Podkute buty – obdarta i głodna hardo maszeruje Ukraina!

Porażka

Mieliśmy rok 2019! Pewnie wielu ten fakt umknął w zalewie śmieciowych informacji, dostępnych w Internecie. Słynna ustawa o IPN ze stycznia zeszłego roku przestała istnieć. Po spektakularnej kapitulacji przed Izraelem, skapitulowaliśmy przed Ukrainą (państwem upadłym, rządzonym przez żydowskie klany, które z czeluści piekieł wypuściły na światło dzienne zbrodniarzy – dzisiejszych bohaterów).

Trybunał Konstytucyjny w Polsce uznał, że zwroty, dotyczące „ukraińskich nacjonalistów” i „Małopolski Wschodniej” są niezgodne z Konstytucją. Ówczesny prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko, podziękował polskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu za orzeczenie w sprawie ustawy o IPN.  Ukraińska klasa polityczna cieszyła się z takiego obrotu sprawy! Na Ukrainie przeważa poczucie zwycięstwa nad Polakami, o czym świadczą kolejne triumfalne wypowiedzi polityków. Miejmy nadzieję, że nasi rządzący nie uznali tym samym, iż zbrodniczy banderyzm może być propagowany, a o Rzezi na Wołyniu najlepiej nie wspominać dla dobra przyjaźni polsko-ukraińskiej i dla dobra mitycznego przedmurza – obszaru gdzie ukraińska armia będzie bronić Polaków przed Moskalami! Taka jest widocznie obecna mądrość etapu, iż nakazano nam leżenie plackiem nie tylko przed UE, USA i Izraelem, ale też przed banderowską Ukrainą. Rządzący przyzwyczaili się już do „ukraińskiego zaciągu” do korporacji niepolskich i chyba wyszli z założenia, że rzeczywiście lepiej nie zadzierać z kilkumilionową już diasporą ukraińską, wychowaną w kulcie Bandery, którą „nasi” politycy zafundowali obywatelom dzisiejszej Polski.

Obcuję z Ukraińcami już od jakiegoś czasu i muszę stwierdzić, iż mamy ogromne szczęście, że propaganda, która kijowskie rządy indoktrynują tamtejszy naród, nie do końca działa. Ludzie ci (wielu młodych) przyjeżdżają do Polski na okres wizy, po prostu do pracy, ubikacyjne mazidła nie przedstawiają nazistowskiego obrazu obecnej Ukrainy – co powinno cieszyć. Dużo bardziej wszak smuci kondycja nas samych, wyzutych z poczucia wspólnoty, pozbawianych historii, tradycji, prawdy a dziś, w 2021 roku, uwięzionych we własnych domach. Przetrwało jedynie robocze warcholstwo i kolesiostwo przy piwie. Wszystko się w kraju wali, ale Polacy dalej chodzą pić i się bawić, rzucać papierkami w stołówce i pluć sobie nawzajem do herbaty oraz upadlać od leni tych, którzy nie chcą poświęcać swojego życia i czasu, bo chcą go mieć na rzeczy bardziej pożyteczne niż przepracowywanie się na rzecz zagranicznej korporacji!

 

Czy to prawda?

Ukraiński nacjonalizm przedstawia swój mesjanizm jako walkę dobrej Ukrainy ze złymi wrogami, którzy zdradziecko dążyli do jej zguby. Tożsamość oblężonej twierdzy rodzi zgniłe owoce, pełnie niedopowiedzeń i przeinaczeń! Banderowszczyzna to po prostu mit bojców, walczących z ZSRR, całą resztę schowano głęboko do szafy. Słodką prawdę szepce się do ucha po dziś dzień. UPA często zastępowana jest słowem „partyzanci”, „banderowcy”, „leśni”. Ludzie niewykształceni dostawali informację od inteligentów, wplątanych w zbrodnię, że będzie dostatnio, że pomoże Hitler, USA ,Wielka Brytania, że walka jest wygrana! Można było tylko wierzyć i ufać, bo UPA kulę wsadzała również swoim za współprace z nową władzą (by mieć chleb), kobiety za intymne związki z wrogiem, za „zdradę” – czyli gdy ktoś nie poszedł do lasu, nie dał jedzenia, nie oddał żony na seksualną schadzkę; zdrajcą mógł być nielubiany mieszkaniec wsi. 

Wschód i Zachód Ukrainy różnią się od siebie. Dziś, w dobie indoktrynacji nacjonalistycznej, wszyscy mają mówić po ukraińsku! W wielu szkołach dzieci czytają wierszyki o zdychającej Rosji, śpiewają takie piosenki podczas akademii. A starsze pokolenie pamięta podręcznik do historii, na którym nadrukowano wielkimi literami słowa „Ruś Kijowska”. Tendencja oblężonej twierdzy nasiliła się po aneksji Krymu, kiedy w Donbassie zjawiły się „zielone ludziki”. Powszechne patriotyczne, antyrosyjskie uniesienie spowodowało, że mieszkańcy Wschodu zaczęli czuć się jak ludzie drugiej kategorii, gorsi i odrzuceni przez banderowców, twórców jedynie słusznej religii. Zaczęły krążyć historie o tym, jak to podczas wizyty we Lwowie tamtejsza kwiaciarka, słysząc język rosyjski u ciotki czy wujka, zażądała za tulipany dwukrotnie więcej. W zbiorowej świadomości „prawdziwych Ukraińców” z zachodu Ukrainy, z takich czy innych przyczyn kulturowo oddzielonych od Wschodu, od jakiegoś czasu wyrastają również, a jakże, własne autorytety.

Dość wymienić głównego bohatera owego „odrodzenia” – Stepana Banderę, któremu zachodnia Ukraina od dłuższego czasu ścieli miejsce w panteonie bohaterów nowego, odrodzonego mentalnie kraju. Nietrudno chyba zgadnąć, w jaki sposób postać tego nacjonalisty, zwolennika „oczyszczenia” kraju z Polaków, Rosjan i Żydów, przysługuje się pojednaniu polsko-ukraińskiemu. Mają szczęście ci nasi pobratymcy, że rządzą Polską głupcy, dyletanci i sługusy obcych interesów, bo ich kraj byłby objęty całkowitą izolacją przez swoich sąsiadów. Wszak o zachowaniu Ukraińców podobne zdanie mają Rumunia i Węgry!

Andrij Tarasenko, rzecznik radykalnej organizacji Prawy Sektor nie ukrywa, w jakim kierunku idą ukraińscy nacjonaliści. „Ukraińców dzieli nie postać Bandery, ale propaganda imperialnej Rosji. Moskwa zawsze działała wedle zasady: dziel i rządź. Dlatego przedstawiała Banderę w negatywnym świetle. Gdyby nie to, Bandera łączyłby dziś wszystkich Ukraińców. Ja sam pochodzę zresztą ze wschodu, a jestem banderowcem. Bandera zalecał stosowanie radykalnych metod, ale przecież z okupantem należy walczyć wszystkimi metodami. Tym bardziej, kiedy ten okupant nie chce opuścić twojej ziemi. Nasz kraj okupowali Niemcy, Polacy, Rumuni, Węgrzy, Rosjanie.”

Co się okazuje, Andrij Tarasenko dalej wypowiada znamienne słowa. „Miejsce Ukrainy nie jest w Unii Europejskiej, to sprzeczne z ideą państwa narodowego, jednolitego etnicznie”. Po co zatem bojówki faszystowskie, paramilitarne jednostki nacjonalistów, walczyły na przedzie Majdanu (przypomnijmy – protestu o wejście Ukrainy w orbitę pro-zachodnią)? Nacjonaliści prowadzą swoją skuteczną krucjatę według starego przysłowia „dziel i rządź” – tak postawioną sprawą burzą i tak kruchy fundament między Ukraińcami a Polakami. „Sprawiedliwość nakazywałaby, aby Przemyśl i kilkanaście powiatów wróciły do Ukrainy”. Oczywiście nie są to tylko czcze przechwałki, a za słowami idą czyny. Bojownicy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – Ukraińskiej Powstańczej Armii obrastają w pewien rodzaj kultu – pojawiają się pomniki i ulice nazywane ich imieniem. W naszym kraju przyjmowane jest to – mimo słabej znajomości historii – jako skandal, bo Polacy (starszej daty) mają w pamięci tragiczne losy swych rodaków pomordowanych przez banderowców w czasie Rzezi Wołyńskiej. (Cdn.)

Roman Boryczko,

marzec 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*