Bitwa o Gąski i Choczewo

Znacie? Znamy! To posłuchajcie…

Niedawno temu, nie za siedmioma górami, pewna szpetna Bestia postanowiła, iż miast ziać przyzwoicie ogniem, jak to od wieków bywało, będzie obłoki radioaktywne z siebie wydzielać.

Mieszkańcy okolic, gdzie Bestyja gniazda ulokować próbowała, larum podnieśli i postanowili dać opór gadzinie. Wieść się rozniosła i również z dalekich stron zaczęły przybywać rozmaite Donkiszoty i błędne rycerki.

  Bestyja imię PGE nosi. Na gniazdo upatrzyła sobie piękne okolice: nadmorskie, o czystych szerokich plażach – Gąski i Choczewo a także Żarnowiec, gdzie gniazdo już nawet kiedyś budować zaczęła, ale wypędzona została. Podczas dwóch ostatnich bitew i ja tam byłam, herbatę na rozgrzanie piłam, a jak było, Wam opowiadam:

W ośnieżonym, zimowych Choczewie przedstawiciele PGE przyjechali na „spotkanie informacyjne”. Zaskoczył mnie stopień mobilizacji przeciwników budowy EA. Prócz licznie zgromadzonych okolicznych mieszkańców, zrzeszonych w Komitetach Nie dla Atomu w Choczewie i Gąskach, przyjechali ludzie z całej Polski i nie tylko. IAN, PIAN, przedstawiciele NGO’s-ów i Zielonych.

Bitwa była nierówna i została przez PGE sromotnie przegrana. Nie mogło być inaczej, skoro skonfrontowane zostały bardzo gorące emocje mieszkanców, ich energia, wysoki poziom argumentów merytorycznych przedstawicieli Komitetów (świetne nie tyle wystąpienie, ile cały show legendarnego już w pewnych kręgach Latarnika z Gąsek), zaproszonych przez mieszkańców ekspertów  z…

Z murem. Murem kiepskiej jakości, zbudowanym ze świetnie wyuczonego i wypracowanego, niemałym zapewne wysiłkiem, obojętnego spokoju. Miałam wrażenie, że decydenci PGE ubierając się na to spotkanie, prócz ślicznych garniturów założyli też maski sympatycznej uprzejmości. Sztuczne było ich zachowanie, sztuczne uśmiechy, co odbierali, mniej lub bardziej świadomie, ludzie na sali i budziło to ich agresję.

Budżet na propagandę atomową w PGE liczony jest w milionach. Całkiem nie rozumiem, dlaczego zatem szefowie koncernu przywieźli ze sobą tak marną prezentację. Słabą na wszystkich poziomach – od wizualnego począwszy na merytorycznym skończywszy. Prezentację, której nikomu nie chciało się obejrzeć…

Taktyka przedstawicieli PGE była następująca: na każde pytanie, niezależnie od tego, czy było merytoryczne czy emocjonalne, któryś z panów w pięknych garniturach odpowiadał: „To świetnie pytanie, bardzo dziękuję Pani/ Panu za nie”. Po czym mówił długo i zupełnie nie na temat, pilnując się jednocześnie, żeby żadna część jego wypowiedzi nie dała się zakwalifikować jako „tak” bądź „nie”. Żółto umundorowani Donkiszoci opuścili spotkanie w Choczewie z tarczą, co cieszyło ich tam bardziej, że za kilka dosłownie dni odbyć się miało referendum w Gąskach.

Referendum wygrane zostało w sposób tak zdecydowany, jak to tylko możliwe. Wysoka frekwencja i 94% głosów przeciwko budowie gniazda Bestyi uszczęśliwiły wszystkich jej antagonistów. Nie na długo…

Bestia tak łatwo poddać się nie zamierzała i udała się na koleją bitwę, o Gąski właśnie. Tym razem podczas sesji Rady Miasta w Koszalinie, Panowie w Garniturach przedstawiali wizję światłej przyszłości, jaka czeka okolicę, gdzie zbudowana zostanie Elektrownia Atomowa. Mówili długo (i nieskutecznie, radni nie dali się uwieść) – tymczasem na dole, przed Ratuszem zgromadzili się mieszkańcy Gąsek, Mielna i okolic, delegacja z Choczewa, mieszkańcy Koszalina, przedstawiciele NGO’s-ów a nawet delegacja z Niemiec.

Staliśmy, marzliśmy w przejmującym wietrze, krzyczeliśmy… W Koszalinie, prócz ilości zgromadzonych osób (około 400, w dzień pracujący, rano, pogoda niesprzyjająca) zaskoczyła mnie różnorodność manifestujących. Od dzieci do staruszków. Od biednych do bogatych. Od podrywających do skakania, po melorecytujących patriotyczne odezwy. Pełny przekrój społeczności.

To i solidarność zamieszkujących miejscowości Choczewo i Gąski, ich wzajemne wspieranie się, to najjaśniejszy dla mnie aspekt obu bitew.

Z drugiej – ignorancja PGE, udawanie dialogu, dlaczego tak? Czy dlatego, że wszystko już zostało postanowione i dlatego Panowie w Garniturach bawią się w pozorne konsultacje?

No i jeszcze jest Żarnowiec, nieobecny podczas bitew. Żarnowiec śpiący i śniący o Eldorado, jakie stworzy Elektrownia Atomowa.

Ale to temat innej bajki…

  

Małgorzata Włodarczyk

 

One thought on “Bitwa o Gąski i Choczewo

  • 26/02/12 o 13:31
    Permalink

    MIieszkam niedaleko Żarnowca i nie chcę tu elektrowni jądrowej, nie chcę jej też nigdzie indziej w Polsce ani w Europie ani na świecie.
    Zastanawiam się co nasza społeczeństwo zostawi następnym pokoleniom – tony śmieci, elektrownie jądrowe, broń masowej zagłady.
    Ludzie opamiętajcie się – trzeba stawiać na bezpieczne technologie, materiały, które można powtórnie wykorzystywać.
    Panowie z PGE mają to wszystko w d…
    Zarabiają kupę kasy i muszą zrealizować business plan.
    Może niech postawią EJ w swoim ogródku.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*