Lokaut, czyli jak zdeptać klasę pracującą!

Lokaut jest wynalazkiem Anglosasów (lock-out – zamknąć komuś drzwi) a wszystko, co pochodzi z tamtego rejonu kulturowego – ludzi zapatrzonych w swe pochodzenie, wielkość i mocarstwowość oraz przeświadczenie o nieomylności – daje ludzkości zazwyczaj głód i śmierć. Przyjęcie rozwiązań lokautu, czyli mówiąc w skrócie – narzędzi do walki totalnej pracodawcy z pracownikami – jest przyjęciem prawa sycylijskiej mafii, bo jest to forma propozycji nie do odrzucenia. Albo pracujesz, albo zastępuje cię ktoś inny.

Lokaut wprowadza stronę związkową (o ile ta jeszcze w zakładzie istnieje) do działań pozaprawnych, bo jeśli strajkujący zostaną zastąpieni innymi pracownikami, to jaka forma protestu im pozostaje? Wiele państw europejskich wprowadziło to pojęcie do swego prawodawstwa – uznają lokaut za legalną akcję protestacyjną kapitalisty-posiadacza (Niemcy, USA). Dopuszczalność tej formy kontestacji uzasadniają m.in. koniecznością wprowadzenia oczywiście teoretycznie „równości broni”. Jednak jak możemy się zgodzić z mafijnym orzecznictwem włoskim mówiącym, że interesy właściciela trzeba zrównać z interesami pracobiorcy, co patrząc na dysproporcję zysków z wykonywanej pracy jest po prostu argumentem śmiesznym.

Włosi twierdzą, jakoby strajk był metodą obrony życiowych interesów pracowników, a lokaut instrumentem obrony tylko materialnych interesów pracodawcy, który pragnie utrzymać lub zwiększyć swoje zyski. Również w  przypadku lokautu mamy do czynienia z życiowymi interesami – tyle, że pracodawcy. Prowadzona przez pracodawcę działalność gospodarcza jest źródłem jego dochodu i sposobem na życie. Jego sytuacja jest zatem analogiczna do sytuacji pracowników. Nie można czynić pracodawcy zarzutu z tego, iż wykazuje się odwagą i determinacją w budowaniu własnego przedsiębiorstwa i czerpania zysków tą metodą. To piękne frazesy lecz prowadzenie prywatnej działalności oprócz tego, że stawia rodzinę kapitalisty przed groźbą bankructwa daje też wiele pozytywnych stron jak stosowanie wszelkich form wyzysku na linii pracodawca-pracownik, mającej na celu zwiększenie zyskowności pańskiego interesu, np. wyłudzanie dziś dotacji unijnych (gdyby czytelnik zobaczył, na jaki projekt Bruksela dała pewnemu polskiemu pracodawcy przeszło 2,5 mln złotych, to chyba nikt by nie uwierzył w głupotę Unii Europejskiej), wyłudzanie bankowych pożyczek a potem kontrolowana upadłość, która uszczupla majątek o zapis rodzaju prowadzonej działalności i jej zobowiązań.

Nawet po całkowitej plajcie kapitalista może żyć jak król na kilka pokoleń do przodu, zaś pracobiorca zostaje na lodzie – to podobno jest równowaga? Lokaut to karabin maszynowy w rękach dzisiejszych kapitalistów i ich stronników – polityków. Lokaut daje kapitaliście narzędzie do oceniania, czy dana akcja protestacyjna jest legalna czy nielegalna, właściwa czy godząca w jego interesy. W wypadku organizowania, kierowania bądź zwykłego uczestnictwa pracownika w strajku lub innej akcji protestacyjnej, która jest organizowana i przeprowadzana niezgodnie z obowiązującymi przepisami, pracodawca ma prawo do rozwiązania umowy o pracę bez zachowania okresu wypowiedzenia. Pracownik co za tym idzie, może tylko protestować legalnie, np. drepcząc jak kaczka z transparentem pod siedzibą pracodawcy – najlepiej w czasie swojego urlopu lub po pracy.

Drugą odmianą lokautu może być natychmiastowe, jednostronne, czasowe zawieszenie wzajemnych obowiązków stron, wynikających z łączącego je stosunku pracy, czyli nie dostarczanie pracownikowi na linię produkcyjną materiału, zabranie kierowcy jego służbowego samochodu a nauczycielowi zakomunikowanie, że właśnie rozpoczął się remont szkoły i drzwi są dla niego zamknięte.

Ostatnią odmianą lokautu jest natychmiastowe zamknięcie zakładu pracy, objętego protestem, celem spowodowania skutków analogicznych do skutków likwidacji pracodawcy. Wielu obrońców pańskiego mienia wpada w rozpacz, gdy interes bogaczy jest zagrożony. Twierdzą oni również, że mało które przedsiębiorstwo mogłoby sobie pozwolić na takie fanaberie – przerwanie pracy nie potrwa raczej kilku dni tylko kilka tygodni, co właściwie dla prawie każdej firmy oznaczałoby jej upadek lub znaczne zbliżenie do takiej możliwości.

Do tego dochodzą jeszcze czynniki takie jak to, że żyjemy w czasach podobno powszechnego ducha socjalizmu więc przedsiębiorcy, podejmujący lokaut zostaliby strasznie napiętnowani przez media im przychylne a społeczeństwo nagle by zrozumiało, iż musi walczyć. No i istnieje szansa, właściwie niemal pewna obecnie, że w przypływie tego medialnego sprzeciwu powstałyby akcje przysyłania, jedzenia i pieniędzy pracownikom zamkniętych zakładów więc efekt mógłby być taki, że robotnicy by sobie przebrnęli przez ten okres bez większych trudów a zakład by stanął na krawędzi bankructwa. Takie bajki mogłyby się zdarzyć w społecznościach o silnych umocowaniach w rodzinie, tradycji i zasadach wpajanych od dziecka, mówiących o szacunku dla drugiego człowieka i wspólnej walce o dobro nas wszystkich. W społeczeństwach zatomizowanych jednostka całymi godzinami gapi się w smartfona zaś media nie są dziś od informowania a od kanalizowania emocji. Summa summarum pracodawca ręka w rękę z partyjną władzą może z nami robić, co chce. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

marzec 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*