Mirosława Kaczmarka wiersze całkiem nowe

I.   (nie w porę)

 

nie w porę niepokój chwili

ubrany w chropowatość słów

z milczenia wyrywamy

na wieczną poniewierkę

 

przyłożeni do jednej sztancy

nie w porę opuszczamy szereg

nie ten przed wybiegając nie ten za

…zamyślając swój los

 

nie w porę pojednani

podajemy rękę w niedokończonych

gestach nasza uroda

conditio humana

 

nie w porę

kończymy ziemskie sprawy

wypowiadając amen

o jeden krzyż za późno

 

II.   (np. berenikle białolice)

 

na piętnastego pożółkły lipy

zbyt jesiennie w tym roku

by ucieszyć Zielną – bukiet został

 

w biblioteczce – pośród drzew

co w  metafizycznym tartaku

odnalazły nowy sposób bycia

 

wielcy myśliciele

zanadto uwierzyli w siebie

zmieniając ich ciszę we własną

 

pod zakurzonymi grzbietami

przechowują miłość

dzikich gęsi Bodswortha

 

szeleszcząc nastrojem

gdy świątecznie zaścielony kocem

śnię o czterech stronach światła

 

III.     (na południe od zwątpienia)

gdy ścieżki zarastają beznadzieją

zapach sadu obumiera

i wszystko co rozkwitło

 

siadam do pokera

za późno nabiera kształtu

głos christophera lee

z filmów grozy klasy b

 

o puste miejsce przy stole gramy

i pustkę znacznie większą

 

kolejne rozdanie

 

ophiophagus hannah

niezwiedzionych zwieść

wchodzę robaczywym tak

 

plon purpurowej siejby

 

biją dzwony

w koronach drzew kaplicy sykstyńskiej

chwytam dłoń

 

 

*ophiophagus hannah – kobra królewska (z rodz. zdradnicowatych)

 

IV.   (bielszy odcień onkologii)

 

jeśli jesteś ponad słońcem lamp

amarylis oplata zwiotczałe stopy

deszcz radioaktywnych łez

wydłuża cierniową drogę

z czterdziestki czwórki w budynku a

 

na półpiętrach wpadającym w ciemność

zapach wrzosów

przystanki zdławione oddechy

pejzaże stosowne do czasu pożegnań

kiedy przestajemy rzucać cień

 

niektórzy wypowiadają słowa

zszywające rany

balsam na wypaloną skórę

furtka u kresu wędrówki

ogród  i drzewo poznania

 

łóżka w pościelach z orchidei

biel lepiej odda przechodzenie

aż po nieobecność – już słychać

a whiter shade of pale

jeśli jesteś

 

V.   (gdy pozują fotografie…)

 

zamyślenie

przysnęło na płótnie

ukołysane kredką

 

a tu  ważne sprawy

rozwiane włosy wiatrak przemielił

w holenderską depresję

 

statki obcych wypełniły niebo

rozpoczynając inwazję

(majowa mżawka)

 

polana zlała się

w  zieleń kosmosu

może jesteś wiosną wszechświata

 

w końcu z tym czasem

rozciągniętym w nieskończoność

nigdy nic nie wiadomo

 

 

Mirosław Kaczmarek

 

AUTOR O SOBIE: Rocznik 1968. Urodziłem się na Kujawach, (choć nie tych białych – Stachurowych). Pół życia pomieszkiwałem w Wielkopolsce, by powrócić, zapuścić korzenie (czy to możliwe?) znów na Ziemi Kujawskiej. Zamieszkałem na wsi, pośród lip, przez które staram się dostrzegać otaczający mnie świat.

Pisanie to ważna część życia. Jest pisanie zapisane, oddychane, uśpione, wypachnione (gdy pośród zapachu pól słucham wiatru) przepłakane i przepracowane. Wszystko jest jednym – życiem. Trudno to rozdzielać.

Jeśli zostają po nim ślady wystukane w komputerze, jeśli komuś przyniosą odrobinę ciepła, jeśli przypomną, że świat, że życie jest piękne, dlaczego nie…

6 komentarzy do “Mirosława Kaczmarka wiersze całkiem nowe

  • 18/01/12 o 10:49
    Permalink

    “… dlaczego nie…”

    Pewnie, dlaczego nie, jeśli czynisz to tak dobrze jak czytam Tutaj i jeszcze gdzie indziej!
    Marek

    Odpowiedz
    • 31/01/12 o 11:06
      Permalink

      Marku, bardzo dziękuję za ciepłe słowa, ogrzałem się przy nich…
      Mirek

      Odpowiedz
  • 30/01/12 o 16:53
    Permalink

    Jest w tych wierszach tyle prawdy… piękna… i łagodności… Wracam tu już co dzień – wciąż pełna zachwytu… Twoje słowa zatrzymują i uwodzą. Tak niezwykle bliskie… To jak spacer przez mój ukochany las: tyle doznań i obrazów… Wciąż jestem pod WIELKIM wrażeniem i urokiem Twoich tekstów, Mirku. I obawiam się, że może mi nie przejść… 🙂

    Odpowiedz
    • 02/02/12 o 18:43
      Permalink

      … może mi nie przejść… to wielki komplement dla mnie…
      A jeśli dostrzegasz w nich łagodność, prawdę i piękno, to znaczy, że warto te swoje wrażenia na światlo dzienne…
      Pozdrawiam. Mirek.

      Odpowiedz
  • 17/03/12 o 23:25
    Permalink

    Powracam… bo jakżeby nie?…
    III. to mój ukochany, najważniejszy… Ale to już wszak wiadomo.
    Są słowa, które zatrzymują nas na zawsze… czy raczej: które my zatrzymujemy… niesiemy w sobie…

    Odpowiedz
  • 27/03/13 o 19:33
    Permalink

    No naprawdę tego się nie spodziewałam…
    Piękne ujęcie świata w tych wierszach.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*