Gdańsk – kiedyś Miasto Wolności

Literackie „mleko” z Gdańska – Miasta Wolności i Stolicy Wolontariatu – rozlało się po kraju. A wystarczyło nieco dobrej woli ze strony gdańskich urzędników. Temat komentują i relacjonują media, nawet te ogólnopolskie. Poruszony został świat twórców literatury w Gdańsku. Jak zapowiedziała Pani Prezydent Gdańska w Radio Gdańsk – to jest decyzja ostateczna. Czyli, że z dniem 1. sierpnia, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w poniedziałek rano Związek Literatów Polskich o/Gdańsk będzie niejako „wyprowadzony” z jego dotychczasowej i wieloletniej siedziby przy Mariackiej. Tli się jeszcze w nas iskra nadziei, że Pani Prezydent zmieni decyzję swoich urzędników i dojdzie… oby, do wspólnych rozmów przy stoliku w Klubie Pisarza przy Mariackiej.

Jak – ten absurdalny, acz historyczny moment, wyobrażają sobie urzędnicy odpowiedzialni za sferę kultury w Gdańsku..? Nie wiem, bo pewnie końcowy akt „wyprowadzenia” dokona się za pośrednictwem urzędników Gdańskich Nieruchomości, a być może również przy udziale Straży Miejskiej, ale też – jak domniemam, w obecności zainteresowanych mediów.

To przysłowiowe mleko nie powinno było się rozlać. Wystarczyło tylko choć trochę empatii i zrozumienia ludzi pióra, żeby nie powiedzieć: poczucia literatury, aby do skandalu nie doszło. Dlaczego tak twierdzę? Bo z jednej strony Gdańsk aspiruje do szczytnego miana Miasta Literatury UNESCO – za czym wszyscy się opowiadamy, a z drugiej: „wyprowadza się w niebyt” zasłużony dla Gdańska i polskiej literatury Związek Literatów Polskich. Gdzie tutaj – w tak kuriozalnej sytuacji – może być mowa o ciągłej pracy twórczej gdańskich literatów: poetów, powieściopisarzy, dramaturgów teatralnych, krytyków literackich i wszystkich innych ludzi pióra, tworzących również… na rzecz Narodowego Dziedzictwa?

I dlaczego tak się stało? Ano, dlatego, że gdzieś za urzędniczym biurkiem „zagrały” niecne moce i przekonanie, że patent na mądrość istnieje tylko w biurze Gdańskich Nieruchomości (tam zapadły pierwsze decyzje!) i tam też wiedzą najlepiej gdzie, kiedy i jak tworzy się literaturę. Zatem śmiem twierdzić, iż – w odpowiedzi na naszą otwartą dezaprobatę o pozbawieniu nas siedziby – Pani Prezydent Gdańska, równie jawnie przedstawiła zarzuty urzędników, które – być może, włożono w jej usta, a które są chybione i mijają się z prawdą oraz rzeczywistością.

Do publicznej wiadomości dotarło bowiem koronne uzasadnienie Urzędu Miasta, iż na powierzchni 120m2 Klubu Pisarza przy Mariackiej – za cenę 2,70/m2 – funkcjonuje tylko „dobra kuchnia z dobrymi winami”. Czyli, że prowadzi się tam niejako typową działalność gastronomiczną, a nie kulturalno – literacką. Pani Prezydent twierdzi, zatem, iż w lokalu „nie prowadzono żadnej działalności związkowej”. To istna bzdura urzędnicza i nieprawda, co wyjaśnialiśmy dopiero w naszych pisemnych oświadczeniach, o których wcześniej nie chcieli nawet usłyszeć urzędnicy, podlegli Pani Prezydent, lub też… celowo je ignorowali.

A jednak: spotykamy się w Klubie Pisarza (poza okresem pandemii, co siłą rzeczy… tak oczywiste, a tym bardziej, że nie zaprzestaliśmy tworzyć!). Realizujemy nasz szeroki program aktywnego bycia z Czytelnikami. Piszemy nowe utwory, wydajemy książki, recenzujemy literaturę, publikujemy w mediach, prowadzimy stronę na FB, uczestniczymy w literackich akcjach Gdańska, pracujemy nad antologią pisarzy na Pomorzu i przygotowujemy się do ogłoszenia konkursu na literacki debiut. Wystarczyło rozmawiać z nami, aby to wszystko wiedzieć. A nie tylko… szukać przysłowiowej „dziury w całym”.

Wygląda na to, iż w całej intrydze, związanej z lokalem przy ul. Mariackiej – trwającej już kilka miesięcy – tkwi jakieś podwójne dno, o którym mogła nie wiedzieć Pani Prezydent. Stąd też podejmowałem próby uzmysłowienia szefowej Urzędu Miasta o zakulisowych działaniach i pismach, podpisywanych przez podrzędnych pracowników z biura Gdańskich Nieruchomości. Jednakże – na moje prośby o kontakt w sprawie, nie zareagowali ani Dyrektor Wydziału Kultury, ani też Rzecznik UM.

Śmiem również twierdzić, że wszelkie działania urzędnicze nie miały na celu dojścia do prawdy i możliwego kompromisu, a tylko zmierzały do przekonania opinii publicznej o rzekomo literackiej bezczynności w Klubie Pisarza. Tezę tę założono z góry, aby mieć typową podkładkę wobec podatnika, który – wedle urzędników – „złapie się za głowę”, gdy dowie się o domniemanym „złamaniu umowy” najmu. Stąd też w wypowiedzi Pani Prezydent padła istotna informacja – pod celową tezę dla sprawy – mówiąca o tym, że Oddział ZLP obciążany jest stawką 2,75 zł/m2. W domyśle dla podatnika, niejako… za całe 120 m2 lokalu!

A prawda jest taka, że stowarzyszenie ZLP (podobnie do innych gdańskich organizacji) faktycznie obciążane jest taką stawką, ale tylko za 50% powierzchni lokalu, a pozostałe 50% powierzchni – ta wspólna część „gastronomiczna”, obciążona jest stawką… komercyjną. Tak więc podatnik nie musi… łapać się za głowę. Na marginesie: to 300 tys. zł. rocznego zarobku wiceprezydenta miasta, może oszołomić podatnika, a nie stawka czynszu dla stowarzyszeń.

Celem wzmocnienia tej urzędowej argumentacji, Pani Prezydent wspomniała też o „słabej opinii” ZLP, nawiązując do odległych czasów – jeszcze z okresu PRL-u (pewnie również urzędnicza podpowiedź?!). To bardzo nikczemny argument w ustach Pani Prezydent i równie urzędnicza hipokryzja. Opinia mijająca się z prawdą, bo większość spośród aktywnych członków ZLP o/Gdańsk, urodziła się długo po II wojnie światowej. Dedykuję więc w tym przypadku urzędnikom jedno z wielu gdańskich haseł – Bądź Człowiekiem, na które powołuje się także Pani Prezydent.

Gdyby jednak doszło do pilnego spotkania z Panią Prezydent, na co liczy Zarząd Oddziału ZLP w Gdańsku, przedłożymy nasz projekt działalności Klubu Pisarza, oparty na kolejnych inspiracjach – a także we współpracy z innymi organizacjami. W tym celu podpisany już został list intencyjny ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich i redakcją Dziennika Bałtyckiego. Chcemy też tworzyć i pracować w symbiozie z fundacjami, jak też zawiązywać wspólne inicjatywy z innymi organizacjami… A przy tym, optujemy za współdziałaniem z władzami Gdańska.

Edward Pukin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*