Oddolna spółdzielczość powraca

 

Rozmowa z Tomkiem Sikorą, członkiem Warszawskiej Kooperatywy Spożywców

Od jak dawna działacie? Ilu członków liczy kooperatywa? Jaki jest obszar waszego działania na terenie Warszawy?

Działamy od stycznia 2010 roku, na liście informacyjnej kooperatywy zapisane są 52 osoby, z tego najbardziej aktywnych jest ponad 20 osób. Stosunkowo szybko na,pływają kolejne zainteresowane osoby, problemem jest aktywizacja! Działamy na terenie całej Warszawy. Mamy jeden punkt odbioru, kto do niego przyjedzie będzie wyznaczał zasięg naszego działania. Do WKS należą po prostu osoby z Warszawy (3 osoby są z przedmieść).

Jest to działanie oddolne, jednak czy polega ono na nieformalnej współpracy ludzi? I czy w przyszłości chcielibyście przyjąć jakąś bardziej sformalizowaną strukturę? A może takową już teraz posiadacie? Macie na przykład jakiś oficjalny lokal?

Na razie działamy zupełnie nieformalnie. Mamy możliwość przekształcenia się w prawdziwą spółdzielnię, ale na razie nie istnieje taka potrzeba – wszystko przed nami, zobaczymy, co będzie! Nie mamy własnego lokalu. Może w przyszłości takowy będziemy mieć. Na razie działamy w Ufie, lokalu środowisk queerowo-feministycznych. Powoli przestajemy się tam jednak mieścić. Zaczęły się nami interesować media, niedługo mogą nam się zwalić ludzie w pokaźnych ilościach i trzeba będzie poszukać czegoś innego, a raczej skorzystać z dobroci jakieś organizacji czy instytucji. Sami na razie nie mamy kasy na lokal. Choć toczyły się już rozmowy na ten temat, na razie jest to jeszcze pieśń przyszłości!

 

10% od wartości zakupów trafia na wymienione przez cele fundusze pomocowe i koszta własne (np. benzyna). Czy jakąś część tej sumy przeznaczana jest na symboliczne wynagrodzenie kogoś z członków spółdzielni?

 Wszystkie funkcje w WKS są rotacyjne i ochotnicze, nikt nie dostaje za to żadnych pieniędzy.

 

Ciekaw też jestem, czy w podejmowaniu decyzji w grupie 30-50 osób nie będzie konieczne przyjęcie jakiejś formuły głosowania z zastrzeżeniem, że „uchwała” jest ważna, gdy brało w niej udział na przykład ponad 50% członków a decyzję podjęto jednogłośnie (konsensusem). Czy nie uważasz, że bardzo szybko będziecie musieli się zmierzyć z koniecznością podejmowania decyzji za pomocą głosowań? Czym większa liczba ludzi, tym trudniej osiągnąć consensus. Czy zastanawialiście się nad praktycznym rozwiązaniem takiego problemu?

Wątpliwości, które wyrażasz, ciągle bierzemy pod uwagę. Na razie się udaje. Przyjęliśmy taką zasadę, patrzymy co działa, ile się da jedziemy konsensusem, a jeżeli to będzie niewystarczające przejdziemy na system większościowy – na początku decydowania, jak będziemy decydować. Mięliśmy długą rozmowę, bo istnieją różne głosy w tej sprawie w WKS, ale na razie nam się udaje bez większych problemów!

 

Jak znajdujecie lokalnych producentów żywności? Czy są to indywidualni rolnicy, gospodarze rolni? Czy jest to problem w realiach tak zurbanizowanego miasta jak Warszawa – bo przecież wyobrażam sobie, że macie spory kawałek do wsi, które zachowały charakter rolniczy?

Na razie jesteśmy w kontakcie z dwójką producentów rolnych, którzy mają swoje gospodarstwa we wsiach kawałek od stolicy. Nawiązaliśmy z nimi kontakt, odwiedzając duży warszawski bazar Wolumen. Rolnicy Ci dwa razy w tygodniu przyjeżdżają do Warszawy i my wtedy od nich kupujemy (najpierw były to jabłka i ziemniaki – niestety ostatnio cały zeszłorocznie wyhodowany towar już sprzedali), resztę towaru – jakieś 90% kupujemy na największym na Mazowszu targu hurtowym – na Broniszach. Dzięki, temu nasze ceny są czasem nawet niższe od tych w supermarketach – oczywiście zależy to od produktu. Ale jesteśmy bardzo konkurencyjni. Z czasem chcemy coraz bardziej uniezależniać się od Bronisz. Zdrowa żywność jest jednak znacznie droższa, stąd ciągle kupujemy na giełdzie hurtowej, starając się kupować od rolników a nie handlarzy hurtowych.  Wiele jeszcze pracy przed nami w tym zakresie.

 

Z tego, co wiem, dość szybko przybywa ludzi zainteresowanych przystąpieniem do spółdzielni. Obecnie wśród rozprowadzanych przez Was produktów nie ma mięsa. Jednak w sytuacji, gdy nadal będzie się rozwijać wasza inicjatywa, może być tak, że przystąpią do niej osoby, które będą chciały także wprowadzić do swoich zamówień produkty mięsne. Czy założenie rezygnacji z tego typu produktów podyktowane jest względami ideowymi twórców kooperatywy? Rozumiem, że dystrybucja, przechowywanie i transport produktów mięsnych są o wiele kosztowniejsze i obwarowane wymogami sanepidu. Jednak w sytuacji, gdy w waszej społeczności znalazłaby się grupa, która miała by wystarczająco dużo determinacji, by się tym zająć, spełniając wszelkie wymogi i co więcej, w przypadku głosowania zdołała by przegłosować taką decyzję – wy jako twórcy kooperatywy dopuścili byście do tego? Czy też kwestia dystrybucji mięsa jest z góry założeniem nie dyskusyjnym?

Każdy przed przystąpieniem jest informowany, że mamy profil wegetariański. Póki jednak jesteśmy organizacją demokratyczną, to wszystko jest możliwe. Taki profil był podyktowany sposobem odżywiania się i przekonaniami większości członków, nie sądzę zatem, aby teraz udało się osiągnąć konsensus w chęci zmiany profilu na ogólnospożywczy (czyli zawierający mięso).

Jeżeli uzbierałaby się grupa osób, które chciałby móc kupować mięso, pewnie musiałby wystąpić z WKS i założyć własną kooperatywę. Ale nie dlatego, że my chcielibyśmy ich wyrzucić, tylko po to, aby mogli realizować swoją wizję spółdzielni. To samo, myślę, tyczy się każdego innego pomysłu. Pewnie gdybyśmy jednak zdecydowali się podejmować decyzję większościowo, to sporo osób by nas opuściło, alternatywy dla tych osób nie ma, musieli by stworzyć sobie własną kooperatywę – co byłoby bardzo dobre w gruncie rzeczy, bo im więcej takich zrzeszeń – tym lepiej!

 

Wspominałeś, że do kooperatywy przystąpili działacze Lewicowej Alternatywy. Czy możesz powiedzieć, jakie znaczenie miało to dla WKS?

Poszedłem z pomysłem do LA (wiedziałem, że są to ludzie czynu, zainteresowani spółdzielczością i rozwijaniem lewicowych alternatyw) razem z nimi zorganizowaliśmy pierwszą turę zakupów oraz kilka następnych gdzie byli oni bardzo aktywni. Z czasem jednak ich aktywność zmalała – właściwie już dziś do zera i teraz WKS organizują już inne osoby, z rozmaitych grup.

Ważne jest jeszcze to, że udaje nam się uniknąć jak na razie anarchistycznego dogmatyzmu i WKS jest platformą grup lewicowych i osób niezaangażowanych. W swoich szeregach, jak do tej pory bez większych konfliktów, gromadzimy anarchistów wszelkiej maści, socjalistów demokratycznych, socjaldemokratów (z Krytyki Politycznej) oraz osoby nieokreślone politycznie, ale o dużej wrażliwości społecznej i chęci działania.

 

Czy poza WKS działają w Polsce inne podobne inicjatywy? Wiecie coś o tym?

Jak się okazuje, rusza fala młodej prawdziwie ideowej spółdzielczości w Polsce. W Gdańsku działa kooperatywa prowadzona przez Młodych Socjalistów (choć na razie idzie im słabo, z tego co wiem), w Łodzi też myślą o założeniu kooperatywy. W Lublinie, w centrum społeczno-kulturalnym Tektura, jakiś czas temu też ruszyła kooperatywa – no więc dzieje się, dzieje… Chcemy zrobić portal kooperatyw, gdzie każda inicjatywa będzie miała swój odnośnik, informacji itd.- dzieje się więc dużo!

 

Jakieś plany na przyszłość?

Jak na spółdzielnię przystało, zaczynamy prowadzić działalność edukacyjną dla swych członków i członkiń – niedługo mam nadzieję ruszymy z warsztatami fotograficznymi, grafiki komputerowej… W planach (prace już się zaczęły) mamy też wymienialnie umiejętności (bank czasu). Na udostępnionej nam przez znajomego działce założyliśmy ogród ekologiczny. Działka jest opłacana z funduszu gromadzkiego i jest to miejsce do relaksu dla każdego członka/ini WKS – odbył się na niej nasz pierwszy piknik spółdzielczy – przewinęło się ok. 35 osób, generalnie miła atmosfera i sukces.

 

Dziękujemy za wywiad.

 

Pytania zadawał Jędrek Kliś

 

Słownik on-line (1) podaje, iż kooperatywa to przestarzała nazwa dla stowarzyszenia spółdzielczego lub spółdzielni. Dlaczegóż dla pana Kopalińskiego kooperatywa jest przestarzała – tego już się nie dowiemy, ale wiemy za to, iż idee prawdziwego, bo oddolnego, kooperatyzmu powracają do łask w polskim społeczeństwie.

Jednym z takich przykładów może być Warszawska Kooperatywa Spożywców, która poprzez swoje realne działanie stała się alternatywą wobec kapitalizmu. Działając w lokalnym środowisku warszawscy kooperatywiści starają się rozwijać inne modele ekonomicznej i międzyludzkiej współpracy. Demokratyczne zarządzanie, własność kolektywna, sprawiedliwość społeczna, ochrona środowiska i pomoc wzajemna to główne idee, jakie chcą wprowadzać w życie, idee które mogą być pomocne w budowie lepszego świata.

 

(1) http://www.slownik-online.pl/kopalinski/66D5A21FDE9CACCBC12565E900530BDE.php    

 

Pierwodruk: Inny Świat nr 32

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*