – gen. Jaruzelskiego, czy gen. Kiszczaka pokazuje tylko (tym bardziej świadomym), czym była umowa z komunistami przy Okrągłym Stole i dlaczego tyle czasu żyliśmy w kłamstwie, a dziś w ułudzie wolności. Walka z korporacjami (lekarze, sędziowie) po raz wtóry kończy się dla ludzi prezesa Kaczyńskiego wycofywaniem się rakiem z hurra-ofensywy. Tak, by nie urazić twardogłowych wyznawców PiS-u i pokazać uległość wierchuszce z Brukseli, Polska partyjna cofa się na z góry upatrzone pozycje. Światopoglądowy koszmarek w postaci aborcji to chleb powszedni tematów zastępczych. Kościół w Polsce ma dziś niewiele sensownego do powiedzenia, toteż gdy tylko może zaistnieć – wali w bęben i kościelne dzwony, mijając się z rzeczywistością dnia codziennego.

Kobiece protesty (inspirowane przez opozycję i pewnie z zewnątrz) mają jednak rację, bowiem to rodzina musi mieć prawo do decyzji, czy wychowa kalekę lub „człowieka roślinę” – a nie urzędnik, którego rola zazwyczaj kończy się na decyzji… Życie tak doświadczoną kobietę-matkę i jej rodzinę zostawi, rzecz jasna, samym sobie! (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

marzec 2018

Fot. Agnieszka Brytan & Lech L. Przychodzki

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*