Wolność dla Azji
Prezydent Filipin – Rodrigo Duterte – podczas oficjalnej wizyty w Japonii, powiedział ostatnio, że chce wyprowadzenia wszystkich amerykańskich wojsk z jego kraju w ciągu najbliższych dwóch lat.
Duterte powiedział także podczas Forum Ekonomicznego w japońskiej stolicy Tokio, że Manila w razie potrzeby jest skłonna do wypowiedzenia paktu obronnego z Washingtonem.
„Chcę, aby w ciągu najbliższych dwóch lat mój kraj był wolny od obecności obcych wojsk” – powiedział Duterte z wyraźnym odniesieniem do amerykańskich sił zbrojnych, dodając: „Chcę i jeśli będę musiał zmienić lub uchylić umowy wykonawcze, to to zrobię”.
Filipiński mąż stanu powiedział dziennikarzom we wtorek przed wyjazdem do Japonii, iż nie podpisze poprawek do umowy o współpracy militarnej ze Stanami Zjednoczonymi.
Prezydent Duterte obiecał, że dokona oceny paktu obronnego z USA. Już wcześniej stwierdził, iż obecność wojsk amerykańskich na wyspie Mindanao może skomplikować działalność Manili przeciwko terrorystycznej grupie bojowników Abu Sayyaf, przeprowadzających ataki terrorystyczne w tym kraju.
Podczas spotkania z liderami biznesu w stolicy Chin, Pekinie, w zeszłym tygodniu, Duterte jasno określił, że Filipiny chcą się odseparować od Stanów Zjednoczonych i ułożyć się na nowo z Chinami i Rosją.
Prezydent Filipin normalizuje stosunki z Chinami i Rosją, wyzwalając się z kolonialnych relacji z USA. Filipiny dla USA to tylko strategicznie położona kolonia. W ubiegłym miesiącu lider wyspiarskiej republiki ostro skrytykował USA i prezydenta Baracka Obamę, mówiąc, że nie będzie „marionetką” Ameryki. „Jestem prezydentem suwerennego kraju i odpowiadam tylko przed Filipińczykami, a nie przed obcymi”.
Przyczyny, jakie doprowadziły do obecnego kryzysu na linii Manila-Washington, wymagają dłuższego studium, na które tu nie ma miejsca.
Andrzej Filus