Emigranci z dalekich krajów przyniosą nam wolność? (2)

Podobnie rzecz się ma w obozach w Egipcie i Sudanie – władze i tamtejsi politycy nie ścigają handlarzy niewolników i nie karzą sprawców, a nierzadko nawet spiskują z nimi w procederze porywania i wykorzystywania uchodźców. Porywacze żądają okupu od rodziny porwanego. Często to dla nich niewyobrażalne sumy – zadłużają się, a nawet żebrzą, by tylko uzbierać potrzebną kwotę. Tym bardziej, że kiedy porywacze dzwonią, w telefonie słychać rozpaczliwe krzyki torturowanego krewnego. Czasami nawet po wpłaceniu okupu porywacze nie wypuszczają zakładnika, tylko przekazują go innej grupie i cały proces zaczyna się od nowa. W Libii, doprowadzonej przez Stany Zjednoczone Ameryki do chaosu, kwitnie przemoc.  Głównym ośrodkiem przemytu migrantów jest miasto Sabha, położone na południowym zachodzie kraju. Cena za migranta, niewolnika waha się od 200 do 500 dolarów. Osoby mające takie umiejętności jak malowanie czy kładzenie dachówek są wyceniane wyżej od pozostałych, a następnie wykorzystywane np. podczas prac budowlanych. Kupionego człowieka można przetransportować do Europy i mieć na własność. Jeszcze okrutniejszy los czeka migrujące dzieci. Europol mówi o zaginięciu 10 tys. samotnie podróżujących jako uchodźcy do Europy dzieci i nastolatków. Połowa z nich zaginęła bez śladu już we Włoszech. Także w Szwecji zaginęło tysiąc zarejestrowanych nieletnich migrantów. Dziewczynki z Nigerii, którym udało się uciec przed brutalną przemocą terrorystycznego ugrupowania Boko Haram, zmuszane są we Włoszech do prostytucji. Dzieci, najczęściej z Egiptu, są bezwzględnie wyzyskiwane i wykonują najcięższe prace za głodowe wynagrodzenie. Większość nastolatków, którym udaje się po przybyciu do Włoch czy Szwecji zniknąć bez śladu, ma od 15 do 17 lat. To jednak tylko ci, którzy już zostali zarejestrowani i wprowadzeni do systemu. Istnieje też szara strefa, o której nikt „nie wie” – handel organami lub niewolnictwo w rolniczych regionach Europy (Hiszpania, Włochy).

Kolejny mit, jaki trzeba poruszyć, to przestępczość. Skrajnie prawicowi komentatorzy opierają się jedynie na swoich empirycznych doświadczeniach lub przeinaczeniach. Podobnie robi lewica – wahadło przesuwając w swoją stronę. Okazuje się, iż od niedawna robione są statystyki przestępstw w podziale na narodowości sprawców.

Po raz pierwszy zrobiła to kolońska policja po słynnych wydarzeniach w noc sylwestrową (31.12.2015), o które oskarżono islamistów. Sporządziła ona według narodowości bazę danych osób, które nielegalnie wjechały do Niemiec i dopuściły się przestępstw.

Raport obejmuje okres od października 2014 do listopada 2015 roku i został opublikowany w czasopiśmie branżowym niemieckiej policji. Dane statystyczne potwierdzają, że generalizowanie i stygmatyzowanie uchodźców jest niesprawiedliwe. To po pierwsze. A po drugie nie wszyscy uchodźcy są agresywni i chętni do popełniania przestępstw. Większość z nich nigdy nie weszła w kolizję z prawem. Warte uwagi są dane, dotyczące Syryjczyków, Irakijczyków czy Afgańczyków.

Wśród uwzględnionych w policyjnym rejestrze 1100 Syryjczyków, przebywających aktualnie w Kolonii, znajduje się tylko pięciu, którzy dopuścili się czynów karalnych – to mniej niż 0,5 procent. Dużo większy problem jest z imigrantami z Maroka, Algierii czy Tunezji. Wśród przybyszów z krajów Północnej Afryki ponad 40 procent weszło w kolizję z prawem. Co ciekawe, dużym problemem są wyznawcy islamu z… Europy – głównie z Bośni-Hercegowiny, Czarnogóry i Albanii. Najczęściej dopuszczają się oni rozbojów, włamań do samochodów oraz kradzieży w sklepach. Oczywiście problemem są tradycyjnie klany z Czeczenii i Gruzji, zajmujące się handlem bronią i stręczycielstwem. Również  Marokańczycy cieszą się w Niemczech szczególnie złą sławą.

Jako przykład podam 20-letniego Albańczyka, który od końca 2014 roku przebywa na północy Niemiec, ale dopiero w listopadzie 2015 roku złożył wniosek o azyl. W tym czasie policja zatrzymała go 27 razy w związku z włamaniami do mieszkań. Młoda Bośniaczka, zatrzymana przez policję pod koniec listopada 2015 roku na dworcu głównym w Essen podała do protokołu, że systematycznie dopuszcza się kradzieży. „Chcę móc sobie pozwolić na więcej” – tłumaczyła. Kobieta, wraz ze wspólnikami, została przyłapana na gorącym uczynku. Młodzi mężczyźni, nie mając szans na dostanie azylu, decydują się na krok kryminalny, by utrzymać się w Niemczech na przyzwoitym poziomie. Pieniądze są im potrzebne jak woda i powietrze, a ponieważ nie mogą ich zarobić legalnie, więc zarabiają, pracując na czarno, albo uciekając się do kradzieży i rabunków. Inną statystykę przestępczości sporządziła policja w Szlezwiku-Holsztynie. W roku 2015 wzrosła tam liczba włamań do mieszkań do ok. 8600, czyli o 1100 więcej w porównaniu z rokiem 2014. Liczby te obrazują, iż mafie i prawosławni (*Serbowie) kryminaliści z Bałkanów robią emigrantom islamskim czarny piar. Policja mówi o „rabunkowych najazdach na miasta i powiaty” oraz ok. 100 bandach przestępczych, dobrze zorganizowanych i trudnych do schwytania. Liczba wyjaśnionych spraw jest niska i wynosi tylko 9%.  Z analizy demograficznej z 2010 roku wynika, że prawie 70% mieszkańców Niemiec stanowią ludzie po trzydziestce. Tymczasem większość uchodźców i migrantów, którzy napłynęli do Niemiec w rekordowym pod tym względem rokiem 2015, to mężczyźni w wieku od 14 do 30 lat. Przedstawiciele tej grupy wiekowej popełniają prawie 70% wszystkich przestępstw na całym świecie. Najgroźniejsi są młodzi mężczyźni w tym wieku. (Cdn.)

 

Roman Boryczko

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*