Mać Pariadka – anarchistyczny reprezentant prasy alternatywnej (9)

 

Tendencja do wydawania zinów w pojedynczych lub niewielkich „kameralnych” ilościach zachowała się do dziś. Jany Waluszko, niezwykle płodny twórca zinów m.in. Homka, Nierządu, Ulicy, La Bestii, a także współpracownik wielu innych, w tym Mać Priadki, na łamach jednego z numerów Maci napisał – „Kiedy tworzę – tworzę dla siebie, czasem dla przyjaciół – współpracowników, towarzyszy w poszukiwaniu źródeł… i nie dbam, o to, czy to się komuś spodoba, czy ktoś to kupi… Ważne, że podczas tworzenia czuje to „coś” (…). Skoro już o powielaniu mowa-wyznaję koncepcję sztuki lokalnej, środowiskowej, której twórcy są jednocześnie jej odbiorcami i nie istnieją bierni, płacący pieniędzmi za możność „poczytania sobie” (…) na ogół nie sprzedaję w ogóle swoich pism”. (MP 6-8/94).

Rafał Jakubowski za ojców polskiej prasy alternatywnej uważa trzy osoby. Pierwszą, niewątpliwie najpłodniejszą i aktywną do dziś jest wspomniany wcześniej Jany Waluszko, który sam nie jest w stanie podliczyć swojej twórczości.[1]

Kolejną osobą, którą Jakubowski zalicza do trójki ojców polskiej prasy alternatywnej jest Krzysztof Skiba, który w 1979 roku wydaje Trawę, zmienioną rok później na Gilotynę.

Trzecią ważną postacią jest jeden z współtwórców TOT-ARTU, Paweł „Konjo” Konnak, który redagował ziny: Gangrena, Tadży Pao – Młodzieży Wegetującej. (Jakubowski, 1994:5)

Najważniejsi wydawcy skupiali się, jego zdaniem przed wszystkim w Gdańsku, Krakowie i Warszawie. Tam ukazywały się kolejne ważne tytuły. W 1978 roku w Gdańsku pojawił się Pasażer, tworzony przez członków zespołów Deadlock i Tilt, a także Papier Białych Wulkanów, Zjadacz Radia. W Warszawie na przełomie lat 1980/81 zaczęły ukazywać się: Kanał Revue, 1984, Turysta, Szmata i Post.

Wraz z pojawieniem się kapel punkowych powstają fanziny, poświęcone tej muzyce. Maciej Chmiel wydaje pierwszego punk zina Rewolwer, którego przemianowuje później na Azotox. Istniał on w okresie 1984-1987 roku. Na przełomie lat 1984/85 Piotr „Pietia” Wierzbicki, tworzy zina Qqryq. Dobre recenzje zbierały art ziny Lampa i Iskra Boża (1988) wydawany przez Pawła Dunina – Wąsowicza oraz Kanaloza Marcina Kornaka. (Ibid.: 5 i n.)

Pod koniec lat 80. XX w. Arkadiusz Marczyński wydaje Bez Alternatywy, a później Antenę Krzyku. W tym czasie pisma undergroundowe istniały już we wszystkich większych miastach, ale zaczęły powstawać także w mniejszych ośrodkach takich jak Piła, Wałbrzych, Bełchatów, Czeladź, Stalowa Wola, Dębica, Grudziądz. W roku 1986 ukazuje się bardzo dużo pism. Spora ich część to jedno- lub kilku-numerowe efemerydy, ale duża grupa pozostaje i rozwija się. Niestety ciężko określić dokładną ich liczbę, bowiem środowiska te, co wcześniej wspominałem, nie kwapiły się do współpracy z nauką. Ponadto wydawcy bali się zostać zlokalizowanymi przez SB.

Jak podkreśla Jakubowski wraz z powstaniem Międzymiastówki Anarchistycznej, powstała spora ilość pism anarchistycznych; między innymi: Rewolta, Anarcholl, Fraternitte (Warszawa), Rebeliant Poranny (Katowice), Iskra (Kraków), Ortodox (Łódź), La Gazetta (Lublin), Lokomotywa bez nóg (Kielce), A-tak (Koszalin).

W latach 1987 – 1990 z Zachodu docierają do Polski nowe gatunki muzyki (hard core, HC/punk, metal, straigt edge, grand nosie, oi!, SKA). Konsekwencją tego są pojawiające się kolejne fanziny. Największą ilość pism, zdaniem Chorązkiego, stanowiły ziny miłośników HC/punk, które stanowią ponad 50% wszystkich fanzinów. Najpopularniejsze jego zdaniem ziny to: No Alternative (późniejsza Akcja Pośrednia), U. K. Leja, Żaden (Wałbrzych), Dupa i Gównoprawda (Jastrzębie Zdrój), Violent Death, Crust (Białystok), Pasażer (Dębica), Bunkier (Lębork), Trująca Fala (Gdańsk; później kontynuowana jako Żółte Papiery – punkowy dodatek do Mać Pariadki), Mysha, A-TAK (Poznań), Litera, Smog, Linia, Pantha Rei, Usta, Zielone Brygady (Kraków), Implozja (Kalisz), Kultura Nędzy, Zakazany Owoc (Lublin). (Chorązki 1996: 26-27).

Po zmianie systemu w latach 90., kiedy została zniesiona cenzura oraz przywrócona wolność słowa, pisma niezależne miały możliwość wyjść z podziemia, jednak wydawcy zinów chcieli pozostać w poza oficjalnym obiegiem. Nadal uważali, że jakikolwiek system jest zły. Nie szczędzili na łamach zaangażowanych pism, głownie anarchistycznych, słów krytyki komunistom, jacy, jak twierdzą, pod nowym płaszczykiem powracali do władzy. Walczyli także z byłą opozycją, z którą wcześniej współpracowali, zarzucając im, iż stary system zamienili nowym systemem. Nadal we własnym podziemiu propagowali własny, niezależny styl życia, gdzie władza nie jest potrzebna.

Drugim powodem pozostania w alternatywnym ghetcie był, być może, strach przez ostracyzmem ze strony środowiska, gardzącego komercyjnymi pismami. Po przełomie w kraju zaczynały jednak pojawiać się pisma, które choć korzeniami sięgały undergroundu, to miały aspiracje by dotrzeć także do zwykłych ludzi. Tak stało się na przykład z krakowskimi Zielonymi Brygadami. Wkrótce byłe ziny wylądowały też na półkach EMPIK-u, co wywołało dużą dyskusję w środowisku alternatywnym. Wraz z nowym ustrojem pisma, takie jak na przykład.: Mać Pariadka, Pasażer, Zielone Brygady, chcące być drukowane w oficjalnych drukarniach, co jednocześnie podwyższało jakość pisma, musiały zostać zalegalizowane poprzez zarejestrowanie działalności gospodarczej, otrzymania indeksu ISSN, gdyż tego wymagały drukarnie i urzędy.

Coraz powszechniejsza dostępność do Internetu spowodowała, że zaczęło ukazywać się bardzo dużo elektronicznych odmian zinów. W większości są to strony miłośników science-fiction, gier RPG lub wszelkiego rodzaju art ziny, związane z grafiką komputerową, co w tym przypadku uzasadnia taką formę funkcjonowania. Pojawiają się również elektroniczne ziny, tworzone przez ludzi z „branży” niezależnej. I trzeba w tym przypadku przyznać rację W. Kajtochowi w tym, że są one bardziej stronami, niż elektronicznymi odmianami pisma. Ich żywotność jest zazwyczaj bardzo krótka[2].

Można wyróżnić dwie tendencje występujące obecnie w Internecie.  Jedną z nich jest to, że wydawcy pism drukowanych coraz częściej sięgają do Internetu, jako po środek reklamowy, „wydając” w postaci elektronicznej pisma w całości lub jedynie prezentując skróty artykułów np. Obywatel, Inny Świat czy Mać Pariadka.

Dzięki nowoczesnej technice stare lub nieistniejące już ziny są dzięki Internetowi reanimowane. Dzięki temu można poznać treści prezentowane w prasie alternatywnej w momencie powstawania środowiska alternatywnego w Polsce, co przybliża nam historię i prądy oraz poglądy, które wpłynęły na polską scenę niezależną. Mać Pariadka na przykład w ostatnim czasie rozpoczęła tworzenie internetowego archiwum, w którym mają się znaleźć wszystkie, począwszy od pierwszego, numery pisma. Na razie dostępne są jedynie wybrane artykuły z poszczególnych lat.

Drugą tendencją jest powstawanie licznych web-zinów. Bartosz Firek określa je mianem samodzielnych publikacji, o zasadach wydawania zbliżonych do wydawnictw papierowych. Web-ziny to elektroniczne wersje papierowych zinów, zamieszczanych na stronie internetowej lub elektroniczna samodzielna publikacja. Nie mają one jednak drukowanej wersji. Wersja elektroniczna jest jedyną odmianą.

Obok web-zinów istnieją e-ziny. Są to web-ziny, które wysyłane są jedynie na skrzynki pocztowe do tzw. subskrybentów. W większości przypadków odbiorcy nie muszą za nie płacić. Jest to wyraźne nawiązanie do tradycji Mail Artu, kiedy to pisma trafiały poprzez pocztę na konkretną listę adresową, zazwyczaj do innych twórców i intelektualistów, jak Ulica Wszystkich Świętych (2000-2009). (Firek, 2002: 13)

Wśród elektronicznych zinów Firek wyróżnia: newslettery, flayery, nieregularniki, informatory, biuletyny, pisma ulotne. (cdn.)

 

Marcin Pielużek

                 

Przypisy:
[1] „Tego nie da się sensownie wyliczyć. Od ‘78 do dziś zrobiłem 215 numerów NIErządu [wcześniej Nietoperz – przyp. aut.], nadto (wspólnie z innymi) 51 Homków  z 10 dodatkami, ponad 40 Ulic, kilkanaście numerów  La Bestii, Gdańskiej Alternatywy, ponadto  komiksy, zborniki, współpraca z A’ cappellą, Macią…, Zakorzenieniem i z wieloma innymi, że wyliczę tylko to, w czym figuruje w stopce redakcyjnej jako stały współpracownik. Jak kiedyś liczyłem, to moich pisemek było ponad pół tysiąca numerów, a piszę dużo (czasem i ilustruję)” w rozmowie z autorem.

[2]  Mam tu na myśli, że ukazuje się jedno lub dwa wydania, które szybko przestają być modyfikowane. Jednak choć formalnie umierają, to Internet umożliwia trwać im w czasie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*