Niezależny III obieg literacki w Polsce

 

Początek   

 

Kiedy w roku 1988 po raz pierwszy zetknąłem się z publikacją trzecioobiegową, byłem ogromnie zaskoczony, że coś takiego w ogóle istnieje. Miałem wtedy 14 lat i dosyć buntowniczy stosunek do ówczesnej rzeczywistości. Pamiętam, że był to Azotox[1] wydawany niezależnie przez młodych ludzi z zespołu Dezerter. Składał się z czterech luźnych, zapisanych kartek i zdjęć odbitych na ręcznej powielarce. Hasłem przewodnim tegoż pisma było: „Gazety manipulują (ta też) – myśl sam!”. Autorzy wzywali swoich czytelników do tego, aby nie siedzieli z założonymi rękami, że nikt za nich niczego nie zrobi – „Przecież, gdy nic nie robisz popierasz ICH i wszystko, co robią”. Pamiętam jeden tekst tam zamieszczony, pt. Zmiany [2]:

 

Wasze zmiany nic nie zmieniają
Wasze zapewnienia nic nie zapewniają

Ja nie wierzę w poprawę sytuacji

Chcę prawdziwych zmian, a nie manipulacji

 

Potrzebne są zmiany konieczne są zmiany

Bo jeśli nic się nie zmieni może nadejść dzień rebelii

Ewolucja przecież trwa wszystko musi ulec zmianie

Czas płynie powoli, ale systemy się trzymają

 

Nie chcę zdychać w ogniu rewolucji

Ale widzę, że ludzie bliscy są szaleństwa

W przypływie desperacji gotowi zabijać

Krwawe zmiany nie zmienią społeczeństwa

 

Wasze zmiany nic nie zmieniają

Kłamstwa i bzdury to pokarm dla mas

Wasze zapewnienia są gówno warte

Zmiany są konieczne ocalą nas

 

To był mój pierwszy zine (czyt. zin) i potem zacząłem szukać następnych. Czytam i kolekcjonuję je do dziś, choć tak bardzo wszystko się zmieniło – zmienili się twórcy, tematyka, sposób druku, składu i czasy. Wtedy teksty te, nad wyraz wywrotowe, były rozprowadzane najpierw wśród znajomych, potem dołączane do listów, a wreszcie poprzez zorganizowane sieci dystrybucyjne. Myślę, że to, jaki jestem – zawdzięczam w dużej mierze właśnie tym gazetkom. Pisma te ukształtowały moją świadomość i postrzeganie rzeczywistości. Ten numer Azotoxa mam do dziś i przechowuję go z wielką pieczołowitością. Z nie mniejszą przechowuję także pozostałe gazetki wydane w Polsce przez te wszystkie lata. Dzięki temu posiadam dziś materiały, które pozwolą mi na napisanie tej pracy. Trudność polega jednak na tym, że gazetki te były wydawane w bardzo niewielkich nakładach. Części tytułów po prostu nie można odszukać, część już od dawna zakończyła swoją działalność wydawniczą.

Wiele z pism trzecioobiegowych pominę, lecz nie sposób napisać o wszystkich. Części z nich nie udało mi się zdobyć. W III obiegu panuje taka zasada, że po przeczytaniu zine’a daje się go komuś innemu, żeby też mógł to uczynić i ten ktoś robi to samo (całkiem jak ulotki czy gazetki II obiegu). Niestety robiłem przez lata podobnie i stąd moja kolekcja jest kilka razy mniejsza. Nie przypuszczałem, że będę pisać kiedyś większy tekst na ten temat. Dlatego też zwróciłem się o pomoc do kolegów, działających od lat w III obiegu. Moja wiedza nie jest tu tak wielka, jak wiedza eksperta od literatury niezależnej Pawła Dunina-Wąsowicza i będę często w tej pracy wykorzystywał informacje zdobyte w rozmowach z nim, a także z opracowanych przez niego publikacji[3]. Posiada największe chyba zbiory art zine’ów, tomików poezji i materiałów, dotyczących III obiegu[4]. Krzysztof Owedyk (Prosiacek) służył mi materiałami i radą, jak i Dariusz Eckert. Rozesłałem także ogłoszenie po Polsce z prośbą o pomoc wydawców i twórców – i otrzymałem wiele listów z dużą ilością materiałów. Byłem zaskoczony tak dużym odzewem ze strony III obiegu. Otrzymałem sporo nowych tytułów, które ciągle powstają – wbrew twierdzeniu, że niezależny obieg wydawniczy umarł śmiercią naturalną. Ci wszyscy ludzie (a jest ich niemało) tworzą swoje gazetki, rozprowadzają je i nadal mają czytelników. Jednak coś się zmieniło – jak się okaże w dalszej części tekstu. Znalazłem także niektóre wydawnictwa w Internecie. III obieg rozwija się i wciąga ciągle nowych, młodych i pełnych zapału ludzi. Ludzie, którzy ten obieg tworzyli, którzy byli jego prekursorami – dziś mają już ponad czterdzieści lat. Zajmują się pracą zawodową i raczej nie mają już czasu na działalność, która nie przynosi żadnych materialnych korzyści – tylko satysfakcję. Chociaż są wyjątki. W tej pracy głównie skupię się na tych właśnie osobach, które tworzyły niezależny obieg wydawniczy i przez długie lata nadawały charakter i rytm twórczości, publikowanej w ten sposób. Starałem się opisać zjawisko tak pod kątem literackim jak i kulturowym czy socjologicznym. Przytaczam także reakcje oficjalnej prasy literackiej i artykuły temu tematowi poświęcone. Chciałem uchwycić procesy, trendy i rozwój spontanicznej literatury, poczynając od roku 1980, kiedy to ukazał się pierwszy art zine Czerwony Kapturek, a kończąc na czasach dzisiejszych i publikacjach internetowych. „Najwyższy czas, żeby twórczość niezależna zaczęła walczyć o swoje miejsce w literaturze” – jak napisał mi jeden z korespondentów. Cieszę się z faktu, iż mam przyzwolenie i błogosławieństwo ludzi III obiegu. (…) Pisać na ten temat – to wielkie dla mnie szczęście. Zatem zapraszam do podziemi świata literackiego… (cdn.)

 

Krzysztof Kaim

Od redakcji: Pisząc poniższy tekst, jego autor nie miał pojęcia, iż na łamach naszego portalu spotka się z twórcą terminu „III obieg”, Edwardem L. Soroką i kilku ludźmi, którzy w nim przez lata uczestniczyli prócz pracy stricte zawodowej. Kategorię „III obiegu”, wymyśloną w 1986 r. podczas jednego z meetingów w „Galerii EL”, spopularyzował krakowski języko- i prasoznawca, Wojciech Kajtoch (UJ), który przez pierwszą dekadę XXI w. – wespół z innymi ludźmi nauki i sztuki – współredagował „Ulicę Wszystkich Świętych”. Niektórzy uważają zjawisko za zamknięte już czasowo, acz pojawianie się ciągle nowych tytułów wydaje się takiej tezie zdecydowanie przeczyć.

Przypisy:

[1] Azotox nr 2, Wydawnictwo STAW (Silnie Toksyczna Agencja Wydawnicza), rok 1985, nakład 9 sztuk…;

[2] Tekst Krzysztofa Grabowskiego z płyty zespołu Dezerter wydanej na zachodzie pt. Underground out of Poland w 1987 roku. Nagrań dokonano w roku 1983;

[3] Oczywiście za jego zgodą i błogosławieństwem;

[4] Oferował swoje zbiory Bibliotece Narodowej w zamian za częściowe sfinansowanie antologii art. zine’ów – niestety Biblioteka nie była tym zainteresowana…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*