Znów widziano łunę na niebie?

Dziadek opowiadał, jak w lecie przed wojną widział na niebie łunę. Babcia też. Wszyscy odczytywali to jako zapowiedź wielkich nieszczęść. Cała rodzina i sąsiedzi w środku nocy wpatrywali się w coś, co z opisu wyglądało na kometę.

Letni czas urlopu nad pięknym polskim niebem powoli, acz nieubłaganie w wielu polskich domostwach zamienia się w pytania, które dziś cisną się na usta prawie wszystkim obywatelom tego zmęczonego miejsca, jakim jest Polska. Co tu się naokoło wyprawia? W jaką przepaść chcą wepchnąć nas obecni decydenci?

Pod koniec lutego wybuchł w Polsce spontaniczny zryw – z jednej strony miłosierdzia a z drugiej strony strach przed wojną i ruską, krwiożerczą butą. Władza UkroPolu dobrze wiedziała, poinformowana przez swoich panów z USA, kiedy konflikt na Ukrainie może wejść w fazę wrzenia. Premier Mateusz Morawiecki zawczasu zabezpieczył swoją rodzinę, zamieniając majątek na lokaty państwowe z oprocentowaniem inflacyjnym – toteż nie straci. Pewnie podobnie zrobiły wszystkie „psiapsiółki” doradcy Tuska i naszego nadwornego globalisty. Powoli likwiduje się świadków przekrętu Covid-19 – handlarz bronią Andrzej Izdebski przyjął 44,5 mln euro od ówczesnego Ministra Zdrowia, masona Łukasza Jana Szumowskiego i ślad po pieniądzach zaginął.

Dopiero po 20. czerwca 2022, a więc już po śmierci Andrzeja Izdebskiego i po skremowaniu jego doczesnych szczątków (w Albanii, która nie stosuje tej procedury), wystawiony został międzynarodowy list gończy na wniosek obecnego Ministra Zdrowia, Niedzielskiego. Szkoda, że nigdy już nie dowiemy się, ile każdy z panów ministrów przytulił do własnej kieszeni za ten deal. I pomyśleć, że kiedyś oburzaliśmy się za zegarek, wart 10 tysięcy z niewiadomego źródła… Tacy zawsze lądują na miękkich poduszkach, zawsze bezkarni.

Miliony uciekinierów, miliony historii, tragedia ludzi i tragedia upadłego kraju – Ukrainy. Dziś, kiedy minęły miesiące wspólnej koegzystencji a kurz opadł – społeczeństwo polskie wyrobiło sobie własne zdanie na temat przedziwnych przybyszów, sprezentowanych nam jakby na życzenie, którzy w wielu miejscach Polski zaanektowali przestrzeń publiczną, gdzie prowadzą specyficzną agitację polityczną i kulturalną. Są nachalni i roszczeniowi, są – jak wielu by chciało – w Polsce u siebie; mamy im służyć i być może stworzyć jakieś cieplarniane warunki do wesołej egzystencji – bez asymilacji, bez pracy na rzecz wspólnego dobrego i bogactwa naszego i ich, bez szacunku dla gospodarza, bez zrewidowania własnych przekonań, odejścia od wątpliwej historii i bohaterów, którzy dla nas są zbrodniarzami rodem z piekła.

Świat dostaje narrację o głupich, zaślepionych naiwnym mesjanizmem, Polakach. Świat wie, że Covid-19 otworzył w nas samych tchórza, ścierwo podłych donosicieli, można temu motłochowi wmówić wszystko, można go zniewolić, zamknąć, doprowadzić do biedy. Okradli nas złotouści kłamcy z własnego kapitału, ukradli i zafałszowali przyszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jeszcze drą koszulę, jeszcze ujadają, jeszcze obrzucają się inwektywami o braku praworządności, poszanowania praw osób LGBTQ, strajku klimatycznego, czy nieszczęsnej aborcji, wyciąganej jak królik z kapelusza, gdy trzeba przykrywać prawdziwe złodziejskie żniwa… Władza i opozycja gaszą benzyną płonącą stodołę – dodatkami, jałmużną + ratunkiem jak grzebień topiącemu się. Jarosław Kaczyński zrozumiał chyba, jaki błąd popełnił dyktator Rumunii, Nicolae Ceaușescu, na Piata Palatului w Bukareszcie. Wiec poparcia za sprawą jednego okrzyku „Timișoara!”. Żadne tam „Chcemy chleba!”, „Precz z komuną!”. Tłum w jednej chwili jak zaczarowany chce krwi, a tchórz Ceaușescu czmycha helikopterem z gmachu KC. W Timișoarze służby pragnęły zamknąć usta pastorowi Ewangelickiego Kościoła Reformowanego, László Tőkésa, przedstawiciela prześladowanej przez reżim mniejszości węgierskiej. Duchowny był izolowany przez Securitate i milicję, a sąd wydał decyzję o eksmisji na bruk, przy wiernych parafii, którą prowadził. To początek spirali, która wysadziła rumuński reżim. (Cdn.)

Roman Boryczko,

sierpień 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*