Ograniczeni

 

Cywilizacja transatlantycka (euroamerykańska) to cywilizacja doktrynerska. Na wskroś jest przesiąknięta materią. Cywilizacją, gdzie nie ma miejsca dla ducha. Wywyższa ona literę nad myśl i słowo. Czujemy się cząstką kultury antycznej, spadkobiercami Rzymu i Grecji. Usposobieniem ładu i porządku. Lubimy dzieła Sokratesa, Platona i Arystotelesa. Podziwiamy Wergiliusza, Horacego, Petroniusza, Petrarkę i Boską Komedię Dantego. Czytamy Woltera, J. J. Rousseau i innych wielkich twórców światowej myśli humanistycznej. Wymyśliliśmy prawa człowieka i obywatela. Chcemy, aby te prawa były przestrzegane przez wszystkich i wszędzie. Głosimy zasadę: Wolność, Równość i Braterstwo. Rzucamy na prawo i lewo sloganami typu: demokracja, pluralizm, wolny rynek, wolność słowa i wyznania. Czujemy się opoką cywilizacji. Siłą napędową rozwoju rodzaju ludzkiego. Nosimy ciężkie brzemię. Brzemię białego człowieka. Rozumiemy, że świat, twór Istoty Najwyższej, nie jest doskonały. Próbujemy to naprawić. Ze smutkiem i łezką w oku patrzymy na katastrofę Trzeciego Świata. Myślimy. Reflektujemy. Analizujemy. Chcemy im pomóc. Pomagamy. Nawet wtedy, kiedy pomoc poprzedza prośbę.

Nie oczekujemy natychmiastowych podziękowań. Bracia mniejsi (a za takich uważamy wszystkich spoza naszego widnokręgu kulturowego) nie są w stanie w pełni ocenić całego dobrodziejstwa, które my im przynosimy. Jeszcze nie są na naszym poziomie. Musimy im pomóc przeskoczyć kilka szczebli ,,ewolucji”, najlepiej za pomocą wojskowych jednostek specjalnych. Tych kilka wieków ,,uszlachetniania barbarzyńców” było pasmem niekończących się wojen, tłumionych rebelii, morza krwi i przyniosło śmierć milionom ludzkich istnień. Zniszczyliśmy starożytne kultury Inków i Majów. Zdziesiątkowaliśmy miejscową ludność w obu Amerykach i Australii. Spowodowaliśmy eko-katastrofę na lądzie afrykańskim. Przykładów jest mnóstwo. Można mnożyć i mnożyć. Nadal jednak wierzymy w swoją misję. Nieważne, jaką metodę stosujemy: bata czy marchewki. W obu przypadkach nie pytamy się ,,uszczęśliwianych” o zgodę. Nie próbujemy zrozumieć ich mentalności, ich wartości i trybu życia. Bo i po co? System wartości, stworzony przez tak liczne grono wielkich Europejczyków, ma się sprawdzić w każdej sytuacji.

Tak naprawdę pomiędzy kolejnymi prezydentami USA, a pacyfistami, nie istnieje wydatna różnica. Obie strony przykrywają się tymi samymi sloganami: poszanowanie praw człowieka, niech każdy decyduje o własnym losie sam… Każdy inaczej. Każdy na swój sposób. Pierwsi chcieli w tym celu ciut pomóc tubylcom, dlatego zbombardowali Afganistan, okupowali Irak, napadli Libię. Drudzy natomiast urządzali demontracje, pikiety i wystawiali się jako ,,żywe tarcze”, twierdząc, że naród sam – bez ingerencji z zewnątrz – ma decydować o własnej przyszłości. Zostawiając tenże naród na pastwę krwiożerczych tyranów.

Trafił mi kiedyś do rąk pierwszy numer litewskiego zine’a Išjunk viską (Wyłącz wszystko). Na ogół pisemko jest takie sobie, średniutkie i to bardzo. Jednakże jeden artykuł przykuł moją uwagę, mianowicie wywiad z irańskim anarchistą. Pytanie: ,,Co myślicie o globalizacji?” Odp.: ,,Uważamy to zjawisko za bardzo pozytywne i myślimy, że kiedyś ono dotrze także w nasze strony.” Pytanie: ,,Co sądzicie o wojnie w Iraku? Czy jako muzułmanie czujecie się solidarni z narodem irackim”. Odp.: ,,Nie ma żadnej solidarności w świecie muzułmańskim. My, dla przykładu, nie lubimy Saudyjczyków, a oni nas. Jeśli chodzi o wojnę, to ludzie u nas witali ją bardzo entuzjastycznie, widząc w tym szansę na wolność. Wam, nie mieszkającym w Trzecim Świecie, trudno to zrozumieć. Być może Amerykanie zaatakują Iran i wolność też do nas dotrze”. Pytanie: ,,Co myślicie o punku?”. Odp.: ,,My nienawidzimy punków. Uważamy ich za dzikich ludzi. Są po prostu wandalami, a co najgorsze, mogą być wśród nich terroryści”. Podejrzewam, iż wypowiedź ta (zresztą jak i cała reszta) musiała nieźle zszokować litewskiego rozmówcę. Zresztą – nie tylko jego, a i całą resztę anarchistycznej ekipy, przeważnie z młodszego pokolenia. Anarchista, który nie słucha emo, crustu czy new school hc, a do tego nie jest weganinem i bardzo ogólnikowo wypowiada się o prawach kobiet… Tu coś jest „nie tak”. Nasze doktrynerstwo rzutuje na stosunki nie tylko z przedstawicielami innych kultur, ale i między sobą. Tworzymy bóstwo i staramy się wszystko mu podporządkować. To, co nas bez wyjątku cechuje, to ograniczenie. Ograniczenie na wszystkich płaszczyznach. Jesteśmy schematyczni. Poruszamy się tylko w obrębie utartych przez nas samych schematów. Być może właśnie dlatego kolejne nasze rewolucje kończyły się niepowodzeniem.

Nie próbowaliśmy stworzyć czegoś nowego, a tylko powracaliśmy na stare tory. Nie umiemy uczyć się na własnych błędach. Nie umiemy czerpać przykładów od innych kultur i cywilizacji. Wolimy topić się we własnym gnoju. Być może nie tędy szukamy drogi ku wolności. Może warto czegoś nauczyć się u tych ,,prymitywniejszych i uboższych”. Życzę powodzenia…

 

Antoni Pacuk Radczenko

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*