Wymiana cinkciarzy na ministrantów i co z tego wyniknie…

100_2800AWybory AD 2015, czyli wybranie swych przedstawicieli wedle przepisu “demokracji przedstawicielskiej”, nie były dla nikogo zaskoczeniem, a rzeczone wydarzenie stało się wymianą kadrową w POPiS-ie, kiedy to cinkciarzy wymieniają ministranci, kiedy “bezczelnych malwersantów” wymieniają “świętojebliwi naprawiacze świata”, a to jedynie to wymiana figurek drewnianych, nie naszych przedstawicieli, nie obrońców polskiej racji stanu, to rotacja “ludzi wyciętych z ideologii” ulokowanych na scenie politycznej, czyli deskach “tancbudy władania” – zlokalizowanej i administrowanej ponad naszymi głowami, bez naszej zgody, często nam na pohybel. Nastąpiło wyrotowanie do przodu, do władania, tych z POPiS-u, którzy cierpliwie i z zawziętością poczekali, aż ci drudzy, mniej kościelni, bardziej pazerni, kilka razy “strzelili sobie w nogę”, najdotkliwiej u “Sowy&Co” i sami się skasowali. Gorsi wymienieni zostali na tych, co miernotę i zaściankowość przybrali “maryjnym płaszczem chwały”, ale to tak samo marionetki bez duszy, bez ludzkiej wrażliwości, z programem partyjnym, jednowymiarem widzenia świata, bez refleksji moralnej i wyobraźni, z wielkim pożądaniem władania dla samej upojnej “woni suki”, jaką jest władza, nagarniania substancji, zawsze władzy łatwiej dostępnej, pod siebie, dla bycia mordami medialnymi, obiektami ulokowanymi w celebryckim kotle, bardziej grzeczni, niż poprzednicy, bo “ksiomdz tak nakazał”, tak…  Toteż – nie mając niczego do powiedzenia w formie afirmatywnej – wyrażam swą niechęć i pogardę dla politycznej kasty pasożytniczej, dla której Polska jest płachtą, którą zamieniają w ideologiczny plakat, a społeczeństwo w trampolinę, która wynosi do władzy. Sednem sprawy jest zwierzęce, bezwstydne parcie na kasę, zarówno w kręgach cinkciarskich, jak ministranckich, a więc teraz zamieniamy “Polskę w budowie” na “Polskę, w której szczęśliwy każdy będzie, gdy ksiomc przyndzie po kolędzie”… Jedno pewne, że władający z kulis, spoza sceny, ale bacznie i czujnie Pan Prezes, staje się kimś w rodzaju neoPiłsudskiego, samozwańczego “Naczelnika Państwa”. To on jest rzeczywistym źródłem woli, myśli i siły, zwłaszcza młodych, co mają dość emigrowania, chcą w Polsce zarabiania i “urządzania się”, staje się gwarantem “jednomyślności” politycznej w państwie. Nikt nie “podskoczy” Prezesowi Kaczyńskiemu, bo to on buduje rząd, jest dyrygentem, a Beata gra pierwsze skrzypce, zaś głupek lub romantyk, który zechce mu “wrzucić kamienie do ogródka” – zrobi fatalny błąd, przestanie istnieć politycznie, będzie spuszczony w klozecie historii, bez chwały i glorii.  Czy, zatem “Wódz” i jego ekipa zapewnią stabilność gospodarczą kraju i przeprowadzą głęboką przebudowę państwa, aby już nie “istniało teoretycznie”, odnowią “słuszną” pamięć historyczną, wyzwolą entuzjazm i poczucie polskiej dumy? Pożyjemy, zobaczymy… Amen.

AntoniK.

One thought on “Wymiana cinkciarzy na ministrantów i co z tego wyniknie…

  • 11/11/15 o 20:07
    Permalink

    Mocne
    Strawiłem w całości
    Czuję się fajnie!
    Może jeszcze nie wszyscy zakapturzeni poszli na marsz Polski dla Polaków…
    Młodzi nie pamiętają już lat 90tych gdzie hasło to oznaczało wpie…. lub w gorszym wypadku śmierć z ręki skina ,którgo tata był w SB:)
    AMEN

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*