Hipokryci i szalbierze. Idź na wybory!

Wybory za pasem, tuż, tuż. W telewizorni, u redaktor Olejnik, można posłuchać przejętego losami społeczeństwa Adriana Zandberga. Nawet miło by się słuchało tych naiwnych oraz oderwanych od rzeczywistości pomysłów, gdyby nie świadomość, że to skalkulowane łgarstwa i populistyczne androny. Przerabialiśmy już dziesiątki takich społecznych wrażliwców, „yntelygentów” zatroskanych o losy prostego człowieka – ot,  chociażby śp. prof. Geremka, w pozie brodatego mędrca z fajką, który za plecami klasy pracującej (ideowych działaczy Solidarności) robił zwykłe, prostackie deale z partyjnym betonem oraz pogrobowcami Służby Bezpieczeństwa. Na identycznej sofistyce i zwykłym cynizmie – w atrakcyjnym opakowaniu – wypłynął Adam Michnik et consortes. Gołym okiem było widać, że lepiej czują się ci panowie w towarzystwie partyjnych decydentów niż umorusanych stoczniowców czy górników. Nie inaczej prezentuje się Pan Adrian.

Zandberg ubolewa nad średnią krajową i ingerencją kleru w sprawy Państwa. Marzy mu się nowoczesne i zamożne społeczeństwo. W tym celu układa się z aktywistami LBGTQ i postkomunistami – którzy to w dużym stopniu przyczynili się do zniszczenia polskiej gospodarki, a ci pierwsi mają program społeczny całkowicie nie akceptowalny z punktu widzenia przeciętnego Polaka i zarazem „człowieka pracy”. Zapewne jednak Zandberg, jak każdy brodaty idealista, ma plany wychowawcze i edukacyjne względem ludu pracującego miast oraz wsi i w zamian za norweski dobrobyt – według receptury Razem – owe ciemne masy dadzą sobie wyperswadować katolickie zabobony. Na marginesie, wypada jeszcze przypomnieć, że spadkobiercy SLD, z którymi się to brata poczciwy społecznik z brodą, w latach swojej prosperity – czyli rządów SLD, potrafili się świetnie dogadywać z hierarchią kościelną, dając masę przywilejów Kościołowi instytucjonalnemu w Polsce.

Jak wiadomo wiatr koniunktury się zmienia dość często w polityce, a wyborcy mają w  większości politycznego Alzheimera. Jeszcze dwie dekady temu, ojcowie-założyciele SLD przybijali piątkę z biskupami, jako dowód na współpracę świeckiego Państwa z Kościołem, a dzisiaj ich „dzieci” machają tęczową szmatą na manifestacjach LBGTQ.

Jak wiadomo, Zandberg jest ofertą dla przedstawicieli bardziej wysublimowanej i świadomej ekologicznie elity „Ęł-ął” z dużych ośrodków miejskich. Dla mniej wymagających intelektualnie sympatyków „kierunku donikąd” (na lewo) jest propozycja w postaci Pani Klaudii Jachiry. To z kolei recepta pogrobowców PO i Nowoczesnej na zagospodarowanie wielkomiejskich troglodytów, których rzeczywistość egzystencjalna ogranicza się do imprez i przeglądaniu od rana do wieczora stron internetowych z markowymi ciuchami. To ludzie, będący żywą ilustracją słów Stanisława Lema na temat „elektronicznego neolitu”. Pani Jachira jest po prostu polityczną inkarnacją już zapomnianego posła i performera – Janusza Palikota. Jej rola na mównicy sejmowej będzie się sprowadzała zapewne do wnoszenia sztucznych wagin – w odróżnieniu od sztucznych penisów bimbrownika z Biłgoraja oraz obrażaniu Kaczyńskiego i ks. Rydzyka. Jachira jest wspaniałym uzupełnieniem kampanii Tomasza Sikory „Nie świruj, idź na wybory”, której twarzami zdecydowali się zostać m.in. aktorzy tacy jak Olgierd Łukaszewicz, Janusz Gajos czy Wojciech Pszoniak.  (https://www.youtube.com/watch?v=LdnUjqNTtjY). Bez względu na sympatie polityczne, należy sobie zadać pytanie, czy następcami wyżej wymienionych aktorów mają zostać ludzie, pokroju Klaudii Jachiry. Podobno mistrzów poznaje się po uczniach.

Była posłanka Nowoczesnej, a obecna przedstawicielka koalicji KO, Pani Katarzyna Lubnauer nie zna co prawda osobiście twórczości Pani Jachiry – która to sama siebie określa mianem „artystki” i „vlogerki”, ale coś tam słyszała i zapewnia, iż ów głos jest potrzebny, ponieważ oddaje nastroje części młodego pokolenia. Oni podobno mówią takim językiem. Brawo, Pani Lubnauer! Jak rozumiem, każdy kto założy kanał na YT i będzie miał – powiedzmy – 100 tys. odsłon, powinien kandydować do sejmu jako „głos młodego pokolenia”. O losach Państwa nie powinni decydować specjaliści, ludzie z praktyką, doświadczeniem, o jakimś etosie, realnym dorobku – tylko celebryci, kpiarze czy intelektualne lumpy – kretyni, którzy to potrafią zgromadzić w Internecie odpowiednią ilość „lajków”. Z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, skoro twarzą partii, do jakiej należała wcześniej posłanka Lubnauer, był ktoś taki jak Ryszard Petru, człowiek, którego niemal każda wypowiedź była odą do głupoty. (Cdn.)

 

Włóczykij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*