Mądrość to natychmiastowy pokój na Ukrainie!

Jesteśmy w Polsce na etapie nieustającego w swych niecnych zamiarach podgrzewania wojennej atmosfery i wojennej retoryki, jakby tym rzemiosłem można przeforsować jakieś pozytywne dla Polski i dla nas samych, jako jej obywateli, geopolityczne cele – krótko- i długoterminowe. Mateusz Morawiecki nadany Polsce z ramienia  wielkiej finansjery już w rządzie Prawa i Sprawiedliwości wysadził w powietrze polskie służby specjalne, a dyplomacja RP składa się dziś z osób, które nigdy wcześniej zawodowo nie miały do czynienia z tym fachem. Dyletanci w krótkich majteczkach, siedząc w piaskownicy zupełnie nie zdają sobie sprawy, że za chwilę mogą skończyć losem powolnie gotowanej żaby. Dziś jeszcze nic nam nie grozi, dziś możemy drażnić, zaogniać, prowokować, czy wręcz uczestniczyć półoficjalnie w wydarzeniach ukraińskich (po stronie Ukrainy) jako wsparcie NATO, USA, „bratnia pomoc”… Zupełnie – jak się wydaje – bez konsekwencji wobec tych dyletantów. W ich mniemaniu, gdy USA przestawią „wajchę”, będzie można płynnie powrócić i na powrót ułożyć relacje na kierunku rosyjskim.

Na pytanie sondażowe, przeprowadzone na Węgrzech, kto jest głównym partnerem strategicznym dla twojego kraju, 58 proc. Węgrów odpowiedziało, że Niemcy; 35 proc. – że Rosja; a 13 proc. – że USA. Tak niskiego poparcia dla sojuszu z Ameryką nie ma w żadnym innym kraju Europy Środkowej (następne w kolejności są Bułgaria – 21 proc. i Słowacja – 29 proc.). Polacy w gwieździstej euforii, prowadzeni przez wieszczy i różnorakich manipulantów, są na najlepszej ścieżce do… unicestwienia ze społecznym poparciem dla śmiertelnego, wasalnego partnerstwa strategicznego z USA (na poziomie 73 proc.) i całkowicie odrzucają jakiekolwiek relacje i negocjacje z Rosją – ukrainizując się na najniższym możliwym poziomie – dla globalnego i lokalnego pokoju w wysokości (2 proc.).

Gdy sumujemy te bulwersujące czynniki i dodamy do tego bezkrytyczne nastawienie opozycji parlamentarnej, która w sposób emocjonalny (jakby operacja specjalna, którą prowadzi FR na Ukrainie, dotyczyła ich własnych interesów, czy rodzin) również popiera wojnę jako najlepsze narzędzie w drodze do rysującego się gdzieś na horyzoncie pokoju, a do tego dołożymy zupełnie nieprzejrzysty dla zwykłego obywatela sposób wydatkowania pieniędzy z budżetu państwa, jaki czyni rząd Prawa i Sprawiedliwości, jak również prowadzenie niezrozumiałej dla statystycznego Polaka polityki imigracyjnej.

Wcześniej prezes Jarosław Kaczyński toczył spór z Brukselą o limity kilku tysięcy muzułmańskich uchodźców, PiS zbudował płot na granicy z Białorusią a potem Afrykanie wjechali do Polski przez Ukrainę jako wojenni uciekinierzy, „studenci”… Dziś mamy, bagatela, 7 milionów przesiedleńców z Ukrainy – i to nie problem, a sukces rządu! – oraz mrowie różnorakich benefisów, udogodnień i preferencji dla tej nacji. Suma summarum dostajemy piękny przepis na tykającą bombę i nadchodzącą katastrofę.

Rozgrzane głowy, buzująca krew w żyłach młodych Polaków, widzących w zmaganiach wojennych wspaniałą przygodę, podgrzewana od wielu lat rusofobia, pieczołowicie utrwalana nienawiść, dzieląca a nie łącząca w zrozumieniu i poszanowaniu odrębności kulturowej i odrębności interesów i skali wielkości państw, ustawianie historii, tak by jedną wymazywać, niszczyć i deptać (decyzją polskiego IPN rozbiera się w Polsce pomniki – symbole antyfaszystowskiego triumfu żołnierza radzieckiego i ofiary prawie miliona istnień w walkach o wyzwolenie naszego kraju) a inną na kierunku ukraińskim – przeinaczać bądź obecnie przemilczać, bo nie wypada drażnić naszych wspaniałych gości, którym (jak mawiają nasz prezydent i obecny nierząd) mamy służyć i usługiwać tak by, czuli się, że to oni coś w tym kraju znaczą, inaczej niż tubylcy, posługujący się językiem tej ziemi.

Przejdzie pełne słońca lato, wypoczynek i beztroska tego pięknego czasu na jesieni i zimie zastąpi realne wołanie, dlaczego w Polsce jest tak drogo, dlaczego nie da się tu żyć, dlaczego jesteśmy łupieni wojennymi daninami dla Ukraińców, dlaczego już nie decydujemy sami o własnym losie, a robią to za nas narwańcy i cynicy, którzy zawczasu spieniężyli majątki wiedząc, że rząd i urzędnicy państwowi i samorządowi nie są przewidziani w brance wojennej. Pamiętajmy, iż to nie Rosja ani Chiny, czy USA, jak również Unia Europejska potrzebują i zabiegają o względy Polski i to RP jako junior-partner i jej dyplomacja powinna mieć świadomość, jak ułożyć najlepiej dla nas strategiczne interesy, patrząc choćby na wielowektorową politykę Węgier. Rosja dziś nie musi szukać poparcia, nie musi również szukać przyjaciół, bo zawczasu poczyniła takie kroki, by mimo wojny móc swobodnie funkcjonować. To Polacy powinni zacząć myśleć – a nie podcinać gałąź, na której siedzą. Płonne to chyba nadzieje przy tak posuniętym po-covidowym zbydlęceniu tej nacji… (Cdn.)

Roman Boryczko,

1. lipca 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*