Być, jak korporacyjna pani Magda…

Ledwie wyszliśmy z czasu grozy. Czas  ten dla wielu polskich rodzin był drogą ku ostateczności. Nasi bliscy odchodzili w samotności i nie dane im było wypowiedzenie ostatniego słowa do rodzin,  uściśnięcie dłoni, skierowanie grymasu twarzy, który mógłby oznaczać ostatni uśmiech życia. System zadbał o to, by ostateczność oznaczała również techniczne unicestwienie. Człowiek z godnego obywatela, rodzica, istoty pełnej pasji, marzeń, celów, jakie sobie każdy stawia w naszym dosyć krótkim życiu został, przez system sprowadzony do roli korzystnej inwestycji. Za ciałem, zaszeregowanym w odpowiedni sposób, szły dla umieralni – kaźni naszych czasów ostatecznych (boję się w tym momencie użyć określenia „szpital”) – wymierne środki, przeznaczone i wycelowane w pacjentów pandemicznych i to była jedna korzyść dla pracowników „białych obozów śmierci”.

Druga to  specjalne dodatki dla samych białych towarzyszy od zleconej przez państwo z dykty eutanazji, o kryptonimie Covid-19. Każdy normalny, świadomy człowiek bał się zadzwonić po pomoc do tych „łowców skór” i robiono to w ostateczności.  Każdy się bał tego białego, upiornego pojazdu z czerwonym krzyżem, bo wiedziano, że jest to wizyta karawanu z równie upiorną załogą śmierci. Cały ten śmiertelny czas ściek informacyjny dbał, byśmy nie zapominali  o tym, że państwo jest głównym regulatorem pomiędzy tym, co niewidzialne a tym, co doczesne.

W założeniu wielkich tego świata wszyscy uczestnicy tej operacji militarnej mieli zostać wyznawcami wirusa jako boga okrutnego, jako ostatecznego przejścia z życia wymierającego gatunku ku boskiej, zdrowotnej sile zaszczepionych, osobników wybranych, świadomych, szczęśliwych szczęściem Wielkiego Brata – Stwórcy Jedynego. Świątyniami tego boga stały się telewizja, Internet, gazety papierowe i inne środki masowego przekazu. Wszędzie na ulicach rozwieszano wielkoformatowe plakaty, z murów afisze krzyczały o zbawczej roli boskiego „wyszczepienia”. Dwuletnia gehenna, dwuletni okres wyczekiwania, który system nałożył na nas-obywateli jak klątwę, stał się czasem ostatecznego złamania ducha wielu ludzi. Kolejne fale szaleństwa były niczym innym jak kolejnymi obostrzeniami, jakie system z satanistyczną satysfakcją nakładał na umęczonych psychicznie. Praca zdalna, która objęła prawie w całości sferę budżetową (swoich wiernych zdrajców – miejcie świadomość tego, iż przyłożyliście do kreowanego plugastwa brudny paluch) i pokazała dobitnie, kto jest w tej batalii upiornym urzędnikiem w czarnym mundurze oficera SS, korzystającym z nic-nierobienia bądź markującym czynności, za które Wielki Brat płacił, a kto ostatecznie padł ofiarą szaleństw, lock downów, pozbawienia człowieka elementarnych praw jak możliwość wychodzenia z domu,  decydowania o własnym życiu,  praw do prywatności,  praw do życia według własnych zasad. Nie tylko u nas – w USA dopiero tuż przed Wielkanocą ’22 Sąd Najwyższy uznał nakaz noszenia maseczek (w RP zwanych „kagańcami Szumowskiego”) za sprzeczny z Konstytucją USA i odbierający obywatelom należną im wolność. W Ameryce skończy się to lawiną procesów o odszkodowania. W Polsce???

System zadbał o to, by większość, opętana złudną wiarą końca trudnych czasów, całkowicie zdominowała próbującą są się przebić przez histeryczny wrzask i wycie, zepchniętą ku perwersyjnej uciesze w ciemny kąt, umęczoną u kresu sił – zdroworozsądkową mniejszość. Mniejszość stała się niewygodna, niewierni – choć nieliczni – stali się groźni. Nie w każdym państwie na kuli ziemskiej system działał tak samo zbrodniczo, społeczności w wielu miejscach nie pozwoliły sobie na to, by narzucono im kagańce i zrobiono z nich niewolników – lecz w innych miejscach dochodziło i dochodzi cały czas do sprowadzenia obywateli do roli niewygodnych, roli szkodników, które trzeba wytruć. Indoktrynacja – jak młyn – miele wolno, lecz skutecznie. Zabójcy jeszcze nie odpuścili, nie powiedzieli ostatniego słowa. Zabójcy trzymają w swoich rękach pieniądze, trzymają światową ekonomię, mają tysiące zaufanych agentów wpływu, gotowych służyć satanistycznej koncepcji ostatecznego rozwiązania kwestii ludzkości z Planety Ziemia.  (Cdn.)

Roman Boryczko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*