Współczesna Pinokio – Greta Thunberg

Sprawy ekologii są coraz bardziej ważne i istotne w naszym codziennym życiu. 62 proc. społeczeństwa polskiego regularnie segreguje śmieci, 50 proc. często korzysta z toreb wielokrotnego użytku, a 43 proc. unika produktów jednorazowych. W trakcie zakupów prawie 36 proc. Polaków często kupuje produkty w ekologicznych opakowaniach, a 30 proc. zwraca uwagę na oznaczenia, związane z ekologią i środowiskiem naturalnym. To może za sprawą tego, że od lat 90. XX w. Polska i jej sposób funkcjonowania zmieniły się diametralnie w stosunku do tego, co było wcześniej.

Starsze pokolenie, pamiętające czasy „realnego socjalizmu” wychowane jest na zupełnie innych produktach i innym sposobie konsumpcji – co ciekawe, dziś powiemy: zrównoważonej i ekologicznej. Mięso nie było pakowane próżniowo i nie stosowano w technologii wytwarzania wędlin (i nie tylko) mrowia trujących związków chemicznych, obywatel nabywał mięso pakowane w papier – świeże i pachnące.  Tak samo rzecz się ma z jakimikolwiek innymi produktami – na przykład chlebem, który dziś pakowany jest w folię, a gdy go z niej wyjmiemy, od razu pleśnieje i schnie. Kiedyś człowiek, idący na rynek po zdrowe warzywa i owoce,  miał ze sobą solidną siatkę wielokrotnego użytku, dziś każdy produkt pakowany jest osobno w foliową torebkę. Wszelkie płyny dziś dostajemy opakowane w plastik, bądź tak jak mleko w kartonie. Lecz w środku ów karton ma folię aluminiową, która jest szczególnie niezdrowa dla człowieka. W socjalizmie mleko, napoje i piwo pakowane były w szklane butelki, jakie potem można było wykorzystywać i przetwarzać. Nasze czasy to czasy ekonomicznego postępu i boomu na konsumpcję – co za tym idzie producenci, by osiągać maksymalny zysk, uzależniają odbiorców od swych produktów, które stają się jak pewnego rodzaju formą religii (korzystanie przez młodzież  z urządzeń przenośnych  typu smartfony i telefony z dostępem do Internetu i portalach społecznościowych, jak również gier, zabiło relacje międzyludzkie).  Problemem nie są ludzie czy konsumenci, bowiem oni tkwią na końcu całego tego łańcucha. Głównym problemem jest korporacja globalna – ponadnarodowa, nie stosująca się do żadnych przepisów, a tam gdzie występują naciski na ekologię, przenosząca swoje odpady do innych państw, które te odpady składują.

Pamiętamy chyba liczne katastrofy ekologiczne bieżącego roku 2019? Co działo się w Polsce i ile płonęło nielegalnych wysypisk śmieci, gdzie składowane były odpady komunalne z Europy i nawet Afryki, ale też i odpady chemiczne czy odpady z elektrowni atomowych, co jest po prostu zagrożeniem życia i wielkim skandalem.

Biznes opiera się na zysku a zysk nie ma sobie ani krzty ekologii i duszy czy sumienia. Globalny biznes widzi jednak zmieniające się trendy i widzi, że na ekologii też można będzie zarobić fortunę. Zmiana ludzkich nawyków będzie powodowała wzrost cen, ale będzie to nieodwracalne, bez możliwości wyboru – co z ekonomicznego punktu widzenia jest dla producenta zbawienne. Walka tzw. ekologów, m.in. z polskim węglem nie uwzględnia w ogóle potrzeb przeciętnego obywatela ogrzania swojego mieszkania, czy gospodarstwa na wsi, które przy użyciu energii elektrycznej, czy pieców gazowych stają się ekonomiczną pętlą u szyi. Młodych ludzi, niosących banery, wydrukowane na zlecenie NGO’s-ów i innych fundacji, pobierających fundusze od globalistów, to jednak nie interesuje. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

wrzesień 2019

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*