KOŃCA POCZĄTEK (na Białorusi…) (4)

Sami Białorusini, karmieni propagandą sukcesu (złudnego) swego sąsiada – Polski, znienawidzili swego prezydenta do tego stopnia, że na ulice wyszły setki tysięcy ludzi! Państwo polskie, państwo PiS, rozmawiając z niezależnym od nacisków Łukaszenką podjęło próbę realizacji interesu globalistów! Globaliści i ich poplecznicy już wiele lat dobrze żyją z wiecznego wyzwalania Białorusi, granty zachodnie wszak płyną wartkim strumieniem. Departament Stanu USA jeszcze za rządów Janukowycza przekazał Ukrainie około 5 miliardów dolarów (wypłata została rozłożona na 20 lat). Wydawano je na programy, wspierające społeczeństwo obywatelskie i na programy charytatywne, czyli na… działalność antyrzadową.

Ręce opadają, gdy do szacownego grona Trójkąta Lubelskiego dzięki Ukrainie (państwo ze wszech miar demokratyczne) zaproszona zostanie Białoruś~! Trójkąt Lubelski to powołany ostatnio do życia nowy format współpracy między Polską, Ukrainą i Litwą, nawiązujący do Unii Lubelskiej z 1569 r., która połączyła te trzy kraje w jedno. Zakłada zacieśnianie współpracy dyplomatycznej, gospodarczej i militarnej. Ma również wspierać unijne i NATO-wskie dążenia Ukrainy oraz zmniejszać wpływy Rosji. 28. lipca na konferencji prasowej w Lublinie ministrowie zapowiedzieli, że „mają ambicje kształtowania sytuacji politycznej, kulturalnej i społecznej Europy Środkowej”. Polska racja stanu wymaga, by Białoruś pozostała krajem stabilnym, bynajmniej niewcielonym do struktur zachodnich, prowadzącym niezależną politykę zagraniczną, stanowiąc jeden z przyczółków chińskich u naszych granic, jak również będącą zwornikiem w stosunkach z Rosją.

Mamy jednak w Polsce ludzi takich jak red. Tomasz Sakiewicz (Ukrainiec, który za swą misję dostał order od ukraińskich bezpieczniaków z SBU), jaki wciąż pisze, że „Polska ma interes w tym, by Ukraina oderwała się od Rosji, a Rosja broni swojego imperium, które zagraża Polsce”. Problem jednak jest taki (o którym szanowny redaktor dobrze wie), że Krymu, Ługańska czy Charkowa od Rosji oderwać się nie da, bowiem mieszka tam 10 mln Rosjan.

My musimy się dogadać z Rosją w sprawie Ukrainy, Polska namawiana przez globalistów tylko się ośmiesza! Podzielona Ukraina to ciągła, pełzająca destabilizacja w tej części Europy, co na rękę – jak widać – jest wszystkim. To tyle teorii – praktyka planów globalistów, których słuchają polscy zdrajcy, mówi co innego! Opowieści o tym, iż „Białorusini będą mieli swobodę w ułożeniu swoich stosunków wewnętrznych po obaleniu dyktatora” – można włożyć między bajki. To nielicznym naiwnym i polskiej widowni można opowiadać, jak to demokratyczna Białoruś sama sobie dookreśli czy będzie liberalna, socjalistyczna, ekologiczna czy narodowo-patriotyczna.

Tymczasem doświadczenia Polski, Rumunii, Ukrainy, pokazują wyraźnie: w momencie obalenia dotychczasowego porządku – wszelkie istotne decyzje przejmuje ambasada amerykańska. Ambasada amerykańska, która jako pierwsza wprowadzi akcję demokratyzacji wszystkich dziedzin na Białorusi pod kryptonimem „BIEDA”!!! I kolejna, po Polsce, Generalna Gubernia USA gotowa!

 

Być albo nie być Białorusi! Czy „dyktator” skapituluje?

Rewolucję uliczną, która pochłonęła już trzy ofiary śmiertelne i kilkadziesiąt osób zaginionych oraz tysiące ciężko pobitych, Polacy traktują jak jakiś łzawy melodramat ze szczęśliwym happy endem. Politycy już zwęszyli jakiś swój drobny sukces i Biedroń, Szczerba, Nowak, Balcerowicz gotują się do bratniej, liberalnej pomocy! Nasi narodowi wieszcze pod flagą Solidarności dostrzegli, że naród białoruski, jako zbiór ludzi niepełnosprawnych, z góry skazanych na niepowodzenie, bardzo łatwo pójdzie na każde obiecanki. Białorusini mają obecnie u steru człowieka, który już tyle lat lawiruje – tyleż rozsądnie, co rozważnie, a przede wszystkim po swojemu. Na swoją nutę chłopskiego sprytu, który przecież kiedyś dzieliliśmy z naszymi braćmi, Białorusinami. Łukaszenka nie wepchnął Białorusi ani do Rosji, ani nie zdecydował się być lokajem Zachodu, USA czy Chin.

Obecnie trudna sytuacja na Białorusi (USA i UE straszą sankcjami, opozycja chce przejąć siłowo władzę, której legalnie nie zdobyła) daje Łukaszence historyczną chwilę, z której będzie rozliczany i przez naród i przez pryzmat wielkości przywódcy. Przy poparciu Kremla Aliaksandr Łukaszenka wciąż może utrzymać się u władzy i z tego powodu nie można jeszcze mówić o „końcu ery Łukaszenki”. Prezydent Białorusi nie służy jednak Kremlowi, mimo że prezydent Rosji Władimir Putin szybko pogratulował Łukaszence zwycięstwa w wyborach prezydenckich z 9. sierpnia i następnie obaj prezydenci dwukrotnie rozmawiali telefonicznie. Putin może oczywiście pozwolić na strącenie Aliaksandra Łukaszenki, ale w porozumieniu z opozycją i z USA. Inaczej się już nie da, chyba każdy zdrowy na umyśle zdaje sobie sprawę, że przesuwanie się granic w stronę Rosji, to droga do konfrontacji militarnej.

Kreml oczywiście w jasnym komunikacie wskazał również, że Moskwa w razie potrzeby będzie gotowa zaoferować Łukaszence pomoc militarną. Moskwa rozszerza już pole konfrontacji o Mołdawię i Republikę Serbską, a nawet Łotwę. Uczestniczymy w grze Stanów Zjednoczonych, które walczą nie tylko o Ukrainę, ale chcą wojny w Europie, wojny o panowanie ostateczne i pokonanie i Rosji i Chin! Jeśli Rosja zdecyduje się działać, to pierwsze ruszą systemy antydostępowe S-300 i S-400, stacjonujące na Białorusi. Za tym pójdą dywizje pancerne. Oznaczać to będzie zupełnie inną sytuację strategiczną dla Polski, krajów bałtyckich a szczególnie Ukrainy, na której terytorium również może być przypuszczony rosyjski atak!

Rosja nie może sobie pozwolić na ukraińskie błędy i zbyt długie wyczekiwanie. Koniec końców ukraińska zawierucha przyniosła zagłębie donieckie, linie produkcyjne, huty i kopalnie. Gra w Białorusi nie idzie o zyski, w postaci cennych terenów, a o wschodnią Białoruś jako przedpole Moskwy i z tego powodu Rosja nie pozwoli na kontrolę Naddnieprza przez NATO. Rosja dotuje Białoruś rocznie kwotą 6 miliardów euro, nie wstrzymała dostaw jej też ropy, a z USA nie doszła do Białorusi ani jednak baryłka ropy i nie dojdzie, choćby dlatego, że nie ma jak. Jedyne, co dostali Amerykanie dotychczas (i ich poplecznicy Polacy) to deklaracja, że bunt opłacony brudnymi dolarami zostanie spacyfikowany szybko i brutalnie. To było ćwiczone na ostatnich manewrach w roku 2017 – Zapad. Czerwona plama, określająca obszar ćwiczeń, rozlewała się od Zatoki Fińskiej po granicę białorusko-ukraińską, razem z „wyspą” królewiecką.

Z mapy wynika więc, iż w ramach ćwiczeń Rosja i Białoruś chcą postawić zaporę agresywnemu Zachodowi. W lipcu 2020 po stronie rosyjskiej rozpoczęło się sprawdzenie gotowości jednostek Zachodniego i Południowego Okręgu Wojskowego, graniczących m. in. z państwami NATO, Białorusią i Ukrainą. W ćwiczeniach brało udział około 150 tys. żołnierzy, 26 tys. jednostek sprzętu i ponad 400 samolotów oraz śmigłowców. Prawdziwe przymiarki do wojny z Zachodem trwają już od dawna. Od 2015 r. Rosja przeprowadziła 124 ćwiczenia wojskowe. 125. odbyło się w Zachodnim Okręgu Wojskowym, czyli w rejonie, sąsiadującym ze wschodnią flanką NATO i u granic Ukrainy.

W niedzielne popołudnie 16.08.2020 białoruskie ministerstwo obrony poinformowało o planowanych czterodniowych manewrach tuż pod granicą litewską. Manewry uzasadniają zarówno przerzucenie wojska ze wschodu i zrobienia tam miejsca armii rosyjskiej, jak i obecność dodatkowych sił rosyjskich. Dziś na przekór Sorosowi, Kaczyńskiemu, aparatczykom z UE, USA, WHO i Usraelowi, prezydent Łukaszenka wciąż się nie daje! Wielbiciele eksportu demokracji po doświadczeniach w Iraku, Syrii i Libii oraz Ukrainie bynajmniej nie tracą nadziei na łatwy i szybki zysk. Propozycja łapówki od MWF i WHO, w sumie 1 mld U$, aby wprowadzić covid-psychozę i lockdown na Białorusi została przez Łukaszenkę wyśmiana, co oburzyło opozycję białoruską wpatrzoną, w Polskę i resztę Europy, które swe gospodarki zdewastowały!

Jest jeszcze jeden wątek w tej układance. Wątek chiński! Swiatłana Cichanouska w tej wersji może faktycznie być długim ramieniem Moskwy, jak podejrzewają Białorusini (którzy i tak jej i jej mężowi wierzą), a gra nie idzie o demokrację, tylko o chińskie wpływy w tej części świata! Wtedy mieli byśmy do czynienia z grą operacyjną na najwyższych szczeblach i we współpracy Rosji i USA! Pamiętajmy, że obecność Chińczyków w Mieńsku jest od lat aż nader widoczna, a sam Łukaszenka jest traktowany przez Pekin dobrotliwie. W latach 2000-2014 Mieńsk otrzymał od Pekinu pomoc i kredyty, warte ogromną kwotę aż 7,6 miliarda dolarów. Tylko w 2018 r. Chiny zainwestowały na Białorusi 185 milionów dolarów. Rok później kwota ta wzrosła o kolejne pół miliarda. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia, wobec ogromu chińskiej ekonomiki – to wciąż niewiele (wzajemna wymiana handlowa zamyka się kwotami 2,7 miliarda dolarów chińskich towarów, trafiających na Białoruś, wobec zaledwie 360 mln dolarów białoruskiej sprzedaży do Chin). A jednak projekty, takie jaki Chińsko-Białoruski Park Przemysłowy Wielki Kamień – białoruska Dolina Krzemowa – najnowszych technologii, ewidentnie traktowane są przez obie strony w kategoriach strategicznych, z nadaniem znacznej rangi, także prestiżowej.

Patrząc na obecne rozruchy, inspirowane przez polskich wykonawców planu globalistów, rysuje się obraz akcji antychińskiej i próba zduszenia w zarodku chińskich wpływów w Europie Wschodniej. Zachód nie potrzebuje już bowiem więcej „Zachodów dla ubogich”, czyli tych śmiesznych i dumnych wschodnio-europejskich, małych, niczego nie znaczących bytów, którym wydaje się, iż są częścią wielkiej cywilizacji, bo wreszcie mają piwo w puszkach i Ubera! Teraz potrzebuje więcej Ukrain – obszarów do jeszcze intensywniejszej eksploatacji, atomizacji narodu a dla sąsiadów – wygodnego, niewolniczego bydła do rozrodu, w celu wychowania przyszłych pracowników fizycznych. Zachód musi zabezpieczyć przedpole przed samodzielnością ludzi wolnych i ewentualną współpracą z ośrodkami takimi, jak Chiny.

Łukaszenka może również ustąpić, uciec, oddać się w ręce „narodu” jak Nicolae Ceaușescu  w Rumunii i być może także skończyć pod plutonem egzekucyjnym… Ucieszy tym aktem desperacji wszystkich, również pseudo-patriotów w Polsce. Ziści się w końcu plan białoruskiego bałaganu, który Polska tworzy już niemal 20 lat. A od 15 lat intensywnie finansuje na Białorusi V kolumnę przeciwko Łukaszence. Od 10 lat otwarcie wspiera „dysydentów” i „stypendystów”. Czyni to albo jako operator żydowskich funduszy (z Sorosowskim na czele), albo wprost z polskiego budżetu, czyli z podatków Polaków, nie pytając o naszą zgodę. Teraz, gdy pan Rau został szefem MSZ RP, będzie o to jeszcze łatwiej… Białoruś nie ma swoich oligarchów i posiadaczy fortun, jak na Ukrainie. To na ich majątku, jak w Polsce (tu możemy wysłać im w roli ekspertów beton PZPR-owski, agenturę Kremla i zwyczajnych SB-ckich zbirów lub kolejne pokolenie ich dzieci) uwłaszczy się partyjniacka białoruska nomenklatura! Mając takie wzorce, jak Polska, globaliści w kilka lat zrobią z Białorusi kraj biedą płynący, a zobowiązania kredytowe, sięgające dziś 4 mld dolarów, jutro liczone będą w bilionach. Dzisiejsze 500 dolarów pensji zamieni się w 100 i wszyscy spokojnie wyemigrują za chlebem!

 

Na głupotę nie wynaleziono lekarstwa!

 

Roman Boryczko,

sierpień 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*