Wiersze codzienne Ob. Wiesia
zimą o szóstej rano
zimą o szóstej rano
piękne kobiety nie kręcą
się po ulicach śpią
wtulone w kolorowe sny
zimą o szóstej rano
przystojni faceci mijają
brzydkie kobiety
zmarszczone
piękne kobiety po
pewnym czasie zbyt
krótkim by facet odprzystojniał
stają się nieprzytulalne
zdrowia życzę
mówisz – chorujesz
w ciepłym łóżku leżąc
mamusia warzy gorący napitek
tatuś po czółku pogładzi
córeczkę – zarządzi ciszę
mówisz – chorujesz
i jam też niezdrowy
w zimnej pościeli o świcie
się kładę i tylko myśli
ciepłe miewam one
lekarstwem i gorącą strawą
mówisz – chorujesz
zdrowia tobie życzę
niepogoda
damsko-męska pogoda
a miało być całkiem-całkiem
zamroziło aby nie łzy
tylko serce
żona warczy obok
bo noc a mnie sen
zasnąć nie dozwala
strach tylko oczy
otwiera i gardło
pręży do nie-mego krzyku
w przestrzeń pustą
jak ta butelka na stole
niepogodzony sufit
okiem mierzę tyle
ci moich włości
Wiesław Ob. Wieś Pawłowski