Okrągła rocznica i brzydki zapach fekaliów z „Czajki”…

Polska w końcówce covidowych wakacji roku 2020 zajęta była celebrą mitu Solidarności. Dla głupiej, podzielonej gawiedzi, zwanej polskim społeczeństwem, robi się teatr podziału. Uczestniczą w tym teatrze również ikony tego ruchu, jak Lech Wałęsa – a z drugiej strony czapkujący żałośnie obecnej władzy PiS-u, dziś już  starzec – Andrzej Gwiazda z małżonką. Marsz dawnych działaczy Solidarności, symboliczne otwarcie historycznej Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej, posiedzenie senackiej Komisji Kultury i wizyta prezydenta Andrzeja Dudy – w poniedziałek w Gdańsku, w atmosferze podziałów, to ostatni dzień obchodów 40. rocznicy Sierpnia ’80. Okrągła rocznica zdrady robotniczych ideałów i pragnień zmian!

Socjalizm w wersji wypaczonej zmierzał (jak dziś wiemy) za sprawą puczysty Jaruzelskiego, bezpieki i świty partyjnych kacyków ku nowemu, ku światu tylko dla wybranych elit, przy porzuceniu komunistycznych mrzonek o wyzwoleniu proletariatu z ucisku burżuazji. Rok 1985 to decyzja o rozpoczęciu pierestrojki w ZSRR i o „obaleniu komuny” w Polsce. Pamiętajmy, że strategia zarządzania mocarstwem opiera się zawsze o kilka kroków w przód, mając wiele alternatywnych scenariuszy! Scenariusz dla Polski rysowano w Moskwie i w Washingtonie i nie było już od tego odwrotu. Związek Radziecki nie wytrzymał finansowo wyścigu zbrojeń i uznał ten fakt w formie swoistej kapitulacji – podpisania nowych układów z USA, ale z pozycji jak równy z równym. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to w 1986 roku, w Reykjaviku, ZSRR zgodził się na ograniczenie o 50% arsenału broni strategicznej w ciągu 5 lat i zniszczenie wszystkich pocisków balistycznych w 10 lat. Sowieci rezygnowali z wyścigu, który przegrali i zaczynali przebudowę upadającego imperium. Sowiecki komunizm jest najbardziej elastycznym tworem politycznym w dotychczasowej historii świata. Przyjmie dowolną postać, aby móc pasożytować na każdym nowym organizmie społecznym. Sowiecką wersję komunizmu zastąpiła złodziejska degrengolada czasów pijaka Jelcyna, a dziś sprytna polityka zbirów, którzy poprzez „kryszę” regulują, którzy oligarchowie pławią się w miliardowych fortunach, a którzy właśnie dostali bilet w jedną stronę – naród, tak jak w regulacjach globalistów, jest tylko kwiatkiem do kożucha: można go zawsze strząsnąć i rozdeptać butem…

Sowieci w roku 1985 ojcowskim wzrokiem patrzyli na to, co będzie się działo pod ich bokiem. „W trzeciej fazie przemian zostanie uformowany rząd w Polsce. Koalicyjny. Skupiający przedstawicieli partii komunistycznej, reaktywowanej Solidarności i Kościoła… W tym rządzie mogłoby się znaleźć kilku tzw. liberałów”. (A. Golicyn, 1985).

Otrzymawszy od Moskwy carte blanche, generał Jaruzelski mógł swobodnie rozmawiać w cztery oczy z Davidem Rockefellerem podczas wizyty w USA, 25. września 1985. Został tam przyjęty po królewsku, bowiem Polska była planach globalistów na scenariusz przejęcia całego kraju wraz z jego aktywami finansowymi, tkanką ludzką oraz bogactwami w postaci tego, co w ziemi – pewnego rodzaju pionierem. Nikt z płacących milionowe granty Solidarności na tylko pozorne rozmontowywanie „komuny” nie wiedział, czy doły się nie połapią i nie pogonią opłacanych aktorów. Jaruzelski, będąc w Rockefeller Center wygłosił długie oświadczenie, w którym oszacował straty, jakie polskiej gospodarce przyniosły amerykańskie sankcje, na około trzy miliardy dolarów i dodał, że znacząco obniżyły one poziom życia w Polsce. Jego zdaniem, prościej byłoby znieść sankcje. Zwolennicy teorii spiskowej twierdzą, iż właśnie wówczas wmurowano kamień węgielny w fundament procesu stopniowej aneksji polskiej gospodarki przez kapitał, powiązany z międzynarodowymi aktywami. Aktualnie większość kapitału bankowego, handlowego czy produkcyjnego w Polsce należy do banksterów i wielkich korporacji.

Próby zreformowania realnego socjalizmu w Związku Sowieckim podejmował już wówczas Michaił Gorbaczow, a sytuacja za wschodnią granicą tradycyjnie rzutowała na bieg wydarzeń nad Wisłą. Na początku 1988 r. gabinet Zbigniewa Messnera przeprowadzał kolejną tzw. operację cenową. Była to ustawka, która miała na celu naturalny proces wyklucia się z wcześniej przygotowanego jaja wygodnej dla władzy opozycji. Początek roku, rządowy pas i związkowa niemoc, a do garnka nie ma co włożyć! Premier Mieczysław F. Rakowski przygotował nową podwyżkę cen i zapowiedział rekompensatę w wysokości 1760 zł.

W lutym w 167 fabrykach wystąpiły napięcia na tle płacowym. Wszędzie żądano podwyżek płac. Strajki i różne inne formy protestu w wielu przypadkach organizowane były przez utajnione struktury prawdziwej, oddolnej Solidarności. 25. kwietnia zastrajkowali pracownicy komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, którzy jednak już po kilkunastu godzinach i uzyskaniu obietnicy podwyżek wrócili do pracy. 26. kwietnia 1988 roku wybucha strajk w Hucie im. Lenina w Krakowie. Mimo mediacji „doradców” i kleru milicja brutalnie pacyfikuje robotników. 29. kwietnia rozpoczął się strajk w Hucie Stalowa Wola, lecz władze postraszyły krwawą jatką ze strony ZOMO i akcję wygaszono! Jeszcze inaczej sytuacja rozwinęła się w Stoczni Gdańskiej. Protestujący od ośmiu dni stoczniowcy 10. maja podjęli decyzję o opuszczeniu terenu przedsiębiorstwa po decyzji władz o zawieszeniu jego działalności produkcyjnej i odmowie rozmów na temat relegalizacji Solidarności. W sezonie wakacyjnym zaczyna się spontanicznie kolejna fala strajków. 18. sierpnia naliczenie niekorzystnych stawek za przeładunek cementu stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu strajku w szczecińskim porcie. Do portowców dołączyli pracownicy gdańskiej komunikacji miejskiej, co sparaliżowało miasto i natychmiast uwidoczniło strajk. 22. sierpnia zastrajkowała Stocznia Gdańska im. Lenina, a za nią następne, pobliskie stocznie: Północna, Remontowa, Radunia oraz Wisła w Tczewie. (Cdn.)

Roman Boryczko,

31. sierpnia 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*