O tożsamości elblążan (3)

W pierwszym okresie po wojnie szczególną aktywność w Elblągu wykazywali niegdysiejsi warszawiacy. Byli to i działacze, desygnowani do organizowania elbląskiego życia, silnie związani z formacjami PPR oraz PPS, stanowiący tzw. II „grupę  operacyjną”, przybyłą tu w czerwcu 1945 i inne grupy przesiedleńcze – właśnie z Warszawy. Zadaniem i wolą tych działaczy było ukierunkowywanie dążeń tutejszej zbiorowości zgodnie z rozwiązaniami władz centralnych, jak i rozwiązywanie wielu środowiskowych spraw w sposób zgodny z własnymi sentymentami czy resentymentami. Znanym upustem tych sentymentów było np. nagminne określanie elbląskich ulic nazwami ukochanych ulic warszawskich. Zaś czynnikiem dynamizującym środowisko była rywalizacja z aktywniejszymi działaczami innej proweniencji.

Wspólnym celem strategicznym była w tym czasie normalizacja życia w walce o ocalenie tego, co pozostało z wojny, o zaopatrzenie miasta, walka z szabrownikami i przestępczością, powoływanie nowej administracji, tworzenie podstawowych instytucji i służb komunalnych, porządkowanie miasta, uruchamianie zakładów pracy, szkół, ośrodków zdrowia – słowem uruchamianie wszelkich instytucji i ogniw infrastruktury, bez których żaden ośrodek miejski funkcjonować nie może. Szerokie skreślenie historii politycznej i gospodarczej Elbląga przed r. 1975 znajdujemy w opracowaniu Mirosława Golona w 1. cz. V tomu wzmiankowanej już Historii Elbląga. Streszczanie tych wywodów uważam w tym miejscu za zbędne. Nie mniej materiał tu uwzględniony upoważnia do wniosków, że długoletni system lokalnego peerelowskiego establishmentu, mimo odmian, wynikających z osobistych cech reprezentantów lokalnej władzy i zmian w kraju, oparty jak i gdzie indziej na represyjności, dyktaturze środowiskowej nomenklatury, summa summarum wzmagał napięcia, nie zaś je znosił i na ogół hamował postulowane procesy integracyjne. De facto zawsze bliższe czynnikom władzy było opanowanie i ułożenie polityczne środowiska, niż kształtowanie środowiskowego patriotyzmu, którego idea była raczej narzędziem w umacnianiu „świetlanego” ustroju, niż celem nadrzędnym. Ale o konieczności integrowania  społeczeństwa,  jak i kształtowania lokalnego patriotyzmu na gruncie wspólnej pracy nad zagospodarowywaniem Elbląga, była mowa już od początku. Taką właśnie, integracyjną rolę pełnił od początku dynamicznie się rozwijający ruch bibliotekarski, jak i inne środowiskowe inicjatywy ponadutylitarne, ściśle – kulturalne, których wyrazem była działalność tzw. akademików, czyli zespołów artystycznych, uświetniających rozliczne „akademie” i w ogóle uroczystości, powstanie i działalność twórcza amatorskiego, tzw. Miejskiego Teatru w Elblągu albo energia muzyków, zmierzających do utworzenia miejskiej orkiestry symfonicznej. Pisałem o tym nieco szerzej w pracy pt. Elbląg jako ośrodek kulturotwórczy (cz. 2, V tomu Historii Elbląga, 2005 r.).

Czynnikiem niewątpliwie konsolidującym elblążan, tzn. zarówno środowiskowe władze i działaczy, jak i obywateli miasta, było trwające do 1975 r. administracyjne podporządkowanie wobec wojewódzkich władz gdańskich, choć owo podporządkowanie miało także swe ujemne strony. Elblążan w latach sześćdziesiątych i jeszcze potem łączyła solidarność i skłonność do wyrażania swej opozycyjności wobec władz wojewódzkich, zwłaszcza, że te pozostawały niechętne ciągle rosnącym roszczeniom i pęczniejącym ambicjom środowiska elbląskiego, wówczas przez województwo przypisywanym kompleksom miasta powiatowego. Oliwy do ognia dolewała zaś uchwała KERMu z r. 1954, zapowiadająca pomyślne rozwiązanie niektórych potrzeb kulturalnych Elbląga, lecz w znacznym stopniu nie realizowana wskutek oporu władz wojewódzkich.

Długotrwałe niedoinwestowanie Elbląga, fatalnie odbijające się nie tylko na działalności oświatowej czy kulturalnej miasta, ale i na poziomie życia mieszkańców, faktycznie integrowało warstwy środowiska. Głośne były pyskówki elblążan z drugiej połowy lat sześćdziesiątych z władzami wojewódzkimi na sesjach WRN oraz innych spotkaniach z gdańskimi notablami. Okoliczność ta podnosiła rangę mobilizacji własnych sił (dziś powiemy: pozarządowych) społecznych, działających bezinteresownie i biorących ciężar różnych spraw. we własne ręce. W tym zakresie jednoczyły się grupy ludzi, ukształtowanych już to w okresie międzywojennego dwudziestolecia, już to reprezentantów młodszego pokolenia. Szybko też, bo już w latach sześćdziesiątych pałeczkę inicjatywy od tych pierwszych przejmowali ich następcy, na ogół związani z kadrami technicznymi miasta i dążący w ramach ożywionej w tym czasie działalności klubowej do uzupełniania ledwie powstałych instytucji typu klasycznego działalnością awangardową, nowoczesną, korespondującą z przemysłową pozycją miejskiego ośrodka. (Cdn.)

Ryszard Tomczyk

Fot.: Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*