Protesty, spędy, demonstracje… (2)

Rozpoczęła się wojna na ulicach! Czy potrzebna komukolwiek? Marsze „wściekłych macic” blokowały polskie miasta na większą część dnia, włodarze miast związani z Koalicją Obywatelską wyprowadzali na nie urzędników i dzieci ze szkół wraz z wychowawcami. Wszystko bez konsekwencji prawnych czy odpowiedzialności zawodowej. I choć wydaje się, że większość protestujących nie ma pojęcia, co tak naprawdę wydarzyło się w przestrzeni prawnej, idzie za hasłem walki z katotalibanem, walki z  czarną  mafią, która skazuje kobiety na piekło. Nie rozumieją też, że blokując dojazd karetek, aut i paraliżując ruch, terroryzują nie władzę, a innych obywateli, zmuszając wszystkich do podporządkowania się sytuacji protestu – mającego oparcie wyłącznie w sponsorach, dających granty (setki milionów dolarów) na takie właśnie zadymy!

Mamy niemal całkowity lockdown. Restauracje nie działają, sklepikarzom nie wolno obsługiwać klientów, którzy nie posiadają masek, nie wolno spotykać się w grupach większych niż 5-osobowe. Ale na protestach od kilku dni – dzięki między innymi Jarosławowi Kaczyńskiemu i Borysowi Budce – bezkarnie maszerowały tłumy, terroryzujące niezainteresowanych w imię wartości demokratycznych, których według feministek nie ma, a według mnie jest ich nawet ciut za dużo – oczywiście dla grup wybranych…  

Wdzieranie się do kościołów, przerywanie Mszy świętej, profanacja świątyń… Policja – jak pamiętamy – w początkowej fazie była wobec tych działań wyjątkowo łagodna, funkcjonariusze przyłączali się do protestów a funkcjonariuszki dawały sygnały wsparcia Strajkowi Kobiet. Policja przez długi czas zaciskała wszystkie możliwe zęby, dając się obrażać kodziarzom, elgiebetowcom, różnego rodzaju prowokatorom, a często nawet politykom. Pamiętamy, jak homoseksualiści od Margota bezkarnie ośmieszali funkcjonariuszy, niszczyli radiowozy, pluli i lżyli, zupełnie bez konsekwencji… Policjanci wysłuchiwali pod swoim adresem wiele najróżniejszych obelg od ludzi, których… ochraniali. Wielu krytykowało policjantów za to, że nie podejmują interwencji, że są zbyt łagodni wobec agresji i wulgarności. Bo też co mieli zrobić policjanci? Pójść z pałami na kobiety i często dzieci? Nastolatków? Jednak w przypadku Strajku Kobiet  – o zgrozo – coś się zmieniło i „spontaniczne” siadanie na ulicach kończy się dziś dużymi mandatami!

Rozkazy płyną z góry; to dziś widać jak na dłoni po protestach Strajku Kobiet i ich różnych odcieniach. Najpierw podgrzewa się atmosferę do granic wytrzymałości kogokolwiek, potem – gdy już widać wrzenie a ulica kipi od gniewu, gdy dochodzimy do punktu kulminacyjnego kiedy wszystko się może zdarzyć – nadchodzi schłodzenie atmosfery i policja zaczęła działać. Stało się to akurat wtedy, gdy do swojego spaceru szykowały się środowiska narodowe i nacjonalistyczne. Cyklicznie i tradycyjnie 11. listopada w Święto Odzyskania Niepodległości. Politycy Konfederacji, jak członkowie i innych partyjek, szukają elektoratu w grupach niezadowolonych – tu niezadowolonymi są kibice i wszyscy ci, co przyszli zaprotestować przeciwko antynarodowym działaniom rządu – marionetki globalistów (niestety w Europie nie jedynej).

Wobec zakazu marszu projekt obchodów miał stać się wielkim przejazdem przez Warszawę kolumny udekorowanych aut. Jednak stało się inaczej. Niezliczone zastępy nastawionej tym razem (o dziwo) bojowo i prowokacyjnie policji przeprowadzały operację 11. listopada 2020 według własnego scenariusza! Ludzi, którzy na miejsce spotkania przybyli samochodami, byli wypraszani z pojazdów lub brutalnie z nich wyciągani przez stróżów prawa. Oliwy do ognia dolewali sami politycy.

Grzegorz Braun, który nawoływał do wysiadania z samochodów i ściągania maseczek, który prowadził ludzi pieszo, mimo że organizatorzy wyraźnie prosili o marsz zmotoryzowany. Następny to poseł Winnicki. Ten nie był lepszy w swoim zachowaniu, nie mówiąc już o deklaracjach owych panów w Internecie, że będą współpracowali z policją w razie burd i będą udostępniali własne materiały audiowizualne w celu wychwycenia chuliganów. Organizatorzy Marszu Niepodległości nigdy nie kryli sympatii do Konfederacji, jak i tego, że wspierają  konfederatów, lecz czas tych panów chyba minął, jak minął czas Mariana Kowalskiego czy Artura Zawiszy. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

 listopad 2020

 

Nietypowy, bo łagodny, protest Strajku Kobiet w Świdniku

fotografowała Agnieszka Brytan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*