BESKID ŚLĄSKI W BLASKU POEZJI KAZIEMIERZA WĘGRZYNA

Kartka kalendarza oznajmia nam, że połowa miesiąca listopada za nami.

Czas płynie nieubłaganie, już za chwilę Barbórka, niedługo potem Mikołaj i czas radosnego oczekiwania. Dzień 16. listopada miał być ostatnią w tym roku wyprawą w Beskidy, aby zdążyć uwiecznić na zdjęciach nasze śląskie góry, pokryte szatą jesieni. Stało się jednak inaczej. Beskid Śląski powitał nas scenerią zimową, a blasku dosłownie naszej wyprawie dodała wizyta w mieszkaniu znanego polskiego poety, Kazimierza Węgrzyna. Zanim to jednak nastąpiło, trzeba nam było pokonać malownicze okolice, pokryte białym puchem, na trasie wiodącej na szczyt Kubalonki, bo tam właśnie nasz poeta zamieszkał.

To właśnie tym wydarzeniem spieszymy się podzielić z naszymi czytelnikami, bo przecież okazja to niebywała. Państwo Węgrzynowie, choć niezwykle gościnni, stronią od  nadmiaru wizyt i gości. Poeta wielokrotnie podkreślał, że to właśnie tu, na Kubalonce, w scenerii tego surowego piękna natury stworzył najwięcej swoich wierszy. Pisząc o Węgrzynie warto zacytować słowa Leokadii Nowik – autorki publikacji Rodzinny exlibris, nikt bowiem piękniej nie ukazał osoby poety jak właśnie ona: […] Dzięki niektórym książkom odkryłam wyjątkowych twórców. Takim odkryciem jest wspaniała poetka Lusia Ogińska, której tomik wierszy „Ojczyzna woła. Sonety polskie” otrzymałam w 2011 roku z okazji urodzin.

Takim odkryciem jest też wspaniały poeta Kazimierz Węgrzyn, którego tomik wierszy „Polski Chrystus” otrzymałam w 2011 roku z okazji imienin. Chwała Bogu za to, że obdarzył nas takimi poetami. Szczególnie bliska memu sercu jest poezja Kazimierza Węgrzyna. Od chwili jej poznania, byłam wewnętrznie głęboko przekonana, że jest On naszym kolejnym narodowym wieszczem, danym nam dzięki łasce Opatrzności Bożej […]. (Wybrany fragment  publikacji, s. 19).

Wyprawa w poszukiwaniu ostatnich dni polskiej złotej jesieni, nieoczekiwanie przybrała zupełnie inny charakter, a dzięki spotkaniu pozostawiła niezapomniane wrażenia, które z pewnością zaowocują kolejnymi wizytami.

Kazimierz Węgrzyn nie lubi opowiadać o sobie, tak naprawdę to najwięcej o jego wnętrzu mówią wiersze. Po usilnych prośbach z naszej strony, w końcu udało nam się namówić naszego gospodarza do zwierzeń, przy tej okazji usłyszeliśmy też na żywo kilka jego dzieł. Jak sam podkreśla, głównymi tematami jego poezji to wiara, Bóg i Ojczyzna, które to tematy nieprzerwanie przewijają się w jego wierszach. Pióro Węgrzyna jest ostre, poeta nie stara się wybielać swoich emocji. Nie dobiera, nie zamienia krzyku, który dobywa się gdzieś z wnętrza – na piękne, nie do końca prawdziwe, nie do końca zgodne z rzeczywistością słowa. Nie zależy mu na elegancji, a na rzeczywistym – nieprzekłamanym – przekazie.

W mieszkaniu państwa Węgrzynów czuje się ciepło rodzinnego ogniska, na ścianach obrazy, które namalowali przyjaciele poety, wiele symboli wiary wprowadza miły, przyjazny nastrój – taki bardzo bliski sercu, nasz zarówno śląski jak polski, w którym trudno doszukać się sztuczności. I jakby pozornie kłóci się to z surową, bardzo ostrą w wymowie poezją autora. Pozornie, bo to przecież tylko dzięki wyjątkowej wrażliwości poety na ludzką krzywdę, mogły powstać wiersze, ukazujące nieprzekłamany obraz naszej rzeczywistości.

Na półce Chrystus Frasobliwy z Kubalonki, bo tak nazwał swoje dzieło artysta z Goczałkowic – przyjaciel Węgrzyna, jakby zdawał się potwierdzać powagę treści poezji spoczywającej na stoliku. Obok wiele nagród, wyróżnień, które trzeba samemu odnaleźć, bowiem poeta niechętnie chwali się swoim dorobkiem. Zbiór tomików wierszy jego autorstwa, wierszy, które przepełnione są głęboką wiarą i patriotyzmem, wprowadza nastrój zadumy.

Poeta wiele miejsca w swoich wierszach poświęca nie tylko swoim ukochanym Beskidom ale także górnikom i ich ciężkiej pracy. Szczególnie ukochanym miejscem Węgrzyna jest kościółek, stanowiący dla niego – co podkreślał wielokrotnie – jakby swego rodzaju ostoję dla szukania spokoju. Magia tego miejsca, a nawet zapach dobywający się z wnętrza kościółka sprawiają, że bywa tu nie tylko na mszach świętych ale codziennie zagląda podczas spacerów. Ta XVIII-wieczna świątynia pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego, stanowiąca dziś nie tylko miejsce kultu religijnego, jest również bez wątpienia kolejną perełką tej części Beskidów. Artysta przywędrował na Kubalonkę z daleka, bo z miejscowości Przyszowice, leżącej w gminie Gierałtowice. To właśnie szczególny klimat tego miejsca sprawia, że swoje emocje z tym miejscem związane, poeta natychmiast zamienia na strofy swoich wierszy.

Wizyta w górach tym razem ani nie rozpoczęła się muzyką góralskiej kapeli, gawędą przy kominku, ani też tym akcentem nie została zakończona. O tym wszystkim będzie w kolejnych naszych relacjach, na jakie zaprasza nas – oraz szanownych czytelników – poeta Kazimierz Węgrzyn. Będzie o kwaśnicy koniakowskiej czy góralskich przepisach na święta. Zwiedzimy kilka ciekawych miejsc, a o wszystkim was powiadomimy. Emocje których nie braknie, postaramy się także uwiecznić na zdjęciach i materiale filmowym, bowiem Beskidy – co każdy, kto choć raz tu był potwierdzi – niczym kobieta, za każdym razem wyglądają zupełnie inaczej lecz równie pięknie.

Zdjęcia i tekst

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*