Lekarzu, puchu marny…

Niczym zakończył się protest lekarzy rezydentów, pragnących szacunku od państwa, zwiększenia pieniędzy na służbę zdrowia i lepsze wynagrodzenie dla ich samych. Chyba nikt nie ukrywa, że ów protest inspirowany był przez koła i środowiska, związane z poprzednią władzą (Platforma Obywatelska), która nie może dojść do siebie po fakcie odgonienia od koryta. Nie tak, by zmieniło się za rządów Prawa i Sprawiedliwości radykalnie na lepsze – długi, o których naród tak łatwo zapomina, pozostały niespłacone. Do koryta dopchali się równie cwani i bezwzględni karierowicze, bałagan trwa w najlepsze.

By zradykalizować swój protest środowisko lekarskie postanowiło wejść w system, który oferuje im Kodeks Pracy. 1318 lekarzy w Polsce, zarówno rezydentów jak i specjalistów, wypowiedziało klauzule opt-out w listopadzie. Podpisanie klauzuli opt-out to zgoda na pracę w wymiarze, przekraczającym przeciętnie 48 godzin na tydzień, w przyjętym okresie rozliczeniowym (nie dłuższym niż cztery miesiące). Najwięcej, bo 150, zrobiło to w łódzkim Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki (ICZMP).

W zeszłym tygodniu pech chciał, że moje dziecko uległo drobnemu wypadkowi, który – jako iż nagły – wymagał interwencji specjalisty. Łódzkie Pogotowie Ratunkowe na łamach lokalnej telewizji ustami rzecznika żaliło się ostatnio, że szpitalne oddziały SOR i nocnej i świątecznej opieki medycznej zupełnie odebrały im pracę i korytarze w dosyć dużym budynku przy ulicy Sienkiewicza 137 świecą pustkami, a pracownicy się nudzą…

Jako żywo wsiedliśmy do samochodu i przejechaliśmy sporą część miasta, by się do tych spragnionych udzielania natychmiastowej pomocy lekarzy dostać. Okazało się, iż bardzo chcą pomóc, ale zwykły lekarz o specjalizacji, która dziecku ma pomóc, nie podejmie się leczenia. Dodam – prostego zabiegu, trwającego 10 minut – jaki można wykonać nawet na korytarzu szpitalnym…

Zostaliśmy odesłani do szpitala dziecięcego, w którego ratowanie poszło wiele milionów z budżetu miasta –  Ośrodka Pediatrycznego im. dr J. Korczaka. Tam dowiedzieliśmy się, że chętnie pomogą, ale… nie mogą!!! Zostały nam: enigmatyczna przychodnia przy ul. Tatrzańskiej lub Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki (ICZMP) przy ul. Rzgowskiej 281/289, na drugim końcu miasta. Instytut to wielki socjalistyczny moloch, niegdyś był największym łódzkim pracodawcą. W recepcji – tradycyjnie przeludnionej – dowiadujemy się, iż musimy czekać na decyzję lekarza, czy dziecku pomoże. Była godzina 13:00 a szpital dostaje refundację za usługi od godziny… 15:00! Minęło 6 godzin podróży, wyczekiwania w tych niekończących się, sztucznie tworzonych kolejkach, by dziecko uzyskało pomoc (z komentarzem lekarki: Tak płakała ta płaczka, że coś trzeba było zrobić!). Pomoc lekarska trwała kilka minut a zakończyła się wreszcie ulgą dla dziecka! (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

grudzień 2017

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*