Słabych się nie wyzwala, słabych się podbija za zgodą równie silnych (2)

Grzegorz Braun w końcówce „komuny” studiował polonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim, którą skończył w roku 1990. W 1988 i 1989 był uczestnikiem i jednym z organizatorów strajków studenckich oraz organizatorem Pomarańczowej Alternatywy, czyli organizacji satyrycznej, ośmieszającej PRL. Jak widać również i Grzegorz Braun z wyimaginowanych sowieckich łagrów wyszedł bez jednego siniaka!

Zatrzymajmy się jednak jeszcze na chwilę przy samym autorze tego niby skandalu! Włodzimierz Czarzasty kieruje się od czasów studenckich bardzo prostą zasadą, trochę nie pasującą do realiów, w których dorastał i ideologii, w którą podobno wierzył. Owa zasada to: „Władza i pieniądze oraz nieograniczone wpływy”. I od czasów studenckich konsekwentnie ją realizuje.

Gdy w czasie stanu wojennego NZS zaszył się w podziemiu, na uczelniach działał tylko Związek Studentów Polskich (w 1982 r. odciął I człon nazwy – przymiotnik Socjalistyczny), tam właśnie Czarzasty pielęgnował swoją karierę. W połowie lat 80. wstępuje do PZPR. Jeszcze jako student wie, że działalność partyjna rysuje przed nim nowe możliwości, szczególnie, iż jako jeden z niewielu zdał sobie sprawę, iż PRL za moment zmieni się w republikę cwaniaków. Był pragmatyzm, chęć ustawienia się, imprezy, możliwość wyjazdów zagranicznych, zarobku i granie w golfa, który niebawem stanie się sportem postkomunistycznych elit. Potrafił przyciągnąć takimi „wędkami” wielu studentów, którzy potem stworzą z nim Stowarzyszenie Ordynacka (przy ul. Ordynackiej w Warszawie mieściła się siedziba ZSP).

Kiedy skończył studia, kierował akademickim biurem kultury i sztuki Alma-Art. Miał pod sobą ponad tysiąc ludzi, uczył się zarządzania, co potem wykorzystał w prawdziwym biznesie. Nawet jego wrogowie mówią, że jest dobrym organizatorem, potrafi skutecznie planować, jest do bólu pragmatyczny. Stowarzyszenie Ordynacka działa do dziś i te ponad 5 tysięcy ludzi zna się po imieniu, pomagając sobie w trudnych chwilach i oczywiście – płacąc składki! Opus Dei lewicy, organizacja niczym post-peerelowska masoneria. W Ordynackiej funkcjonują ludzie wykształceni, wpływowi i ambitni, z którymi inni się liczą, a jak pokazuje historia, nierzadko próbują ubijać interesy. Wszyscy zdobyli majątki na transformacji, stowarzyszenie trzyma się mocno i ma swoich ludzi praktycznie wszędzie: w biznesie, polityce, kulturze, nauce, medycynie, ba, nawet przemyśle turystycznym. Posiadaczem legitymacji z numerem jeden jest zresztą były prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Dewizą tego półlegalnego towarzystwa jest „W co wierzysz? Z kim śpisz? Na kogo głosujesz? Zostaje u ciebie w domu!”.

Mimo że Ordynacka kojarzona jest z SLD, to pojawiają się tam również nazwiska polityków z Prawa i Sprawiedliwości, jak Karol Karski – w stanie wojennym członek PRON-u, Romuald Szeremietiew (ROPCiO, KPN, Polska Partia Niepodległościowa). W rządzie Jana Olszewskiego został mianowany (1992) wiceministrem obrony.

Ryszard Bender był dwukrotnie posłem (jeszcze w PRL) i trzykrotnie senatorem z ramienia skrajnie fundamentalistycznej katolicko ekipy LPR oraz Prawa i Sprawiedliwości. Bender był profesorem KUL. Przed laty w Radiu Maryja obwieścił: „Oświęcim nie był obozem zagłady, lecz obozem pracy. Żydzi, Cyganie i inni byli tam niszczeni ciężką pracą; zresztą nie zawsze ciężką i nie zawsze byli niszczeni, bo są relacje, iż w obozie posiłki bywały trzy razy dziennie”.

Jacek Emil Saryusz-Wolski – ZSMP, epizodycznie należał do PZPR, Solidarności Ziemi Łódzkiej, Ordynackiej, jak również do Platformy Obywatelskiej. 4. marca 2017 minister spraw zagranicznych w rządzie Beaty Szydło zgłosił jego kandydaturę na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej (zajmowane przez Donalda Tuska, deklarującego zamiar ubiegania się o reelekcję), w związku z czym tego samego dnia z Platformy Obywatelskiej został usunięty. W lutym 2019 został wskazany jako lider listy PiS w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu nr 4 w Warszawie. W wyniku głosowania z maja tegoż roku po raz czwarty uzyskał mandat eurodeputowanego. Jak widać Saryusz-Wolski ma świetny instynkt samozachowawczy.

Gdyby szukać jednego człowieka, który zmienił polityczną historię kraju ostatnich kilkunastu lat, to jest nim niebywale zdolny i niebezpieczny Włodzimierz Czarzasty. Dekadę temu Czarzasty, wpływowy sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, uchodził za głównego gracza i animatora nowego koncernu medialnego, tworzonego pod polityczną pieczą postkomunistów z SLD. Jako przeciwnik Agory pozbawił wpływu środowiska żydowskie Adama Michnika, Gazetę Wyborczą i samą spółkę Agora oraz roztoczył parasol ochronny nad rządem Leszka Millera. Czarzasty nie rozumiał zmiany nastrojów, jaką nieopatrznie wywołał w reality show, jaką była „Komisja Rywina”. Jego wypowiedzi pogrążyły na lata SLD, ale też dały paliwo dwóm malutkim wtedy partiom: Platformie Obywatelskiej Donalda Tuska i Prawu i Sprawiedliwości braci Kaczyńskich. (Cdn.)

Roman Boryczko,

grudzień 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*