Na Ukrainie już się nami znudzili? (4)

Bezkrytyczne relacje z rządem na Ukrainie pokazał również fakt powstawania filmu Wojciecha Smarzowskiego Wołyń, którego nakręcenie i dystrybucję rządzący PiS starał się wcześniej na rożne sposoby paraliżować i utrudniać – na przykład wstrzymując jego finansowanie poprzez kontrolowane przez siebie państwowe instytucje kulturalne. Głosy krytyczne stały się tak liczne i donośne, że rządząca Polską partyjna oligarchia nie mogła już dłużej udawać, iż ich nie ma.

Pamiętając o naszych Kresach Wschodnich kibice wrocławskiego klubu Śląsk Wrocław tuż przed Dniem Wszystkich Świętych i Świętem Odzyskania Niepodległości 11. listopada pojechali do Lwowa. Oprócz przekazania pomocy materialnej dwóm polskim szkołom kibice Śląska odwiedzili także Cmentarz Łyczakowski. Relacja z tego wyjazdu pojawiła się w Internecie. Materiały błyskawicznie przedostały się do ukraińskich mediów i władz, tym samym rozpętując burzę.

Ołeksandr Hanuszczyn, przewodniczący Lwowskiej Rady Obwodowej, uznał akcję kibiców za „szowinistyczny i cyniczny akt, mający na celu podżeganie do nienawiści etnicznej między narodami Polski i Ukrainy”. Oburzenie zupełnie bezpodstawne, bowiem napis, jaki rozwinęli kibice na cmentarzu nie miał na celu promowania czegokolwiek a przypominanie! „Orlęta Lwowskie 100 lat – to hasło Polską odwagę rozsławia, Śląsk składa hołd dla Lwowa, duchowego miasta Wrocławia”. Ukraińcy nie mogą znieść przypominania im, że Lwów był polskim miastem. Władze ukraińskie wydały oświadczenie, iż Polacy otwarcie gardzą ukraińską historią i kulturą, nazywając Lwów polskim miastem a ukraiński ruch niepodległościowy – przestępczym. Ukraińska SBU poinformowała dziennikarzy, że od razu po tym wydarzeniu pracownicy służb specjalnych rozpoczęli czynności operacyjne, gromadzące zdjęcia oraz zapisy wideo. Bezpieczniacy ukraińscy liczą na pomoc polskich służb w celu przeciwdziałaniu takim incydentom. Szef ukraińskiego IPN – Wołodymyr Wjatrowycz: „To jest Lwów, nie Polska. To jest cmentarz, a nie stadion. Polscy radykałowie nadal wykorzystują zmarłych w niepotrzebnych wojnach z sąsiadami”.

Polak dla Ukraińca to zawsze był Lachem, zawsze był panem. Dziś nie zmieniło się w tej materii nic. Obecnie we Lwowie organizacje jawnie neofaszystowskie i nacjonalistyczne nie kryją się z niechęcią wobec Polaków. Swobodnie upamiętniają śmierć dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) – Romana Szuchewycza – krzycząc: „Miasto Lwów nie dla polskich panów”, „Nasza ziemia – nasi bohaterowie!” i „Pamiętaj cudzoziemcze, że gospodarzem jest tu Ukrainiec!”. Są też i groźniejsze incydenty, zaistniałe w roku 2017, na które rząd Polski nie reaguje, a były one aktami terroryzmu wobec kraju-członka Unii Europejskiej.

Ołeksij Kurinnyj, związany z nacjonalistyczną partią Swoboda zapowiedział, że rozpocznie pracę nad ustawą, zawierającą roszczenia terytorialne wobec Polski. Jeśli dokument ten zyska poparcie w Radzie Najwyższej, to władze w Kijowie będą zobligowane wystąpić do Polski o „zwrot” terytorium dawnego „ukraińskiego” Księstwa Halicko-Wołyńskiego z XIII w. w postaci tzw. Zak(i)erzonia, czyli Chełma z okolicami, Przemyśla, Jasła, Rzeszowa, Białej Podlaskiej, a być może nawet Lublina – jako „ukraińskich ziem etnicznych”. (Cdn.)

Roman Boryczko,

listopad 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*