Tożsamość narodowa mniejszości polskiej na Wileńszczyźnie (2)

 

Polacy na Wileńszczyźnie, poszukiwanie tożsamości

Pojęcie Wileńszczyzny nigdy nie zostało zdefiniowane terytorialnie. Podsumowując konferencję Wileńszczyzna u progu trzeciego tysiąclecia Romualdas Bazis stwierdził, że Ziemia Wileńska dla naukowca jest wdzięcznym obiektem badań. Jest to bowiem „swego rodzaju tygiel doświadczalny, w którym spotykają się i ścierają przedstawiciele różnych kultur, różnych narodowości i religii”[1].

 Mówiąc o Wileńszczyźnie należy odwołać się do historii, do terytorium międzywojennego województwa wileńskiego II RP. Obecnie jednak tereny dawnej Wileńszczyzny znalazły się pod jurysdykcją trzech różnych państw (Łotwa, Litwa, Białoruś), a jej części, rozdzielone państwowymi granicami, dziś wielokrotnie nie mają ze sobą nic wspólnego poza wspólną historią Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Wileńszczyzna jest pojęciem, z którym na trwałe związana jest świadomość Polaków i, w mniejszym stopniu, Białorusinów zamieszkujących Wileńszczyznę. Nie można się jednak ograniczać i „Wileńszczyznę” rozumieć jedynie jako terytorium Republiki Litewskiej, które dziś jest zamieszkane jedynie przez litewskich Polaków i Białorusinów. „Wileńszczyzna, bowiem jest swoistym środkowoeuropejskim Babilonem, którego kulturalna, językowa, historyczna odrębność powstała także dzięki wysiłkom wielu innych narodów zamieszkujących te tereny: Rosjan, Litwinów, Tatarów, Karaimów, Żydów i innych”[2] – wyjaśnia Aleksander Vile. Tomas Venclova z kolei stwierdza: „Wielkie Księstwo Litewskie było bardzo niezwykłym tworem, przypominającym czasy wielkiej wędrówki ludów”[3].

Wychodząc z założenia, że Wileńszczyzna obejmuje tereny byłego województwa wileńskiego, które po roku 1939 znalazły się w składzie Republiki Litewskiej, a obecnie zamieszkałe są w większości przez mniejszości narodowe, mówi się więc przede wszystkim o Wilnie, Druskienikach oraz pobliskich rejonach[4].

Polacy zamieszkujący na Litwie są obecnie największą mniejszością w kraju[5]. Mieszkając na Wileńszczyźnie od wieków, uważają, że są u siebie, dlatego też nie pozwalają na nazywanie siebie polonią. Jan Widacki, pierwszy ambasador RP na Litwie ujął to w lapidarnym, ale bardzo trafnym skrócie myślowym skierowanym do Polaków litewskich: „To nie Wy z Polski, tylko Polska od Was wyjechała”. Polacy są na Litwie rdzenną ludnością i to właśnie wyróżnia ich od innych polonii jak i od mniejszości rosyjskiej na Litwie.

Samookreślenie tożsamości jest dla polskiej mniejszości narodowej dosyć skomplikowane. Często da się słyszeć pytanie:, dlaczego ich przodkowie dumnie stwierdzali, ze są gente lituanus, natione polonus, czyli „Polakami litewskiego pochodzenia”, a ich wnukom oświadcza się odwrotną prawdę, że są „Litwinami polskiego pochodzenia”[6], czyli gente polonus, natione lituanus. Zainteresowanie tym problemem jest widoczne także ze strony naukowców litewskich. Alfredas Bumblauskas w swoim referacie[7] zaznacza, że jednym z głównych dążeń współczesnego człowieka jest poszukiwanie tożsamości. Profesor wyznał, że ze swoimi studentami, w szczególności zaś ze studentami-Polakami często podejmuje próby określenia, czy Litwę zamieszkują Polacy litewscy czy też Polacy na Litwie i czym się te pojęcia różnią[8].

Źródeł zamieszania, związanego z poszukiwaniem tożsamości przez litewskich Polaków, doszukiwać się należy w historii regionu Wileńszczyzny. Następstwem drugiej wojnie światowej był fakt wyjazdu Polaków z Litwy. W wyniku przymusu lub też z własnej woli, polskie elity w większości opuściły tereny Wileńszczyzny, ludność zaś, która pozostała, uległa częściowo społecznej degradacji. Czynnik wyższego statusu polskości gwałtownie stracił na znaczeniu. Na tle społeczności większościowej Polacy są grupą raczej mniej wykształconą i w większości mieszkającą na wsi. Katarzyna Korzeniewska zauważa: „Rozwój mniejszości polskiej odbywa się bez wyraźnego przyzwolenia społecznego, w dużej mierze dlatego, że polskość wśród Litwinów jest kojarzona z tradycyjnym zagrożeniem wynarodowienia, a obecnie także z istnieniem silnej mniejszości polskiej”[9].

Stopień świadomości narodowej wśród Polaków na Litwie jest najwyższy spośród krajów ościennych zamieszkanych przez ludność polską[10]. Najwięcej jest na Wileńszczyźnie polskich szkół, obecność polityczna Polaków w litewskim życiu publicznym jest również najznaczniejsza. Pamiętać jednak należy, iż odpowiednio świadomość narodowa Litwinów jest o wiele bardziej rozpowszechniona i głębsza w porównaniu z narodem białoruskim czy też ukraińskim[11].

Ewa Nowicka w pracy pod tytułem Polacy czy cudzoziemcy? Polacy za wschodnią granicą analizując mniejszości polskie zamieszkałe w bloku państw postsowieckich, dla określenia sytuacji Polaków na Litwie używa określenia „polskość zagrożona”. Uważa ona, iż polskość przetrwała na tych ziemiach w postaci prawie nieokrojonej przez okres władzy komunistycznej i istnienia ZSRR. Obecnie jednak, w niepodległym państwie litewskim jest poważnie zagrożona, a w związku z tym silna i gwałtownie manifestująca.

Odrębność sytuacji Polaków na Litwie względem Polaków w innych państwach postsowieckich jest mocno podkreślana pod każdym względem – zarówno materialnym jak też i kulturowym. Ukazuje to, w jaki sposób polityka narodowościowa państwa, w którym żyje mniejszość, potrafi oddziaływać na strukturę mniejszości i na intensywność poczucia narodowościowego[12].

Polacy na Litwie nie są polonią. Jan Widacki, pierwszy ambasador RP na Litwie ujął to w lapidarnym, ale bardzo trafnym skrócie myślowym: „To nie Wy (Polacy z Litwy – przyp. aut.) z Polski, tylko Polska od Was wyjechała”. Polacy są na Litwie rdzenną ludnością i to właśnie wyróżnia nas od innych polonii jak i mniejszości rosyjskiej na Litwie.

Nowicka w ramach badań nad mniejszością polską na Wileńszczyźnie odbyła obserwację instytucjonalnego życia Polaków na Litwie w czerwcu 1999 roku. Jednym z wyników jej badań było stwierdzenie, iż gradacja polskości, zauważalna na Białorusi, występuje także na Litwie. Jednak na Litwie spotyka się w przewadze Polaków o zupełnie jednoznacznie ukształtowanej świadomości narodowej, wyrazistej tożsamości polskiej. Przynależność narodowa jest wśród nich akcentowana prawie obsesyjnie, a o polskość walczą na różnych płaszczyznach.[13] W artykułach zamieszczanych w dziennikach i czasopismach polskich wydawanych na Litwie dominują tematy patriotyczne, często odwołuje się do wielkich ideałów polskości, co dla Polaków w Polsce brzmiałoby archaicznie. Dużą uwagę zwraca się na koligacje rodzinne, podkreślając udział w powstaniach, legionach, wojnach i o wszelkich zasługach dla Polski lub polskości. Częściowo może to być sposobem dla uzasadnienia podtrzymywania polskości w obecnych trudnych warunkach. Ewa Nowicka pisze, że wśród „wielkich Polaków” z Wileńszczyzny spotkała się z opinią, że „silna polska tożsamość jest źródłem wewnętrznej siły człowieka”[14]. Niektórzy liderzy polscy na Litwie widzą też praktyczny pożytek z zachowania polskości. Uważają oni, że polskość i folklor miejscowy oraz tradycje miejscowe będą przyciągać turystów nie tylko z Polski, ale też z całej Europy.

Obecnie na Litwie wiodącą rolę odgrywa narodowa kultura litewska. Mowa o kraju jako całości, nie zaś o regionach zamieszkanych przez mniejszość polską. Polskość na Litwie występuje w roli, która z różnych względów jest mało atrakcyjna dla społeczeństwa litewskiego[15].

Aleksander Vile wyznaje na łamach strony internetowej Regiopolis – Wileńszczyzna: „Gdy nas coś boli – idziemy do lekarzy – Polaków. Pijemy Żywca w kawiarni Alina. Oglądamy TVN 7 i TV Polonia. Uczymy się w polskich szkołach podstawowych i gimnazjach. Następnie zdobywamy wyższe wykształcenie na polonistyce Uniwersytetu Wileńskiego lub Wileńskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, ewentualnie wyjeżdżamy na studia do Polski (…). Chodzimy na koncerty i dyskoteki do Domu Polskiego oraz na wystawy do polskiej galerii. Mamy dziennik, radio, kilka tygodników, kolorowy miesięcznik, zine’y, zespoły disco polo i zespoły punkowe, folkowe kapele, stowarzyszenia, dwie partie, kluby. Wszystko polskie lub po polsku. Jedni mówią – ghetto, drudzy – autonomia kulturalna…”[16]

Nie wszyscy wśród Polaków wileńskich hołdują zasadzie „tylko polskie”. Czesław Okińczyc, który jest właścicielem wymienionego wyżej polskiego radia Znad Wilii[17] w wywiadzie udzielonym Marcinowi Wojciechowskiemu na łamach Polis oświadcza:To, że program nie jest nadawany tylko po pol­sku nie znaczy, że nie adresujemy go przede wszyst­kim do Polaków, którzy powinni się przecież swo­bodnie porozumiewać w trzech językach, w których nadajemy audycje. Nie możemy zapominać, że 60 proc. naszych potencjalnych odbiorców stanowią Li­twini. Dlatego pracownicy radia są w przeważającej mierze Polakami, ale serwisy informacyjne, reklamy i konkursy emitujemy także po litewsku i rosyjsku. Jest to zgodne z odwieczną specyfiką Wileńszczyzny”[18].

Nie można więc chyba mówić ani o ghetcie polskim, ani o autonomii kulturalnej. Zauważyć również można, iż zdarza się, że częściej niż Radia Znad Wilii Polacy na Litwie słuchają Russkoje Radio[19], oraz oglądają ORT[20] zamiast Telewizji Polonia. Vile wyjaśnia, że na Litwie „polskość nie jest atrakcyjna ani gospodarczo, ani kulturowo, bo kojarzy się z zacofaniem, pijaństwem, skansenem i oszołomstwem politycznym”[21].

Wileńskich Polaków spotyka się w administracji państwowej i sektorze prywatnym na różnych stanowiskach, rzadko jednak który do swojej polskości publicznie się przyznaje. Częste jest stwierdzenia, że „jak na razie, to osoby, które zdobyły określony „wyższy status” w społeczeństwie, to jakoś nie bardzo się do Wilniuków przyznawać kwapią…”[22] Wytłumaczyć to można jedynie w ten sposób, że ci z wyższych warstw społecznych tak samo nie chcą się przyznawać do polskości jak i do jakiejkolwiek innej narodowości. Narodowość jako wartość wyższa traci stopniowo na znaczeniu.

 Mniejszość jako jedyny reprezentant polskości na Litwie, zazwyczaj nie występuje w roli przekaźnika wysokiej, atrakcyjnej kultury polskiej. Polacy na Litwie reprezentują raczej kulturę polską na folklorystycznym, bardzo lokalnym poziomie, na jakim istnieje np. kultura karaimska, ormiańska, żydowska. Polskość obecna jest często jako regionalna specyfika niektórych części kraju. Jest to wartość kulturalna sama w sobie, stanowi również ciekawy wariant kultury polskiej, a w przyszłości może być postrzegana jako specyficzne dziedzictwo historyczne Litwy. Dla takiego wariantu zachowania polskiej kultury niezbędne jest jednak podtrzymywanie getta narodowego. Powodem tego jest dosyć często spotykany brak umiejętności, najczęściej językowych, potrzebnych dla wyjścia w szerszy kontekst społeczny. Kultura polska na Wileńszczyźnie nie posiada także potencjału wpływania na miejscowe elity lub też możliwości neutralizowania negatywnych postaw w społeczeństwie litewskim[23].

Remigijus Motuzas[24] sygnalizuje, że jeśli przeanalizuje się artykuły w polskiej prasie na Litwie, to można powiedzieć, że nie służą one konsolidacji narodów polskiego i litewskiego. Gazeta nie rozbudza według niego lojalności wobec Litwy miejscowych Polaków – obywateli litewskich[25].

Jerzy Giedroyć na łamach paryskiej Kultury zamieszcza swoją wizję problemu mniejszości polskiej w stosunkach polsko-litewskich. Pisze on, że w nieporozumieniach powstałych na początku lat 90. XX w. problem stanowiła antylitewsko nastawiona mniejszość polska na Litwie. „Nasi rodacy nie uczą się języka i generalnie rzecz biorąc nie integrują się ze społeczeństwem litewskim. Taka postawa pobudza nadmiernie sentyment narodowy Litwinów, którzy nieraz odnoszą się z pogardą do Polski i posiadają kompleksy wobec kultury polskiej”[26].

Wobec takich wypowiedzi wśród ludności polskojęzycznej szerzy się przekonanie, że tak naprawdę tak w Polsce, jak i na Litwie większość społeczeństwa nie interesuje się problemami polskiej mniejszości na Litwie.

Znana jest na Litwie bariera wewnętrzna, świadomość potoczna Polaków z Polski. Nie tyle chodzi tu o wiedzę, co o „mapę symboliczną”, którą społeczeństwo polskie w swojej większości się posługuje. Mieszkańców krajów na wschód od Polski określa się krótkim etnonimem Ruskie, nazwę te stosuję się także do polskiej mniejszości, która często jest postrzegana również jako Ruskie, tyle, że cokolwiek inne[27].

 W społeczeństwie wileńskim dają się zauważyć również postawy mocno samokrytyczne. Internauta o pseudonimie Gość na forum internetowym stwierdza: „W Polsce nas uważają za ruskich, a na Litwie za pszekow[28] lub tutejszych tylko z tego powodu, ze ciągle się nad sobą użalamy i ogłaszamy jeden drugiego wrogami polskości”[29].

O polskim społeczeństwie często się stwierdza: nie ma na Litwie Polaków z odpowiednimi kwalifikacjami i wykształceniem. Narzeka się także, – że jest się biednymi, zacofanymi, wyzyskiwanymi. Popularne jest także stanowisko roszczeniowe – „Polska od nas wyjechała, więc niech nam teraz płaci odszkodowanie, Ruscy nas wyzyskiwali – niech płacą”[30]. Wygodniejsza jest ideologia „wygranej na loterii”, czyli oczekiwania na cud.[31] Kolejny internauta na forum internetowym przyznaje: „Potrafimy tylko narzekać i oczekiwać na mannę z nieba. Nawet miedzy sobą nie możemy się dogadać, jak coś trochę nie tak, to od razu wrag naroda, albo biegniemy do byle kogo byleby tylko był przeciwko temu od kogo uciekamy”[32].

Oczywiście postawy te obecne są nie tylko w wileńskim społeczeństwie polskim, ale tutaj się cieszą powszechnym przyzwoleniem, aprobatą społeczeństwa i przywódców politycznych. Nie hołdują im wszyscy, dlatego coraz bardziej widoczny staje się podział Polaków na Litwie. Dobrze zarabiający, wykształceni Polacy wileńscy stają się niedzielnymi Polakami, którzy śpiewają Hej, hej sokoły…, chodzą na mszę po polsku w niedzielę, na występy Rynkowskiego albo Laskowskiego. Polskość dla nich powoli staje się folklorem, narodowość przestaje być dla nich wartością nadrzędną. W życiu codziennym są kosmopolitami, obywatelami Litwy.

Druga, większa część Polaków na Wileńszczyźnie, według słów Aleksandra Vile, staje się powoli ghettem. Jest to zacofana gospodarczo i kulturalnie, apolityczna, niewykształcona masa, która potrafi głosować wyłącznie na „swoich” za wskazówką lokalnych partliderów. „Bezrobotna tłamszcza, gniazdo przestępczości i agresji. Na pierwszy rzut oka są to Polacy, wnikliwy obserwator jednak bez trudu zauważy pogłębiający się proces utraty świadomości narodowej i destrukcji wartości, rusyfikacji i lituanizacji. Ci ludzie tak na prawdę już nie są częścią żadnego narodu…”[33]

 Ewa Nowicka wyróżnia trzy kategorie Polaków litewskich. Stosunek ich liczebności jest diametralnie odmienny niż na sąsiedzkiej Białorusi. Na Litwie wyraźnie przeważa grupa – „wielkich Polaków”, świadomych swojej polskości, podkreślających ją i żyjących głęboko kulturą polską w środowisku czysto polskim, w którym wszystkie pokolenia mają jasną świadomość narodową. Spotykamy na Litwie także Polaków „mniejszych”, słabszych, którzy choć świadomi swojej polskości, nie stawiają jej w centrum zainteresowania. Trzecią kategorię stanowią tacy, którym tożsamość narodowa jest obojętna, nie mają jasności w tej kwestii i nie zależy im na tym, aby tę tożsamość ustalić.[34] Dwie ostatnie grupy stanowią zbiorowości proporcjonalnie mniejsze. Znacznie mniej niż na Białorusi jest osób z kategorii trzeciej – „najsłabszych” Polaków[35].

Niezwykle istotny jest rozkład terytorialny tych trzech grup. We wsiach zróżnicowanych etnicznie, zwłaszcza na pograniczu litewsko-białoruskim, więcej jest osób o niejasnej świadomości narodowej. Intelektualiści na Litwie zdają sobie sprawę z faktu, że świadomość narodowa białoruska jest „niejasna”, „rozmyta”, „zawracaniem głowy”, w związku z czym przy granicy białoruskiej i polskość jest rozmyta i niejasna. Ta kategoria ludzi odznacza się niskim stopniem świadomości etnicznej czy narodowej.

Gytis Juodpusis z kolei pisze, iż znacząca część ludności rejonu wileńskiego nie ma wyraźnie określonej świadomości etnicznej. Autor sugeruje wręcz, że określanie tej grupy jako Polaków, co było praktyką wszystkich powojennych spisów ludności, jest absolutnie nieuzasadnione. Uzasadnia to stwierdzenie tym, że część wielojęzycznych Polaków żyjących na Wileńszczyźnie mówi zarówno po polsku, jak i po litewsku czy rosyjsku, a wielu z nich – swoistą gwarą z dialektem białoruskim, – językiem zwanym po prostu[36].

Na innych terenach, gdzie nie ma etnicznego elementu białoruskiego, jest inaczej – tożsamość jest bardziej wyrazista. W miejscowościach, gdzie litewskość jest bardziej zdecydowana, polskość też się zaostrza. Mamy też na Wileńszczyźnie do czynienia z obszarami czysto polskimi lub prawie czysto polskimi, na których tożsamość polska trwa w nieskażonej niemal postaci[37].

Według Aleksandra Vile, narodowość na Wileńszczyźnie ma obecnie najmniejsze znaczenie. Większe znaczenie ma odrodzenie wspólnot lokalnych i Wilnianin to nie tyle narodowość, co poczucie powiązania z pewnym miejscem. Według niego Polacy z Wilna właśnie takie poczucie swojej odrębności mają. Wyznaje on na stronie forum internetowego: „Przypominają mi się studia w prastarym polskim mieście Danzig. Byliśmy tzw. studentami-obcokrajowcami, było nas tam zresztą około 100 osób z Litwy, Białorusi, Ukrainy… Otóż studenci Polacy z Ukrainy, Białorusi czy Kazachstanu uważali się odpowiednio za Ukraińców, Białorusinów, Kazachów (mimo polskiego pochodzenia), natomiast, gdy do studenta z Litwy mówił ktoś miejscowy „Wy, Litwini…”, ten się w 90 proc. przypadków obrażał: Ja nie jestem żadnym Litwinem! (Nawet nie w kategorii narodowości, bo wszyscy wiedzieli, ze nie jesteśmy Litwinami tylko Polakami z Litwy). Jestem Wilniukiem (ewentualnie Wilnianinem)” [38].

Tak więc Polacy z Litwy byli jedyną grupą obcokrajowców, która nie identyfikując się często z polskim społeczeństwem, zarazem nie identyfikowała się też z krajem swego pochodzenia, tylko z miejscem zamieszkania lub urodzenia (w tym przypadku Wilnem i Wileńszczyzną).

W rozmowie, którą odbyłam z Vile w kwietniu bieżącego roku, wyznał on, iż sądzi, że Polak z Wilna oraz Litwin z Wilna mają o wiele więcej wspólnego niż Litwin z Wilna z Litwinem z Kowna czy Polak z Wilna z Polakiem z Warszawy. Jak najdalej posunięta regionalizacja oraz lokalny patriotyzm – to według niego szansa na zachowanie nie tylko polskości na ziemiach litewskich, ale też szansa na zachowanie multinarodowego i wielokulturowego charakteru Wilna.

Mariola Milewska, uczennica Szkoły Średniej im. Adama Mickiewicza w Wilnie stwierdza na łamach „Polis”: „Jestem Polką, ale nigdy nie czułam się tu obca. Nie czuję się ani lepsza, ani gorsza od Litwinów, Rosjan czy ludzi innych narodowości. Wilno jest miastem wielokulturowym, gdzie każda mniejszość narodowa ma swoje miejsce. Bez tego Wilno nie byłoby takim, jakie je lubię najbardziej. (…) Dlatego też na często zadawane mi przez rodaków z Polski pytane, czy nie myślałam o przeniesieniu się na stałe do Polski odpowiadam Nie, bo tu jest moja ojczyzna[39].

Ewa Nowicka również uważa, że Polacy na Wileńszczyźnie mają bardzo wyraźne poczucie swego regionalizmu, w wypowiedziach prasowych słowem „rodak”, „rodaczka” określa się osoby urodzone na Wileńszczyźnie, a mieszkające obecnie w Polsce. Mianem „stron ojczystych” określa się małą ojczyznę prywatną – Wilno[40].

Poczucie wspólnoty z Polakami z Polski wiąże się z poczuciem więzi w grupie regionalnej. Jednak dosyć często wśród Polaków na Wileńszczyźnie pojawia się motyw specyfiki regionalnej kulturowej i społecznej Wileńszczyzny i dystansu wobec mieszkańców Polski. Wiąże się to częściowo z zagrożeniem polskości. Nowicka cytuje redaktora pewnej gazety polskiej wydawanej na Litwie: „Polacy tutaj są bardziej uczuleni na pewne sprawy jako mniejszość, bardziej poważnie traktują swoją narodowość sprawę przywiązania, lokalnego patriotyzmu. Nawet młodzież traktuje tu pewne sprawy poważniej”[41].

Na potwierdzenie tych słów przytoczyć warto wyznanie Milewskiej, które wyraża przekonanie większości uczniów szkół polskojęzycznych w Wilnie: „W domu zawsze rozmawiałam i rozmawiam po polsku. Polskimi były moje pierwsze słówka, jako pierwsze poznałam polskie litery. Denerwuje mnie więc pytanie zadawane przez Polaków mieszkających w Polsce: W jakim języku myślisz?”[42]

Większa lub mniejsza znajomość języka polskiego związana jest głównie z lokalnymi różnicami w poczuciu tożsamości polskiej. Na wsiach można zauważyć, że język polski jest językiem wyuczonym. W odpowiedzi na zapytanie polskie usłyszy się odpowiedź polską, natomiast między sobą miejscowi mówią gwarą polsko-białorusko-rosyjską, wtrącają słowa rosyjskie lub je zniekształcają. Bliżej Litwy kowieńskiej i dalej na północ w stronę Łotwy język polski ma natomiast wtręty litewskie. Są też obszary czysto polskojęzyczne, na przykład okolice Niemenczyna czy rejony w pobliżu Wilna.

Wśród nauczycieli, urzędników większość osób mówi absolutnie poprawną polszczyzną, bez „nalotów” rosyjskich. Ciekawe jest, że tam, gdzie były zaścianki szlacheckie – w rejonie Solecznik, Ejszyszek, ludzie mówią czysto po polsku. Dotyczy to także bogatszych terenów, bliżej Wilna. Jednakże wszędzie tam, gdzie żywioł białoruski miał kontakt z polskością, zarówno świadomość narodowa, jak też kompetencje językowe Polaków są mniejsze. Dla kategorii „wielkich Polaków” Ewy Nowickiej zachowanie języka polskiego na Wileńszczyźnie stanowi główny cel działalności i podstawę utrzymania tożsamości narodowej[43].

Jednakże nawet na „czystych” przywileńskich terenach ludność mówi swoistym śpiewnym polskim „wileńskim”, który uchodzić może za staropolską mowę nienaruszoną przez czas i nowoczesne wpływy, odciętą od Macierzy i przez to właśnie zachowaną w pierwotnym brzmieniu. Alweolarne „l”, specyficzna składnia zdania, zwroty i wyrazy nieużywane już od dłuższego czasu w Polsce – to tylko niewiele przykładów polskiego dialektu północnokresowego, który miejscami przypomina język polskich filmów przedwojennych.

„Ludzie ogólnie zdają sobie sprawę, że mówią niezbyt czystą polszczyzną, ze swoistym akcentem kresowym” – wyjaśnia polonista w wywiadzie dla Ewy Nowickiej[44]. Inny rozmówca z kolei stwierdza: „Naszego to zaraz można poznać po języku”[45].

 Wypowiedzi te potwierdzają ogólne przekonanie, że przywiązanie do regionalnego języka „wileńskiego” jest na Litwie bardzo istotne. Większość ludzi z Wileńszczyzny szczyci się odmiennością swojej mowy. Podczas pobytów w Polsce tylko niektórzy mówią wyuczoną z radia i telewizji polskiej „czystą” polszczyzną, pozostali zaś nie ukrywają kresowego dialektu, chociaż wiąże się to często z wywołaniem ze strony „polskiego” rozmówcy określenia „ruski”. Dosyć interesująco przedstawia się stosunek do obu języków również na samej Wileńszczyźnie. W wypadkach, jeśli osoba powracająca po dłuższym pobycie w Polsce, posługuje się na miejscu „czystą” polszczyzną, bez naleciałości wileńskich, uważana jest nieomalże za zdrajcę, oskarżana o brak patriotyzmu regionalnego, często również po prostu wyśmiewana. Pozwala to na stwierdzenie, że język „wileński” uważany jest za ostoję i najważniejszy wyznacznik tożsamości polskiej mniejszości na Wileńszczyźnie. (cdn.)

 

Ewelina Danowska

 

[1] Z. Siemienowicz, Asymilacja czy integracja. Język, narodowość, państwo, www%2enajmici%2eorg%2fasymila%2ehtm;

2 B. Grużewski, Współczesność i prowincjonalizm, „Gazeta Wileńska” 1999, nr 235;

3 Z. Siemienowicz, Asymilacja czy integracja…;

4 B. Garnytë, Wileńszczyzna u progu trzeciego tysiąclecia, http://archiwum99.tripod.com/434/konferenc.html;

5 A. Vile, Jeśli chwalić się to Krakowem, jak mieszkać to w Warszawie, a jak kochać to Wilno, http://www.regiopolis.net/vilna/visions/02/Redakcja_JakkochactoWilno.htm;

6 T. Venclova, Fragment książki Tomas Venclova “Eseje”http://www.pogranicze.sejny.pl/wydawnictwo/venclova1.htm;

7 Rejonami zamieszkałymi w większości przez mniejszości narodowe są: wileński, solecznicki, święciański, trocki, a także częściowo szyrwincki, malacki, orański oraz ignaliński.

Polska mniejszość narodowa, która była drugą po Rosjanach, w 2001 roku znalazła się na pierwszym miejscu. W kwietniu ubiegłego roku Polacy stanowili 6,7 proc., Rosjanie zaś 6,3 proc. ogółu mieszkańców Litwy, (w:) Inf. BNS (Baltic News Service) i “Lietuvos rytas”, (“Lietuvos rytas” z 18 10 2001 r.), cyt. za: Redakcja, Skład narodowościowy Litwy – coraz bardziej jednolity, „Nasz Czas” 2001, nr 45;

8 Podczas pobytu na Litwie w roku 1993 papież Jan Paweł II zwrócił się o pojednanie narodów polskiego i litewskiego nawiązując między innymi do litewskiego pochodzenia Polaków na Wileńszczyźnie;

9 Referat Alfredasa Bumblauskasa został wygłoszony na konferencji naukowej Wileńszczyzna u progu trzeciego tysiąclecia;

10 B. Garnytë, Wileńszczyzna…;

11 K. Korzeniowska, Obecność kultury polskiej na Wschodzie , http://www.omp.org.pl/korzeniowska.htm

  W 1989 r. 85% Polaków na Litwie deklarowało polski język ojczysty;

12 K. Korzeniowska, Obecność kultury polskiej na Wschodzie…;

13 E. Nowicka, Polacy czy Cudzoziemcy?, Polacy za wschodnią granicą, Kraków 2000, s. 90;

14 Autorka sugeruje, iż postawa taka może być odpowiedzią na kroki ograniczające swobodę rozwoju mniejszości ze strony władz litewskich;

15 E. Nowicka, Polacy czy Cudzoziemcy…, s. 91;

16 K. Korzeniowska, Obecność kultury polskiej…;

17 Tamże.

18 A. Vile, Ghetto czy Autonomia?, http://www.regiopolis.net/vilna/politics/02/Vile_GettoczyAutonomia.htm;

19 Zasięg polskiego radia „Znad Wilii” to promień około stu kilo­metrów od Wilna, co stanowi czwartą część teryto­rium Litwy. Radio to dociera także do północnych regionów Białorusi, do Lidy, Grod­na, Nowogródka. Obejmuje swoim zasięgiem głównie tereny zamieszkałe przez większość litewskich Polaków;

20 M. Wojciechowski, Mogę więcej niż demagodzy, Rozmowa z Czesławem Okińczycem, „Polis” 1998, nr 28;

21 Russkoje Radio – jest to radio nadające przez 24 h przeboje wyłącznie w języku rosyjskim

ORT – jest to skrócona nazwa byłego Pierwszego Programu Telewizji Rosyjskiej Ostankino;

22 A. Vile, Ghetto czy Autonomia…

RegioPolis Forum Index -> Region Vilna, http://www.regiopolis.net/forum/viewforum.php?f=13;

23 K. Korzeniowska, Obecność kultury polskiej…;

24 Remigijus Motuzas był dyrektorem Departamentu Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa RL;

25 J. J. Komar, Parytet musi być zachowany, wywiad z Remigijusem Motuzasem, dyrektorem Departamentu Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa RL, „Gazeta Wileńska” 1999, nr 263;

26 Jerzy Giedroyć, Wywiad, (w:) „Maisons-Laffitte”, Paryż, 2000, http://www.polonia-wloska.org/biuletyn/wzjg.htm;

27 K. Korzeniowska, Obecność kultury polskiej…;

28 Przeki – jest to nazwa potoczna stosowana do określenia ludności narodowości polskiej;

29 RegioPolis Forum Index -> Region Vilna…;

30 A. Vile, Ghetto czy Autonomia…;

31 Tamże;

31 RegioPolis Forum Index -> Region Vilna…;

33 A. Vile, Ghetto czy Autonomia…;

34 E. Nowicka, Polacy Czy Cudzoziemcy, s. 92;

35 Tamże, s. 92;

36 G. Juodpusis, Polacy na Litwie w latach 1939 – 1990, (w:) Białoruś, Czechosłowacja, Litwa, Polska, Ukraina, Mniejszości w świetle spisów statystycznych XIX XX wieku, Lublin 1996, s. 68;

37 RegioPolis Forum Index -> Region Vilna…;

38 E. Nowicka, Polacy Czy Cudzoziemcy…, s. 92;

39 M. Milewska, Moje miasto, „Polis” 1998, nr 28, s. 49;

40 E. Nowicka, Polacy Czy Cudzoziemcy…, s. 92;

41 Tamże, s. 93;

42 M. Milewska, Moje miasto…, s. 49;

43 E. Nowicka, Polacy Czy Cudzoziemcy…, s. 97, zob.: J. Porayski-Pomsta, Sytuacja językowa na Wileńszczyźnie, Uniwersytet Warszawski, Wydział Polonistyki Uniwersytetu Wileńskiego, Warszawa 1999;

44 Tamże, s. 96;

45 Tamże, s. 93.


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*